Adopcja kur czyli rzecz o naiwnosci Polaków

sobota, Marzec 12, 2016 8 3
Przeglądam Facebook i natrafiam na niezłe kuriozum. Firma oferująca adopcję wirtualna kur. Za prawie 40 zł/ miesięcznye można adoptować kurę, dać jej imię a w zamian wyślą nam 20 jajek miesięcznie do domu. Dostajemy zdjęcie kurki, możemy wykupić kilkumiesięczne pakiety (rozumiem, że bez ryzyka padnięcia kury w tak zwanym międzyczasie), zostaniemy wymienieni na kanale kurzym na Youtube. Na serio. To się dzieje naprawdę. Czytam i nie wierzę.k1

Co za jaja dostajemy od producenta? Jaja od kur z chowu ściółkowego, z fermy. Żadne tam eko wolnowybiegowe od rolnika.

Chów ściółkowy to kura w kurniku, a konkretniej do 25 sztuk na m2. Kura może się swobodnie przemieszczać i ma grzędy. Dalej nie grzebie w ziemi, nie kąpie się w piasku i nie widzi słońca. To przemysł, na wielka skalę.
10570248_314464295387068_288379294_n

Na serio wchodzicie w to? Nie macie zaprzyjaźnionych ludzi na wsi od których możecie kupić jajka? Bo to jest jedyna szansa na jajka wolnowybiegowe, takie które dostajecie we wspomnianym wyżej pakiecie znajdziecie w ladzie chłodniczej w hipermarkecie.

To tak zwane jajko z „dwójka” czyli chów ściółkowy. Klatkowy to „trójka”. Jajko przypominające w smaku jajko, za które warto zapłacić to „zerówka”
Chcecie zdjęcie kury? Wyślę Wam.
11098739_911539168889240_1248041402_n
11117212_650826285028975_489616401_n
Za darmo…

Mogę nawet przejść się do sąsiadów byście mieli różnorodność upierzenia.

A może to zwyczajnie znak naszych czasów? Potrzeba z jednej strony bliskiego bycia „w naturze” przy tym totalnie oderwana od rzeczywistego sposobu wytwarzania produktu spożywczego? 

31486_10201692594347224_803324048_n
11024360_856981451031501_753454938_n
Niedługo będziemy adoptować słodkie prosiaczki z tuczarni, będziemy dostawać foty ich różowych ryjków w zamian za 100 plnów, choć może wtedy kawałek łopatki na tacce zafoliowany w lodówce przestanie być wyrwany z kontekstu.

Rozumiem, że w pakiecie z kurą nie ma zaproszenia na utylizację w przypadku padnięcia czy też po zakończeniu cyklu nieśności, gdy karmienie jej zwyczajnie się nie opłaca…
A może wtedy wyślą nam truchło w pojemniku oznaczonym kodem i przesypanym wapnem?
11351737_941515265888391_982563725_n
P.S. Na ostatnim zdjęciu jest bażant, między nim a kurą jest różnica taka jak między jajkiem z dwójką a jajkiem od szczęśliwej kury, nawet takiej która nie ma selfie i imienia.

Komentarze: 8
  • Justyna Kulisa
    Marzec 14, 2016

    <3 Uwielbiam Twój język! Bardziej dosadnie nie można !

  • Margocia
    Marzec 14, 2016

    No nie wierzę uśmiałam się jak nigdy, ludzie chyba nigdy nie widzieli kur które chodzą wolno i dziubną sobie to trawkę to robaczka,świat zwariował a zwierzęta cierpią. A może powoli osiągamy apogeum głupoty.

  • sabba16
    Marzec 19, 2016

    no wiesz, zdjecia po wykluciu to prawie jak zdjecia tuz po porodzie!!!!! protestuje!!! ;)

  • Justyna
    Marzec 29, 2016

    To była najlepsza krytyka akcji marketingowej, jaką kiedykolwiek przeczytałam. A tak się składa, że sama reprezentuję tę „drugą stronę”, wymyślam takie akcje. Ale spokojnie, nie tak absurdalne.

    Trafiłam na tego bloga w poszukiwaniu zapisków o życiu na wsi w połączeniu z prowadzeniem biznesu. I jestem zachwycona, pani poziomem ironii i autentyczności.

    Będę tu zaglądać.
    Zapraszam do mnie na zachwyconezapiski.wordpress.com : )

    J.

  • Madi
    Marzec 30, 2016

    Ja bardziej lubię jajka swojskie a nie sklepowe, dlatego zmusiłam męża do budowy kurnika :) Za tydzień jadę po kurki :)

  • Kamila
    Kwiecień 5, 2016

    apropo….kura taka nie idzie do utylizacji (ona nie ma prawa paść-obecnie są takie antybiotyki jak np. Floron który nawet umarlaka wskrzesi), tylko do przetwórstwa np. na pasztet :)
    coś o tym wiem…

    • Księżniczka w kaloszach
      Kwiecień 6, 2016

      bleeee

  • Kasia Rura
    Czerwiec 25, 2016

    Właśnie zgłębiam temat jajek od kur z wolnego wybiegu. Zauważyłam, że firmy, które je mają w ofercie, mają też na sprzedaż dwójki i trójki. Czyli nie chodzi o dobro kur bynajmniej. A jak na Google Earth ogląda się te hurtownie, to wybiegi teoretycznie są, ale kur nie uświadczymy. Nie wiem, ale wygląda mi to na kolejną polską ściemę: mamy papierek, że wybiegi są, można pieczątkę odpowiednią przybić, jajko drożej kasować, sumienie klienta uspokoić. Tak to wygląda?

Odpowiedz na „JustynaAnuluj pisanie odpowiedzi