Nie jestem fanką jednorazowych produktów, nie lubię kupować czegoś na raz. Za to doskonale znam produkty wielorazowe, od pieluch począwszy;] Sporo jednak produktów nie ma idealnych odpowiedników wielorazowych. Nie jestem obsesyjną zwolenniczką filozofii „zerowaste”, ale nie lubię produkować zbędnych śmieci. Gdy zatem pojawia się możliwość przedłużenia żywotności danego produktu, jest to coś, co mnie kręci i interesuje.
Category Styl życia
-
-
Najpiękniejsze, co możesz podarować dziecku na święta
Bardzo lubię święta, co roku czekam na nie z niecierpliwością i cieszą mnie jak dziecko. Tę właśnie radość świateczną chciałabym zaszczepić w naszym synu, by na całe życie został wyposażony we wrażliwość i tę dziecięcą radość celebrowania rodzinnych chwil. Mamy taki świąteczny zwyczaj, że co roku razem z Karolem kupujemy Lewkowi jedną bombkę. Wybieramy ją za każdym razem bardzo starannie, nigdy nie jest to pierwsza lepsza ozdoba z brzegu. Wkładamy w ten wybór dużo emocji, bo to ma być wyjątkowa bombka.
-
Inspiracje prezentowe – co kupić psu pod choinkę
Święta to czas, gdy ogarnięci szałem zakupów kupujemy również coś naszym czworonogom. Co kupić, czego nie kupować i dlaczego, czyli subiektywny przegląd prezentów.
-
Jak w domu pełnym psów utrzymać idealny porządek?
Posiadanie psów w domu wiąże się z obowiązkami, brzmi jak truizm. Każdy o tym wie, jest to oczywiste. Co jest mniej oczywiste? Stopień czystości naszego domu. Możemy wycierać psie łapy za każdym razem a i tak na podłodze będzie piach, mnóstwo piachu. Jeśli się pomnoży to razy ilość psów, dodając większemu lub ruchliwszemu psu mnożnik dwa, do tego całość przemnoży przez posiadanie własnego podwórka – też mnożnik dwa to wyjdzie nam stopień czystości naszych podłóg. Im wyższy tym gorzej, gorzej dla nas oczywiście. Widząc zdjęcia mojej złai na kanapach, w domu zasypujecie mnie pytaniami, jak sobie radzę z utrzymaniem domu w czystości przy tylu psach? A może sobie w ogóle nie radzę?
-
Krew, pot i łzy czyli jak smakuje prawdziwe wiejskie mleko
Poniedziałek. Za oknem ciemno. Ze snu o 5:30 wyrywa mnie budzik. Usiłuję wyciągnąć spod Grahama zdrętwiałe stopy i kołdrę, by szczelnie nakryć się razem z głową. Nie chcę wstawać. Po kilku minutach decyduję się nieśmiało wysunąć stopę spod kołdry. Cholera, jak zimno. Zaciskam mocno powieki i udaję, że ten budzik to nie mój, że to nie ja muszę tak wcześnie wstać. Że to nie moje marzenia ściągają mnie bladym świtem z łóżka. Że to nie ja marzyłam o krowie…