Tej zimy i naszego synka.
Pierwszy taki mało zimowy był, dzisiejszy roztoczył wkoło zimową aurę. Aż wewnętrzny głos domagał się wyciągnięcia ulubionych zimowych butów i pójścia do lasu.
Okazja nadarzyła się sama, wycieczka samochodowa, aż do Lipowego Mostu. Sam środek puszczy.
Las zachwycający swoją białością, śnieg fajny, mokry i kopny, wózek sunął po nim bez większych problemów. Dotleniłam się za wszystkie czasy, spotkaliśmy dzięcioła, i miałam szansę pokarmić z ręki owce.
Lubię takie dni, bardzo lubię.