• it’s not about the kite

    niedziela, Sierpień 8, 2010 11 0

    Leniwa niedziela. Karol pracuje przy komputerze, ja się snuję po domu, czytam i liczę na to że szybko skończy i będzie można coś fajnego porobić.
    No właśnie „coś”.
    Chwila swobodnie płynących myśli gdy powiedział że skończył na dziś i cały plan opracowany. Do szczęścia potrzeba tylko 22 zł i pojechać w „nasze miejsce”.
    Wiele razy obiecywałam sobie, że jak zdarzy się coś ważnego w życiu to wtedy pojedziemy puszczać latawiec. Latawce kojarzą mi się z pracą techniką, klejeniem mozolnym bibuły do listewek, są dla mnie synonimem ulotnej chwili szczęścia. Takiej dziecinnej beztroski, zabawy i wygłupów.
    Ponieważ jakoś moje „ważne” rzeczy się nie zdarzały doszłam do wniosku, że widać to znak że trzeba zrobić to od tak.

  • urodziny, L4 i wielka złość

    środa, Kwiecień 21, 2010 11 1

    Urodziny. 30. Mojego męża. Planowane od dawna, tak by naprawdę je pamiętał. Prezent też nie mógł być banalny. Wyszło wspaniale, dostał szory i sanie. Mina po otwarciu stodoły z prezentem również bezcenna! No i cała rodzina nie zawiodła, wszyscy do końca się postarali i utrzymali tajemnicę.

  • jestem sobie domorosła ogrodniczka, mam obserwowanych aukcji w dziale „ogród” pół koszyczka

    środa, Luty 24, 2010 26 0

    Cieszyłam się wiosną chyba za wcześnie, dziś od rana straszy zza okna sypiący śnieg. Ale „ziarnko” wiosny już zostało zasiane, inne nastawienie i wszystko inne! No i czas jak pokazuje kalendarz biegnie jak szalony.
    Wydaje się, że zaledwie wczoraj skończyło się szkolenie na temat marketingu w gospodarstwach agroturystycznych – zresztą rewelacyjne, a już od wtorku rusza kolejne. Tym razem bardziej praktyczna strona całego przedsięwzięcia – czyli jak obsiać nasze poletka lnem i konopiami.
    Mam trochę obaw, że w tym roku chyba zbyt wielkie wyzwania sobie postawiłam – ja bez doświadczenia w „grzebaniu w ziemi”, domorosła ogrodniczka…
    Będą dwa poletka 10×10 lnu i konopi, grządki warzywne z ziołami, cukinią, dynią, poziomkami, szpinakiem. Wszystko miało zostać wysiane przedwczoraj ale no właśnie ale nie zostało.
    Wszystko spowodowane pytaniem teściowej – a sprawdzałaś czy dziś można siać, czy dobry dzień na takie prace? Ja na to tylko eee, yyy, o kalendarzu biodynamicznym to owszem i słyszałam ale było to „dziwadło” które mnie nie dotyczyło. Sprawdziłam zatem na szybko w sieci i oczywiście że w ten dzień siew był niewskazany;] Nauczona zatem, że warto sprawdzić takie informacje zamówiłam „Kalendarz biodynamiczny”;] Świat się kończy! Jak zwykle w konkurencji „zakupy” jestem niepokonana;]
    Dokładnie tak jak Peppa w konkurencji „Jak zająć fotelnaktórykategorycznieniewolnomiwchodzić i udawać że się nic nie stało”