• Przygotowania świąteczne

    sobota, Grudzień 15, 2012 17 0

    idą pełną parą. Za oknem szaleje zamieć a u nas ciepło i miło, blask świec rozjaśnia wieczór.
    W domu już pachnie chojak ubrany po raz pierwszy przy pomocy małego człowieczka. Była pierwsza własna złota bombka w kształcie sowy i pierwsze złote skorupy po niej.

    Późnym wieczorem terkocze maszyna szyjąc prezenty dla innych małych dzieci.

    A my zaklinamy atmosferę świąteczną nosząc czerwone ubrania i  piekąc pyszne cupcakes.

    A jak Wasze przygotowania świąteczne?

  • Szopa

    niedziela, Sierpień 5, 2012 36 0

    Ostatnio pisałam, ze marzy mi się warsztacik, domek narzędziowy czy też ostatnio modny na zagramanicznych blogach „shed”. Ponieważ jestem zwolenniczką by było po polsku zastanawiałam się nad tym jak to miejsce ma się nazywać. Bo w końcu nazwa powoduje, że coś będącego do tej pory imaginacja zaczyna się materializować.
    Wkurzają mnie niemiłosiernie wszelkie Ville i inne obcojęzyczne próby nazywania chat, zajazdów czy zagród. Zamiast jardin ja będę miała ogród tudzież inny warzywniak, a zamiast cudaków zwanych craftroom, shed czy inny workshop ja będę miała szopę.
    Szopa brzmi dobrze, swojsko. Ma jeden jedyny mankament, na razie jej nie ma;] Ale już niedługo, będzie przylegać do drewutni i jak zamykam oczy już ją widzę. W moim przekonaniu najlepszym sposobem urzeczywistniania marzeń jest sprawianie by choć częściowo były namacalne.
    Tak wiec sposobem na „zaklinanie” szopy jest zrobienie jej szyldu. Żeby było jasne jak już powstanie, że to właśnie szopa;] Miejsce do psucia, piłowania i malowania. Do robienia bałaganu twórczego. Dziewczyński warsztat, manufaktura cudów.

    A wtedy żegnaj dłubanie w salonie!

    Tymczasem odnawiam i tworzę nieduże formy takie jak wieszaczek, kończę skrzynię zegara a głowa aż kipi od pomysłów;]

    A duże formy chwilowo maja zastój, na budowie pracujący ludzie wprowadzają taki chaos i zamieszanie, że nie ma ani warunków, ani klimatu do dłubania tymczasowo.

  • Mam Dremel i nie zawaham się go użyć!

    poniedziałek, Lipiec 23, 2012 36 0

    Ale do rzeczy;] Czasem jest tak, że robimy coś, trudzimy się a okazuje się że istnieją narzędzia i maszyny które mogły by nam znacznie ułatwić pracę. Tak i było tym razem, spotkanie z kimś kto tworzy, działa w różnych tworzywach i pokazanie mi Dremela spowodowało, ze w nocy mi się śniło jak graweruję;] Na szczęście niebawem mam urodziny więc wejście w posiadanie nie było mocno skomplikowane, ba nawet mimo, że do urodzin ponad 2 tygodnie mogę już dłubać i działać. I nawet nikt z bliskich specjalnie się nie dziwi, że to nie nowa torebka, szpilki czy karnet do kosmetyczki.

    Robienie mebli pod gołym niebem albo na środku salonu jest średnim pomysłem;] Generalnie w nowym domu marzy mi się warsztacik. Taki w którym będę mogła trzymać swoje narzędzia, dłubać, śmiecić, malować. Wczoraj dostałam od taty piękne narzędzia. Młoteczki mosiężne, takie z końcówką ołowianą, piękną szpachelkę.

    I kowadełko, w sam raz do warsztatu. To kowadełko zresztą to nie lada sentymentalny skarb. Mój tata dostał je od swojego taty do mini warsztaciku jak miał jakieś 10 lat, zatem to kowadełko nie dość że z historią to takie rodzinne, pamiątkowe.

    A co robimy z tymi narzędziami? Ja walczę z małymi przedmiotami, Karol tymczasem z większymi. Ku uciesze wszystkich w koło;] Zduni widząc „mebel” powiedzieli że akurat na trzy razy do pieca;] A chłopcy od elewacji widząc jak wieziemy go w łyżce koparki tylko się uśmiechnęli pod nosem i podrapali w głowę. Fakt, że obcują z nami już długo spowodował że wielu rzeczom po prostu się nie dziwią.

    A co będzie efektem naszych prac? Na razie walczymy, porąbać i popalić zawsze zdążymy;] A jak skończymy na pewno pochwalimy się efektem.

  • Nowe życie starych rzeczy

    wtorek, Czerwiec 26, 2012 22 0

    Lubię stare drewno, ten moment kiedy spod miliarda warstw farby olejnej zaczyna wyglądać coś ciekawego. Lubię zapach wosku i dreptanie o 5 rano by zobaczyć jak bejca wyschła przez noc. W toku budowy dłubanina w drewnie to dobra odskocznia, by zwyczajnie nie zwariować. Szlifowanie kredensu w ramach przerwy między sprawdzaniem jakie złote pomysły mają majstrowie… Swoją drogą mówiąc nieskromnie jestem zachwycona efektem. Obdrapana skrzynia zamieniła się w całkiem fajny kufer na wiano;] A co poza tym? Czas przetworów. Wszak jak powiedział znajomy jak będzie wypasiona spiżarnia muszą być przetwory! Więc w międzyczasie ogarniając temat tynków, posadzek i grubości styropianu pakuję co się da w słoiki!