brak weny a chęci ogromne

piątek, Czerwiec 4, 2010 12 1


Czasem mam takie fazy rękodzielnicze. Czuję wewnętrzną potrzebę zmajstrowania czegoś, stworzenia.
Tak jest i tym razem, drugi dzień szukam weny. Ale gdzieś uleciała. Może głowa za pełna rożnych rozmyślań? Bo materiały do większości działań mam w domu, czas mam i jak na złość.
A może to dlatego że mój szalony pomysł pośpiewania nie wypalił. Sama nie wiem. Czekam na pozytywne wibracje, od was również. Tymczasem zabieram się do jedzenia truskawek ze śmietaną;]

Dopisane po godzinie;] Właśnie wysiałam maciejkę rozdziewiczając przy tym piękne narzędzia od koleżanek z Krakowa! No i jakoś więcej energii do działania podłapałam.

Komentarze: 12
  • Aneta
    Czerwiec 4, 2010

    A jakie materiały? chętnie poszukam z Tobą inspiracji.. ja inspiracji szukam po targowiskach;)

  • bestyjeczka
    Czerwiec 4, 2010

    Twoja wena powinna skusić się solidną porcją truskawek ze śmietaną :-) Spokojnie bym poleżała na słoneczku, naładowała baterie i poczekała aż wróci. Pozdrówka!

  • Sarenzir
    Czerwiec 4, 2010

    Przesyłam cała masę pozytywnych wibracji :) Właśnie jestem po lekturze „Biegnącej z wilkami” wg autorki nasze przypływy i odpływy weny twórczej i sił są naturalnym cyklem Dzikiej Kobiety. Więc wszystko jest w najlepszym porządku, daj wenie odetchnąć :D

  • lambi
    Czerwiec 5, 2010

    A co tam znowu kombinujesz ? Oddychnij sobie, zaczniesz od poniedziałku. Ja wieśniakom na złość robię i w niedzielę trawę koszę :) Rzodkiewki Ci widzę ślimaki nie zjadły, ja uporem maniakia sieję i pupa :)
    Pozdrawiam Cię mocno:)

  • folkmyself
    Czerwiec 5, 2010

    Aneta jest masa papierowa, glina, garnki do złomiarskiego rękodzieła, filc, wszystko do decoupage, farby olejne, maszyna do szycia i cała masa innych wielce potrzebnych rzeczy;]
    Do targowisk też tęskno, może jutro o ile zasłużę;]
    Sarenzir cykl mówisz;] Hmm interesujące.
    Lambi właśnie obejrzałam twój blog i na pewno będę tam gościć!

  • joanna
    Czerwiec 6, 2010

    Czy po truskawkach wena przyszła?
    Może trzeba przeczekać? A może… Już nie wiem sama ;))
    Sarenzir mnie zaniepokoiła Dziką Kobietą ;)) Idę jej poszukać ;)

    Pozdrawiam słonecznie :)

  • agatka
    Czerwiec 6, 2010

    A co to za grabki i łopatka? Muszę takie mieć! Koniecznie!

  • folkmyself
    Czerwiec 7, 2010

    Przyszła, przyszła a grabki „zagramaniczne”, ale fakt, cudne są!

  • ika
    Czerwiec 7, 2010

    Juz od jakiegoś czasu podglądam Twoje wsiowe życie i jestem pełna podziwu :) Tak, tak, wydaje się, że tak od niechcenia pięknie żyjesz :) Będę podglądać nadal…
    Pozdrawiam

  • jo@śka
    Czerwiec 10, 2010

    Jaaaakie narzędzia ty masz dziewczyno!!!

  • ZiŁ
    Czerwiec 11, 2010

    Tym sprzętem to nawet za najbardziej uciekającego po talerzu Pischingera nie strach by się było zabrać.

    A jak cudnie by pasował do czekoladowego…

  • lambi
    Czerwiec 11, 2010

    Fajowo, że będziesz wpadać, będziem plotkować;)
    Grabki pewnie mówią po angielsku, nie?
    No i jak nie kopie jak kopie i to jak oszalały tarpan! Ale się zawziełam w tym roku i pilnuję dziada – dosiewając jednocześnie 10 opakowań trawy, jak co roku zresztą…:)
    Pozdrawiam:)

Dodaj komentarz