nasiona wysiane

poniedziałek, Marzec 1, 2010 11 0

Nasiona wysiane, a przynajmniej ich część. Niewielka zresztą, bo po przestudiowaniu opakowań okazało się że część bezpośrednio do gruntu, część z kolei później…
Teraz nie pozostało nic innego jak tylko czekać na wzejście nasionek, gadać do nich by rosły i podlewać.

Od jutra czeka mnie kolejne szkolenie – tym razem techniczne jak i kiedy zasiać len i konopie, jak przygotować ziemię, wypielić – wiem, że nie ma takiego słowa;] Czekam z niecierpliwością na nie, bo w sumie na razie nie do końca wiem jak.
Jesienią częściowo przygotowaliśmy już ziemię nad rzeczką z pomocą „chemicznego Alego” ale podejrzewam że na wiosnę to dopiero czeka nas praca. Bardzo bym chciała wypożyczyć glebogryzarkę spalinową, bo poletka niby nieduże ale jednak trochę pokopać trzeba;]Jeśli ktoś ma chęć poczytać więcej o projekcie lniano – konopnym zapraszam tu KLIK
Tymczasem na siedlisku sporo pracy, trzeba pojechać przyciąć jabłonki bo w sumie to ostatni dzwonek. A z drugiej strony pogoda zachęca średnio, śnieg jeszcze nie zszedł…

Wszystkim, którzy ostatnio ośmieleni się odezwali chciałam bardzo podziękować, dzięki wam dostałam zaginionego maila, trafiłam na kilka bardzo ciekawych blogów. No i wiem że powinnam kiedyś usiąść i napisać wam o genezie pomysłu na zmianę miasta na wieś i pokazać zdjęcia Peppy jak była malutka!

Wszystkim zaś dopingującym mnie by dopiąć sprawę prawa jazdy też dziękuję. Bo inaczej temat znów umrze na kolejne 6 lat;] Ale już jestem o krok bliżej, kupiłam testy i zaczynam znów rozwiązywać!

Pozdrawiam wiosennie i marcowo

Komentarze: 11
  • bestyjeczka
    Marzec 1, 2010

    Mój Młody wymyślił w sobotę: mamo pojedźmy do sklepu kupić nasionka. Jak sobie zażyczył tak zrobiliśmy. Sianie było do byleczego z plastiku i na parapet okienny. Nie spodziewam się nie wiadomo czego po tym „poletku” ale spełniłam chociaż marzenie dziecka, takie malutkie :-)

  • Anonymous
    Marzec 1, 2010

    Eh.. żebym choć raz mogła się oderwać od tej pracy za biurkie, zrzucić obcasy i zasiać nasionka. Ale nic z tego.. Może w przyszłym wcieleniu.

  • asiula
    Marzec 1, 2010

    Od kilku dni na kartce „Ważne” mam zapisane: wysiać nasiona. I co? I nic. Zapominam do niej zaglądać… A czas nagli!
    A Ty to po prostu zrobiłaś! Gratuluję i już teraz życzę dobrych zbiorów!
    Pozdrawiam i do zobaczenia! Asia

  • Anonymous
    Marzec 2, 2010

    Trzymam kciuki za prawo jazdy. Ja po 13 latach od pierwszych trzech nieudanych prób i po 5 od kolejnej, w zeszłym roku zawzięłam się i zdałam ten napełniający mnie tajemniczą odrazą egzamin. Na wsi samochód jest dobrem niezbędnym na równi z kosiarką, szpadlem, grabiami i motyką. Kosiarka, kosa spalinowa, motyka i rower z koszykiem transportowym to moi letni towarzysze. Teraz powinien dołączyć do nich samochód, czego i Tobie życzę.
    kasia

  • Anonymous
    Marzec 2, 2010

    Folkmyself, rób prawo jazdy! Jak nie to bedziesz taki inwalida jak ja! ja mam, ale strach przed miastem powoduje,że dojeżdzam moim rudym autkiem do pentpli tramwajowej i się przesiadam:)
    Łączę się duchowo w pomysle siania lnu – wysiałam w pierwszym roku przeprowadzki na wieś. „len trwały”,czyli ten taki bardziej ogrodowy;) nie wzszedł w ogóle, za to ten zwykły z siemienia lnianego rzucony „tak o wszędzie” przepięknie zakwitł i cudownie wyglądał! Żeby coś z niego zrobić niestety się nie odważyłam:) Rukola jest fantastyczna, rośnie jak szalona:)Tylko mi ją bielinki kapustniki przycinały;)A celowo masz tą odmianę z dużymi listkami? Pozdrawiam i miłego dnia:)
    Aga Wó.

  • Alice
    Marzec 2, 2010

    Prawo jazdy wazna rzecz i naprawde sie przydaja, wiem bo sama jestem na etapie zdawania.
    Z checia poczytam o tym dlaczego zamienilas miasto na wies, cos o czym ja narazie moge tylko pomarzyc. Na wsi spedzilam najlepsze lata mojego dziecinstwa i napewno kiedys tam wroce.
    Poza tym twoja Peppa jest przeslodka.

  • Edith
    Marzec 3, 2010

    z siewniczkiem będzie łatwiej
    http://molinkowy-swiat.blog.onet.pl/

  • monisiek
    Marzec 3, 2010

    Robię, to co już dawno powinnam uczynić :-), nie tak tylko z ukrycia podczytuję…POZDROWIENIA POZOSTAWIAM :-).
    I czekam z niecierpliwością na historię Peppy, tę fotograficzną także :-)…A motywy zmiany miejskiego zgiełku na spokój wsi – większość osób intryguje, przekonuję się o tym sama, od ponad 2 lat ;-).
    Monika

  • Anonymous
    Marzec 5, 2010

    hej.
    Czy to Twoje kalosze są w nagłowku? Ja w stajni noszę kolorowe kalosze, ale te w muminki są boskie! Skąd masz?
    forumowa Sunny :)

  • Miuu
    Marzec 5, 2010

    Trzymam kciuki za prawko..ja podchodziłam 6 razy i w końcu się udało….

    Ja jestem tez w trakcie zamiany miasta na wieś..ciągle się waham..może nie tak ciągle analizuje czy dobra decyzja..z racji iż jestem trochę starsza i mam odchowane dzieci zastanawiam się czy to będzie dobrze czy podziela mój entuzjazm czy będę miała znajomych bo nikogo tam nie znam a tu do mamy na kawę blisko do sklepiku również..strasznie sie boje jak to będzie :(..czytam tak twój blog i napawam się otucha ze może nie tak źle:*

    http://www.mojeniebieskiemigdaly.blogspot.com/

  • folkmyself
    Marzec 6, 2010

    Moje kaloszki, moje, firma tretorn, kiedys były na allegro

Dodaj komentarz