Jest taki ktoś, komu bardzo ufam jeśli chodzi o jego gust, smak i wyczucie.
Ktoś kto rysuje nam nasze marzenia.
Wczoraj wspólne spotkanie, burza mózgów a może nawet pranie. Całość zaczyna się naprawdę ciekawie rysować.
Poza tym jakaś niemoc. W sumie lepiej niż jesienna depresja, coroczna. Taki stan kiedy powietrze już ze mnie zeszło ale muchy w nosie nadal mam. Nic mi się nie chce a przy tym jestem zła ze tak jest. Jestem też zła ze nie mam pomysłu co mogło by mi się chcieć.
Jeden dzień mnie otrzeźwił, na kilka godzin. Wystarczyło że spadł śnieg, przykrył błoto i jakoś mi się świątecznie w środku zrobiło.
A z tym też nie jest lekko, bo z jednej strony świątecznie się czuję, z drugiej nie do końca rozumiem czemu mam oglądać już bomboniery z Mikołajami… Chociaż może tak naprawdę chciałabym poczuć po prostu taki zimowy czas wyczekiwania, czas przygotowań. Nie tylko do świąt.
Na koniec uśmiecham się ponuro, niczym mój Garlic Guy, ufilcowany w ramach walki z nastrojem…
Listopad 7, 2009
Oooo znam ten stan doskonale… i tez na chwilkę miałam przypływ energii, ale nie za sprawą śniegu, a słońca. Latałam jak nakręcona a dziś znów powrót do rzeczywistości…ehhh Dobrze, że jest Pan Czosnek ;)A Bjorkowa Joga jest niesmaowita…zawsze mam dreszcze i przenoszę się gdzieś „wgłąb” jak jej słucham, ale nie powiem, żeby dawała mi energię do działania
Listopad 8, 2009
No to możemy sobie rękę podać:)))Niemoc…ja cały czas usiłuję zmobilizować siły do walki z życiem:)Najgorsze jest to,że mam cały czas wyrzuty sumienia, że powinnam ,a nie robię:( I też mi się od razu poprawiło, jak śnieg spadł, było slicznie, szkoda tylko, że tak krótko.
Trzymam kciuki za realizację marzeń.
Listopad 8, 2009
Faktycznie – widok GarlicGuy’a poprawia humor :)))
Dzięki, trzymaj się – papa :))
Listopad 11, 2009
hmmmm ten garlic guy na miniaturze to inaczej sie kojarzy hihiihi ale ja to chyba zboczona jestem dekoracje pierwsza klasa !
Listopad 13, 2009
Mnie też się tak kojarzy…