Jesień w garnkach

wtorek, Wrzesień 14, 2010 22 0

Przyszła jesień a wraz z nią moja coroczna obsesja kuchenna. Dni kiedy siedzę tam od rana, a krzątam się jak w święta co najmniej…
Wczoraj udało mi się pojechać na zakupy spożywcze na moja ulubioną giełdę, nie byłam tam już kilka miesięcy bo przebudowa drogi, bo pokonywanie 1,5 km w 40 minut w upiornych korkach. Na szczęście sytuacja drogowa nieco się zmieniła bo jechaliśmy bezproblemowo.
Jak tam zajeżdżam to dostaję małpiego rozumu. Wtedy mam wizję gotowania tysiąca rzeczy. Wczoraj uśmiechały się do mnie dynie piękne, ale odmówiłam sobie w nadziei na to że na siedlisku moje urosły;] Odkryliśmy też fajny sklep rybny, a skutkiem pozytywnym były pyszne płocie na obiad, prawie jak kiedyś te łowione przez nas nad jeziorem…

A w domu ja jak zwykle szaleję na słodko. Wczoraj zainspirowana tym czym poczęstowała nas Karola zrobiłam „prawie” bezę pavlova. Karola ma to do siebie, że to czym częstuje powoduje że zanim człowiek dobrze połknie już prosi o przepis. I tak właśnie zainspirowana popełniłam wczoraj słodkość.

Oczywiście, żeby nie było niedomówień rano zostało ciut do kawy i już śladu nie ma.
Dzis kolejny zryw kuchenny. Cantuccini robione własnoręcznie chodziły za mną od dawna, od kiedy stojąc przy ladzie kawiarni zobaczyłam je w słoikach. Zamówiłam jedno do kawy a pani zburzyła moje nadzieje tłumacząc mi, że to ekspozycja.
Później jakoś nie składało się by kupić migdały. A dziś podjęłam wyzwanie i powiem szczerze – żałuję że pokrywka nie jest na kłódkę, bo Karol chodzi i jęczy jaka jestem niedobra że nie można zjeść dwóch blach naraz. No faktycznie zołza ze mnie, nie dość że piekę to jeszcze nie pozwalam wyżreć wszystkiego w jeden dzień;]

Na prośbę wstawiam przepis;]300 g migdałów
500 g mąki
200 g cukru,
4 jaja
1 łyżka masła
szczypta soli
łyżeczka proszku do pieczenia

Połowę migdałów posiekać lub pokruszyć w malakserze na grubą kaszę. Resztę zostawić w całości. Wymieszać składniki. Powstanie twarde ciasto – moje wcale nie chciało się lepić więc dodałam łyżkę ciepłej wody. Uformować 4 wałki o średnicy 4 cm – rozpłaszczyć nieco na papierze.
Ułożyć je na blasze wyłożonej papierem. Piec 30 min w piekarniku rozgrzanym do temp. 120 st. C. Wyjąć podpieczone wałki – jeśli nie dadzą się kroić wstawić jeszcze na 10 min i można nieco podkręcić piekarnik, ostudzić, pokroić w ukośne kromki – nóż musi być ostry!

Piec drugi raz 15-20 min w piekarniku rozgrzanym do 150 st. C tak aby się zarumieniły.
Ponownie wstawić do piekarnika i podpiekać, aż się zrumienią.
Nie podjadać ciepłych – bo cały ich urok jak są już wystygnięto i twarde.
Wysłać połowę po vin santo, maczać wieczorem w winie i się zajadać, a jak starczy na rano to będą idealne do kawy.
Można je ponoć dość długo przechowywać, w puszce albo słoiku – ale wkładać je tam zimne i suche!

P.S. A ktoś mi obiecał vin santo do nich i co? chciałoby się rzec – jajco;]

Komentarze: 22
  • takiechwile
    Wrzesień 14, 2010

    o, to ja poproszę jedno ciasteczko ze słoika jutro przy okazji jogi :D

  • bestyjeczka
    Wrzesień 14, 2010

    Katujesz! język mi ucieka na widok tych pyszności, nie dziwię się, że trzeba takie rarytasy trzymać pod kluczem.

  • Anonymous
    Wrzesień 14, 2010

    A ja bym poprosiła o przepis, jeśli to nie tajemnica- tak smacznie wyglądają. Kasia katinus@hotmail.com

  • martu
    Wrzesień 14, 2010

    o tak ja też prosze o przepis:)nigdy nie jadłam tych ciastek,a czytałam o nich między inni w Pod słońcem Toskanii i innych.

  • Anonymous
    Wrzesień 14, 2010

    Sznurko, nie chowaj przepisu, podziel się ze światem :)

  • czaroffnica
    Wrzesień 14, 2010

    no to już nam się nie wymigasz!
    na oficjalny przepis czekamy i ślinkę przełykamy!!!!

  • ovca
    Wrzesień 14, 2010

    Dawaj przepis! ja właśnie musiałam się do kawy zadowolić kupnymi delicjami-wielkie remonty w kuchni skutecznie uniemożliwiają pieczenie czegokolwiek…ale jak wszystko już będzie ogarnięte-cantuccini obowiązkowo!
    bo aż mi ślinka pociekła na widok magicznej zawartości słoika :)

  • OLQA
    Wrzesień 14, 2010

    dawaj przepis albo wygryzę sobie dziurę w ekranie:)

  • Miuu
    Wrzesień 14, 2010

    ale ty kusisz. ja też nie mogę wyjść jesienią z kuchni, najpierw gotuję potem załamuje recę że taki bajzel zrobiłam :P..już mam za soba konfiturki, grzybki, suszone pomidorki…ale brakuje mi ciasteczek=D

  • paula_71
    Wrzesień 14, 2010

    No rzesz ale słodkości sobie na wieczór u Ciebie zafundowałam.

    Przepis na ciacha poproszę i ja!

    Pozdrawiam!!!

  • folkmyself
    Wrzesień 14, 2010

    Wrzuciłam kochane już w treść;]

  • Fuerto
    Wrzesień 14, 2010

    Kusisz , oj kusisz….

  • jo@śka
    Wrzesień 15, 2010

    Ale kusisz!!! A ja na dietę muszę natychmiast!!!

  • Jolanna
    Wrzesień 15, 2010

    Matko, aż mnie skręca w żołądku !!! PYCHOTA !!!

  • Anonymous
    Wrzesień 16, 2010

    Tu Tunrida- miło było Cię poznać !! Szkoda, że tak krótko. Miałam ochotę poplotkować. ;)

  • m.
    Wrzesień 16, 2010

    koniecznie musze wypróbować te ciacha!
    wyglądają przepysznie!
    pozdrawiam

  • brydzia
    Wrzesień 16, 2010

    Uwielbiam cantuccini więc od dziś Twój przepis będzie zawsze pod ręką. Czy vin santo jest u nas dostępne ( nigdzie oryginału w tutejszych sklepach nie spotkałam, chyba ,że chodzi o zwykłe słodkie wino?)
    A bezowe ciasto -pyszotka!
    Pozdrawiam serdecznie:)

  • Aga Wó. i Wojtek Wr.
    Wrzesień 17, 2010

    To jest to! To jest to włoskobrzmiące coś, co mi wyszło z przepisu na chałkę!!!:):)Tyle,że było bez migdałów, i było gumiate zupełnie:)

  • martu
    Wrzesień 17, 2010

    wałeczki migdałowe czekaja na rozgrzanie się piekarnika:)

  • martu
    Wrzesień 19, 2010

    Księżniczko wyszły świetne.Wczoraj na imprezie zajadali się dorośli i dzieci.:)

  • folkmyself
    Wrzesień 19, 2010

    Cieszę sie!

  • martu
    Wrzesień 20, 2010

    http://martumartek.blogspot.com/2010/09/ksiezniczkowe-cantucinni.html

    Przy następnych zakupach znowu trzeba kupic torbę migdałów.

Dodaj komentarz