Pischinger czyli jak pogodziłam się z Makłowiczem

niedziela, Grudzień 19, 2010 20 0

Nie lubię Makłowicza. Wkurza mnie, drażni, irytuje. Co niedziela Karol miał swój rytuał, oglądał Cejrowskiego a potem Makłowicza a mnie doprowadzał do szewskiej pasji. Nie lubiłam tych jego pseudo kulinarnych programów, uważałam ze nie umie gotować a jego bajanie nie było aż tak pasjonujące bym musiała to oglądać.
Karol wręcz przeciwnie, lubił, oglądał, testował nowe smaki w naszej kuchni i przy jakiejś okazji dostał bodajże od mojej mamy książkę „CK kuchnia”. Stała zatem na regale obok mojej kochanej Zofii Czerny, Kuchni Polskiej od Karola babci i paru innych moich książek.
Wczoraj w ramach przygotowań świątecznych dyskusje o kutii, o przepisach. Postanowiłam przejrzeć co mówią moje księgozbiory. I tak po raz pierwszy od kilku lat otworzyłam „makłowiczową”.
Jak zaczęłam czytać dział słodkości przepadłam.
Rankiem chodziło za mną coś pysznego, pascha, melba… A potem doznałam olśnienia!
Pischinger o którym czytałam wczoraj!
„Oskar Pischinger był skromnym wiedeńskim cukiernikiem, żyjącym w drugiej połowie XIX wieku. Niezwykle sobie cenił zalety chrupiących wafelków. Od dawna nosił się z zamiarem zrobienia z nich tortu, ale pomysł wydał mu się z początku tak błahy i zwyczajny, że długo zwlekał, nim go zrealizował. Pischinger kosztował pierwszy kawałek tortu bez przekonania, zastanawiając się, czy rzecz tak prosta znajdzie uznanie klientów. Przy drugim kawałku nie miał już tych wątpliwości, a trzeci wprawił go w euforię. Klienci mistrza Oskara zareagowali natychmiast i zupełnie jednoznacznie. Przed cukiernią zaczęły się tworzyć kolejki, a nowy torcik należało zamawiać z wyprzedzeniem.
Dzieło wiedeńskiego cukiernika wytrzymało próbę czasu. Po dziś dzień, gdy do galicyjskiego domu przyjdą niespodziewani goście, gospodyni w pośpiechu przyrządza „piszyngera”, najczęściej pojęcia nie mając, komu zawdzięcza ten pyszny i prosty deser. Kiedy kolejny raz będziemy go przygotowywać, pomyślmy przez chwilę ciepło o jego twórcy”

Może nie do końca idealne dla mnie proporcje są w książce, ale przepadłam. Nabałaganiłam okrutnie ale smak wynagrodził wszystko. Generalnie warto eksperymentować by w tym wypadku znaleźć idealne proporcje, ja nie omieszkam jeszcze spróbować na pewno!
Deser banalny w swojej prostocie, ale przy tym po prostu pieszczący kubki smakowe. Gorzka czekolada, orzechy, masło… Bo desery z założenia nie mają prawa być dietetyczne;]Makłowicz po dniu dzisiejszym zdecydowanie zyskał w moich oczach. Bo lubię książki kulinarne, a jeszcze bardziej lubię gdy w klimat potrawy czy deseru wprowadzi mnie historia.
* fragment książki „CK kuchnia” Roberta Makłowicza

P.S. Koleżanki zdolne kuchenne, proszę o przepis na to jak idealnie rozpuścić czekoladę na polewę. Bo ja do ideału mam jeszcze daleko;] Dziękuję za wskazówki o lukrowaniu!

P.S.2. Ził ja jem surowe jajka bez skrępowania, wychodząc z założenia że prędzej zatruję się w knajpie niż w domu;]

P.S.3. zapomniałam się pochwalić że nastawiłam dziś podpiwek na święta!

Komentarze: 20
  • MariaPar
    Grudzień 19, 2010

    Makłowicz też nie jest moim kulinarnym guru.
    Deser wygląda smakowicie.
    Pozdrawiam serdecznie

  • OLQA
    Grudzień 19, 2010

    deser choć kaloryczny u nas znika w mig!pozdrawiam:)

  • Bellis
    Grudzień 19, 2010

    Pyszinger? Uwielbiam! W końcu pochodzę z Galicji :) Jęzor mam po pas, zjadłabym; juz niedługo samolot do Polski i kruche wafle będą pod ręką.
    I mam wielkie pytanie o ten podpiwek – jak sie go robi?

  • La Fée Clochette
    Grudzień 19, 2010

    Jak rozpuszczałaś czekoladę?
    Ja zawsze robię to w kąpieli wodnej- w misce nad gorącą wodą i rozpuszcza się idealnie- bez grudek, bez przypalania.

    pischingera uwielbiam, robię od lat- to taki deser w kilka chwil, który zawsze wychodzi i zawsze smakuje :)

  • gabraj
    Grudzień 19, 2010

    Też uwielbiam i robię często, chociaż ostatnio coraz częsciej zastanawiam się nad kaloriami. No ale o tym może po świętach. Pozdrawiam serdecznie.

  • Danuta
    Grudzień 19, 2010

    Mniam ślinka mi poleciała. Wygląda apetycznie tylko czemu taki malutki kawałeczek hi hi.
    Pozdrawiam

  • Sarenzir
    Grudzień 19, 2010

    Ja właśnie lubię Makłowicza za wynajdywanie tych opowieści :) Przepisy kulinarne snu z powiek nigdy mi nie spędzały, za to lubię popatrzeć na różne zakątki świata i związane z nimi zwyczaje kulinarne :)

  • Ania i Damian Dębscy
    Grudzień 20, 2010

    Witam :)
    Pischinger to zawsze był kultowy deser w mojej rodzinie, mimo iż my z Kresów. Warto go odkryć. Był dekorowany specjalnością mojej ciotki, kandyzowanymi owocami. Na razie nie udało mi się tego odtworzyć.
    A nawiązując do wafli i deserów – czy znacie nugat???

  • ZiŁ
    Grudzień 20, 2010

    Produkcja tego przysmaku to istna katorga. Już dwa razy obiecywaliśmy sobie, że nigdy więcej.
    Pewnie obiecamy i trzeci…

  • bestyjeczka
    Grudzień 20, 2010

    Cejrowskiego oglądałam a na Makłowiczu wychodziłam z pokoju – mąż oglądał ;-) Co do pishingera – wolę go nie „odkrywać”, wystarczy że naprodukowałam śnieżnych kulek wg przepisu z bloga Ushii. Miały być na święta a już pożarłam wszystkie :-(

  • Anonymous
    Grudzień 20, 2010

    Wiem, że to tak delikatnie off-topicowo, ale dawno dawno temu pisałaś, że używasz mopa parowego Wprost nieznoszę babrać się z mopem tradycyjnym więc zrobiłam research internetowy i generalnie sama nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Z drugiej strony jakiekolwiek ułatwienie w przypadku mycia podłóg w moich oczach warte jest spróbowania. Proszę czy możesz napisaś coś więcej o swoim cud mopie?
    Pozdrawiam – fanka Pischingera :-)
    P.S. Ostatnio mój Luby polecił mi książkę Makłowicza „Cafe Museum”. Podeszłam z dystansem lecz muszę przyznać, że bardzo mi się podobało – kulinarnie i z historią. Choć wg mnie wydanie trochę przesadzona.

  • asieja
    Grudzień 20, 2010

    od pana Makłowicza, to ja jednak bardziej lubiłam oglądac pana Cejrowskiego. ale te słodkości ogromnie mi się podobają :-)

  • chantel
    Grudzień 20, 2010

    ale tu u Ciebie smakowicie :)
    co do czekolady to najlepiej się rozpuszcza w kąpieli wodnej – miska na garnek z gotującą się wodą, czekoladę pokruszyć i wychodzi idealna :)

  • Kerry-Marta
    Grudzień 21, 2010

    Widzisz inny przekaz inny odbiór. Ja tam go lubię tego pana Makłowicza aczkolwiek nie zawsze. Wiesz, że nigdy nie jadłam oryginalnego Pischingera i muszę to zmienić. Co do czekolady, jesli mam gorzką rozpuszcZam w kapieli wodnej o dolewam odrobinę mleka lub śmietanki. Podstawa to dobra jakościowo czekolada. Nie warto oszczędzać.
    a ja prosze na przepis na podpiwek!!!!
    Pozdrawia „czort”

  • milmato
    Grudzień 21, 2010

    Mniam, apetyczny Pischinger Ci wyszedł, no i się dowiedziałam, skad sie wzięła nazwa:)
    Co do polewy czekoladowej, robie ją podobnie jak Kerry-Marta, to mój sprawdzony sposób, tylko, że ja zawsze rozrzedzam czekoladę do odpowiedniej konstystencji z mlekiem, ze śmietaną nie eksperymentowałam:)
    Uściski:)
    Magda

  • Kamila
    Grudzień 22, 2010

    Wiesz , ja za Panem M. też nie przepadam. Byłam kiedyś na promocji jego książki i specjalnego wrażenia na mnie nie zrobił… ale post zachęcajacy do wyzwań kulinarnych ;

    Z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia już teraz życzę Ci rodzinnej, ciepłej atmosfery i niezapomnianych wzruszeń.

    Pozdrawiam serdecznie

  • czaroffnica
    Grudzień 24, 2010

    Paulinka- wszystkiego dobrego na Święta i Nowy Rok dla Ciebie i twoich bliskich !

  • Beata Lipov
    Grudzień 24, 2010

    Wesołych Świąt! Spełnienia marzeń, zdrowia i miłości.

  • Bree
    Grudzień 24, 2010

    Radosnych i Spelnionych Swiat zycze :)

  • Iza Ka
    Kwiecień 27, 2019

    Ale gdzie ten przepis?!

Dodaj komentarz