Nie lubię Makłowicza. Wkurza mnie, drażni, irytuje. Co niedziela Karol miał swój rytuał, oglądał Cejrowskiego a potem Makłowicza a mnie doprowadzał do szewskiej pasji. Nie lubiłam tych jego pseudo kulinarnych programów, uważałam ze nie umie gotować a jego bajanie nie było aż tak pasjonujące bym musiała to oglądać.
Karol wręcz przeciwnie, lubił, oglądał, testował nowe smaki w naszej kuchni i przy jakiejś okazji dostał bodajże od mojej mamy książkę „CK kuchnia”. Stała zatem na regale obok mojej kochanej Zofii Czerny, Kuchni Polskiej od Karola babci i paru innych moich książek.
Wczoraj w ramach przygotowań świątecznych dyskusje o kutii, o przepisach. Postanowiłam przejrzeć co mówią moje księgozbiory. I tak po raz pierwszy od kilku lat otworzyłam „makłowiczową”.
Jak zaczęłam czytać dział słodkości przepadłam.
Rankiem chodziło za mną coś pysznego, pascha, melba… A potem doznałam olśnienia!
Pischinger o którym czytałam wczoraj!
„Oskar Pischinger był skromnym wiedeńskim cukiernikiem, żyjącym w drugiej połowie XIX wieku. Niezwykle sobie cenił zalety chrupiących wafelków. Od dawna nosił się z zamiarem zrobienia z nich tortu, ale pomysł wydał mu się z początku tak błahy i zwyczajny, że długo zwlekał, nim go zrealizował. Pischinger kosztował pierwszy kawałek tortu bez przekonania, zastanawiając się, czy rzecz tak prosta znajdzie uznanie klientów. Przy drugim kawałku nie miał już tych wątpliwości, a trzeci wprawił go w euforię. Klienci mistrza Oskara zareagowali natychmiast i zupełnie jednoznacznie. Przed cukiernią zaczęły się tworzyć kolejki, a nowy torcik należało zamawiać z wyprzedzeniem.
Dzieło wiedeńskiego cukiernika wytrzymało próbę czasu. Po dziś dzień, gdy do galicyjskiego domu przyjdą niespodziewani goście, gospodyni w pośpiechu przyrządza „piszyngera”, najczęściej pojęcia nie mając, komu zawdzięcza ten pyszny i prosty deser. Kiedy kolejny raz będziemy go przygotowywać, pomyślmy przez chwilę ciepło o jego twórcy”
Może nie do końca idealne dla mnie proporcje są w książce, ale przepadłam. Nabałaganiłam okrutnie ale smak wynagrodził wszystko. Generalnie warto eksperymentować by w tym wypadku znaleźć idealne proporcje, ja nie omieszkam jeszcze spróbować na pewno!
Deser banalny w swojej prostocie, ale przy tym po prostu pieszczący kubki smakowe. Gorzka czekolada, orzechy, masło… Bo desery z założenia nie mają prawa być dietetyczne;]Makłowicz po dniu dzisiejszym zdecydowanie zyskał w moich oczach. Bo lubię książki kulinarne, a jeszcze bardziej lubię gdy w klimat potrawy czy deseru wprowadzi mnie historia.
* fragment książki „CK kuchnia” Roberta Makłowicza
P.S. Koleżanki zdolne kuchenne, proszę o przepis na to jak idealnie rozpuścić czekoladę na polewę. Bo ja do ideału mam jeszcze daleko;] Dziękuję za wskazówki o lukrowaniu!
P.S.2. Ził ja jem surowe jajka bez skrępowania, wychodząc z założenia że prędzej zatruję się w knajpie niż w domu;]
P.S.3. zapomniałam się pochwalić że nastawiłam dziś podpiwek na święta!
Grudzień 19, 2010
Makłowicz też nie jest moim kulinarnym guru.
Deser wygląda smakowicie.
Pozdrawiam serdecznie
Grudzień 19, 2010
deser choć kaloryczny u nas znika w mig!pozdrawiam:)
Grudzień 19, 2010
Pyszinger? Uwielbiam! W końcu pochodzę z Galicji Jęzor mam po pas, zjadłabym; juz niedługo samolot do Polski i kruche wafle będą pod ręką.
I mam wielkie pytanie o ten podpiwek – jak sie go robi?
Grudzień 19, 2010
Jak rozpuszczałaś czekoladę?
Ja zawsze robię to w kąpieli wodnej- w misce nad gorącą wodą i rozpuszcza się idealnie- bez grudek, bez przypalania.
pischingera uwielbiam, robię od lat- to taki deser w kilka chwil, który zawsze wychodzi i zawsze smakuje
Grudzień 19, 2010
Też uwielbiam i robię często, chociaż ostatnio coraz częsciej zastanawiam się nad kaloriami. No ale o tym może po świętach. Pozdrawiam serdecznie.
Grudzień 19, 2010
Mniam ślinka mi poleciała. Wygląda apetycznie tylko czemu taki malutki kawałeczek hi hi.
Pozdrawiam
Grudzień 19, 2010
Ja właśnie lubię Makłowicza za wynajdywanie tych opowieści Przepisy kulinarne snu z powiek nigdy mi nie spędzały, za to lubię popatrzeć na różne zakątki świata i związane z nimi zwyczaje kulinarne
Grudzień 20, 2010
Witam
Pischinger to zawsze był kultowy deser w mojej rodzinie, mimo iż my z Kresów. Warto go odkryć. Był dekorowany specjalnością mojej ciotki, kandyzowanymi owocami. Na razie nie udało mi się tego odtworzyć.
A nawiązując do wafli i deserów – czy znacie nugat???
Grudzień 20, 2010
Produkcja tego przysmaku to istna katorga. Już dwa razy obiecywaliśmy sobie, że nigdy więcej.
Pewnie obiecamy i trzeci…
Grudzień 20, 2010
Cejrowskiego oglądałam a na Makłowiczu wychodziłam z pokoju – mąż oglądał Co do pishingera – wolę go nie „odkrywać”, wystarczy że naprodukowałam śnieżnych kulek wg przepisu z bloga Ushii. Miały być na święta a już pożarłam wszystkie
Grudzień 20, 2010
Wiem, że to tak delikatnie off-topicowo, ale dawno dawno temu pisałaś, że używasz mopa parowego Wprost nieznoszę babrać się z mopem tradycyjnym więc zrobiłam research internetowy i generalnie sama nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Z drugiej strony jakiekolwiek ułatwienie w przypadku mycia podłóg w moich oczach warte jest spróbowania. Proszę czy możesz napisaś coś więcej o swoim cud mopie?
Pozdrawiam – fanka Pischingera
P.S. Ostatnio mój Luby polecił mi książkę Makłowicza „Cafe Museum”. Podeszłam z dystansem lecz muszę przyznać, że bardzo mi się podobało – kulinarnie i z historią. Choć wg mnie wydanie trochę przesadzona.
Grudzień 20, 2010
od pana Makłowicza, to ja jednak bardziej lubiłam oglądac pana Cejrowskiego. ale te słodkości ogromnie mi się podobają
Grudzień 20, 2010
ale tu u Ciebie smakowicie
co do czekolady to najlepiej się rozpuszcza w kąpieli wodnej – miska na garnek z gotującą się wodą, czekoladę pokruszyć i wychodzi idealna
Grudzień 21, 2010
Widzisz inny przekaz inny odbiór. Ja tam go lubię tego pana Makłowicza aczkolwiek nie zawsze. Wiesz, że nigdy nie jadłam oryginalnego Pischingera i muszę to zmienić. Co do czekolady, jesli mam gorzką rozpuszcZam w kapieli wodnej o dolewam odrobinę mleka lub śmietanki. Podstawa to dobra jakościowo czekolada. Nie warto oszczędzać.
a ja prosze na przepis na podpiwek!!!!
Pozdrawia „czort”
Grudzień 21, 2010
Mniam, apetyczny Pischinger Ci wyszedł, no i się dowiedziałam, skad sie wzięła nazwa:)
Co do polewy czekoladowej, robie ją podobnie jak Kerry-Marta, to mój sprawdzony sposób, tylko, że ja zawsze rozrzedzam czekoladę do odpowiedniej konstystencji z mlekiem, ze śmietaną nie eksperymentowałam:)
Uściski:)
Magda
Grudzień 22, 2010
Wiesz , ja za Panem M. też nie przepadam. Byłam kiedyś na promocji jego książki i specjalnego wrażenia na mnie nie zrobił… ale post zachęcajacy do wyzwań kulinarnych ;
Z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia już teraz życzę Ci rodzinnej, ciepłej atmosfery i niezapomnianych wzruszeń.
Pozdrawiam serdecznie
Grudzień 24, 2010
Paulinka- wszystkiego dobrego na Święta i Nowy Rok dla Ciebie i twoich bliskich !
Grudzień 24, 2010
Wesołych Świąt! Spełnienia marzeń, zdrowia i miłości.
Grudzień 24, 2010
Radosnych i Spelnionych Swiat zycze
Kwiecień 27, 2019
Ale gdzie ten przepis?!