rolnik leży a mu rośnie;]

niedziela, Maj 30, 2010 9 0

Rośnie, ja daleko mam do rolnika ale rośnie. Wszystko, głównie trawa i chwasty. Ale wczoraj był też dzień pierwszych plonów z siedliska. Rzodkiewek, rukoli, szpinaku. Pracy masa by mieć swoje warzywa, mniej wypasione niż w sklepach, ale takie nasze. Z naszej ziemi, no i bez chemii. Więc ich smak też niesamowity.

W „międzyczasie” warsztaty wyjazdowe w Zagrodzie Kuwasy na temat bioróżnorodności w gospodarstwach agroturystycznych. Rewelacyjne, mimo choróbska. Człowiek zaczyna dostrzegać jak ważna jest różnorodność by zachować harmonię wokół nas.
Wczoraj kolejne spotkanie z cyklu „rękodzieło ludowe”. Tym razem w „naszym” Zamczysku, u łyżkarza. Każdy miał okazję zrobić łyżkę samodzielnie. Ale największym wzięciem cieszyły się miecze;] Tak więc i ja wróciłam z łyżką i mieczem. Udział mój jednak w tych warsztatach dość mizerny. Trochę sama pracowałam nad nadaniem kształtu kawałkowi osiki ale ręka brutalnie przypominała, że to niewskazane.
Udało mi się również odwiedzić koleżankę warsztatową – jak wszystko się poukłada będzie moją najbliższą „zakręconą” sąsiadką. Miło i sympatycznie. Fajnie jest utwierdzić się w przekonaniu że nieopodal są młodzi ludzie, „wkręceni totalnie” w wieś i pokazujący że da się tam żyć fajnie.

Przede mną jeszcze parę fajnych warsztatów – spotkanie z Teresą Pryzmont – kobietą, która mnie zaraziła tkactwem. Nie mogę się doczekać tego spotkania. Może znów będę miała kopa by zawalczyć z krosnem. No i pewien szalony pomysł w zanadrzu, mało rękodzielniczy ale też zakorzeniony w folkowym klimacie. Na razie nie zdradzam, ale jak się uda to na pewno napiszę.

Komentarze: 9
  • Casablanca
    Maj 30, 2010

    Gratuluje wlasnych plonow! Gapie sie w zdjecie rzodkiewek i dokladnie czuje, jak smakuja:)
    Z wielka niecierpliwoscia czekam na relacje z warsztatow tkackich. Mam dwa krosna w domu przywiezione latem ze wsi i duzo planow z nimi zwiazanych:))) Ciotki pukaly sie w glowy, jak im zabieralam krosna i kolowrotki ze strychow.
    Zycze duuuuuzo cierpliwosci i pozdrawiam:)

  • joanna
    Maj 30, 2010

    Prawdziwe rzodkiewki! Super…
    Czy ja jeszcze pamiętam t a m t e smaki?
    Pomijając, że nie ma już pewnych gatunków truskawek, pomidorów, jabłek, to to, co jemy tylko nazwą przypomina :((
    Twój dzisiejszy post fajny jest – ogromnie optymistyczny – warto mieć pasje, zacięcie, bo one procentują :))
    Pozdrawiam gorąco :)) I życzę lepszej formy :))

  • Asia i Wojtek
    Maj 30, 2010

    O rany! masz już własne rzodkiewki! U mnie dopiero pierwsze listki się z ziemi wychyliły, a zasiane ponad półtora miesiąca temu. Szpinak tylko zeszłoroczny się uchował, pietruszka, szczypiorek i pory. Reszta ledwie kiełkuje. Ale masz fajnie!

  • Sarenzir
    Maj 30, 2010

    No dlaczego ja nie mieszkam bliżej i nie mogę na takie fajne warsztaty ? ;) Trzymam kciuki żeby wypaliło z sąsiadką – to prawda, dużo daje takie bliskie pozytywnie zakręcone sąsiedztwo :) Dobrze, że ja mam przynajmniej blogowe :)

  • Mirelka
    Maj 31, 2010

    a ja ze swej strony szczerze zazdraszczam, marzy mi się taki czas na właśne zachciewajki. Oj pięknie masz, że sobie tak tworzysz. Buziaki

  • Anonymous
    Maj 31, 2010

    Też jestem fanatyczką wsi. Chcę kupic mały domek na wsi i hodować swoje warzywka i wierzątka (w cealach bardziej widokowych, niż konsumpcynych) Miło, że zakręconych wariatów jest więcej. pozdrawiam.

  • bestyjeczka
    Maj 31, 2010

    Gratulacje własnej niepryskanej i smacznej zieleniny. Moje nieudolne próby wyhodowania pomidorów z własnego krzaczka spełzły na niczym – zmarniało i zdechło. Żadna ze mnie ogrodniczka :-((
    Z niecierpliwością czekam na rezultat „spotkania” z krosnem!

  • Fuerto
    Czerwiec 1, 2010

    Fajnie mieć swoja ekologiczną zieleninkę.

  • patenciak
    Czerwiec 3, 2010

    Podoba mi się klimat na Twoim blogu, będę zaglądała częściej:) Może zechcesz wymienić się linkami? Twój link już u mnie jest:) pozdrawiam, Aneta:)