Drudzy po bogu, ignoranci, oszuści – czyli ciemne strony zawodów sportowych

środa, Wrzesień 23, 2015 16 1

Za mną zaledwie dwa starty w zawodach sportowych a wniosków o kiepskich stronach takiej rywalizacji już cała moc. Chcecie się dowiedzieć jak ludzie oszukują? Dlaczego organizatorzy zamiatają pod dywan kradzieże depozytów? Dlaczego zapraszają na zawody a jednocześnie zwyczajnie nie szanują zawodników? Skąd przekonanie półmaratończyka, że jest drugi po bogu? Jeśli tak, to wpis ten jest właśnie dla Was.11875379_1000448280006442_1131510628_n

Depozyt 

Jak nazwa wskazuje, depozyt służy do zdeponowania w nim rzeczy. Zanim jednak zdecydujemy się na pozostawienie w nim rzeczy, warto zapoznać się z regulaminem. A tam – jak w przypadku, który mnie dotknął osobiście - sformułowanie o tym, że organizator nie ponosi odpowiedzialności. Zanim więc zostawisz kluczyki od auta, portfel z dokumentami czy kurtkę zastanów się dwa razy. Czy zostawić pod krzakiem nie jest bezpieczniej.

Hajnówka, Puchar Polski Nordic Walking. Ostatnie minuty przed startem, Karol znikł z zasięgu wzroku i jestem skazana na skorzystanie z depozytu. Dziewczyna w depozycie pakuje moją nową techniczną bluzę, kupioną specjalnie na zawody w czarny wór, okleja numerem startowym który mam na piersi. Na podstawie tego numeru później mam go odebrać.
Schodzę z trasy, idę do depozytu. Szukają, nie mogą znaleźć. Liczę na to, że wśród tej hałdy worków po prostu ciężko znaleźć konkretny. Wtedy zauważam też, że nikt nie kontroluje żadnego wydawania tych worków, nie weryfikuje numeru startowego, wystarczy, że ktoś krzyczy z daleka numer i niefrasobliwe osoby obsługujące depozyt po prostu dają mu worek. Żadnej ewidencji. Nic, zero.
Ilość worków topnieje, mojego brak. Traktowana przy tym jestem jak natręt, który zawraca dupę. Z własnej inicjatywy muszę znaleźć spikera, organizatora by mi pomogli. By ktoś publicznie ogłosił, że zaginął depozyt.  Nikt nie przeprasza, wszyscy mają mój problem w nosie. Złodziejstwo zamiata się pod dywan.
W sumie szkoda, że to nie portfel z dokumentami, bo przyjechałaby policja i ktoś by się przejął i spiął pośladki by cokolwiek zrobić.
Zwłaszcza że w regulaminie jest wyraźnie napisane, że depozyt jest wydawany na podstawie numeru startowego. Jeśli został więc wydany wbrew regulaminowi – wszak byłam na trasie biegu jeszcze, dlaczego nikt nie poniósł konsekwencji?
Po zawodach wracam do domu, bez bluzy. Telefonicznie próbuję coś wskórać w Federacji Nordic Walking. Pierwszy telefon, pani nawet przejęta, obiecuje wyjaśnić szybko i się skontaktować. Później mailowo mnie zbywa brakiem czasu. Minęło 1,5 tygodnia od incydentu. I jestem  po prostu jeleniem, bez bluzy.

Oszuści


Impreza Białystok Biega, nordic walking potraktowane po macoszemu, ale o tym później. Nie ma klasyfikacji, nie ma pomiaru czasu.  Startuję. Nordic Walking jak sama nazwa wskazuje wymaga użycia kijków z którymi się idzie. Idzie, nie biegnie. Połowa idzie bez kijków, ale to male miki. Na trasie jest też starsza pani, która biegnie z kijkami. Chwilę idzie a potem bez zażenowania biegnie. Taka pani sporo ponad 50 +. Upomniana, czy jej nie wstyd – zbywa mnie sformułowaniem, że musi nadgonić. Tylko co? Oszukuje sama siebie, dla mnie to mega wiocha i obciach. Rozumiem, gdyby  było 100 tysięcy złotych do wygrania, że oszukuje z pazerności. Na ostatnim zakrecie przed metą jeszcze biegnie, niektórzy stojący ciut dalej widzą. W ogóle się nie krępuje. Wchodzi ze świetnym czasem, jako trzeci kijkarz. Dumna z siebie, wypina pierś by dostać medal.
Wchodzę tuż za nią, uczciwie przeszłam całą trasę, i choć to nieoficjalny sprawdzian, czuję się zawiedziona, że kłamstwo wygrywa.  Zresztą podbieganie widoczne było również ponoć wśród chodziarzy.
W Hajnówce na oficjalnych zawodach widziałam za krótkie kije, które były po prostu tylko atrapą a tak naprawdę ktoś oszukiwał idąc chodem sportowym.  Zdyskwalifikowano też na trasie kilka osób za podbieganie…
Karol czekał przy mecie w Białymstoku, komentarz ludzi z obsługi dotyczący biegaczy – jak co roku, więcej osób kończy bieg niż zaczyna… Nie ma chipów i mat na trasie kontrolujących, więc wyłaniają się przed finiszem i prą do mety. By dostać medal, za który zapłacili w pakiecie.11906174_663033927166969_1809751508_n

 

 „Drudzy po bogu”

W Hajnówce trasa była tak skonstruowana, że półmaraton był wielokrotnością pętli 5 km, plus mikro pętla. Tak więc startujący na krótkim dystansie byli mijani przez półmaratończyków.
Skąd się wzięło sformułowanie „drudzy po bogu”? Trasa momentami wąska, człek z kijami miejscami zajmował całą szerokość, był jeden odcinek tak wąski, ze się nie dało tam nadrobić czy wyprzedzić. Nie dało, zgodnie z zasadami fair play. Bo pogrywając nieuczciwie owszem. Na trasie jeśli ktoś chciał wyprzedzić wołał „lewa wolna” i w miarę możliwości wolniejszy człowiek sie przesuwał robiąc miejsce szybszemu. Przy szerokim dukcie to żaden problem, zwłaszcza, ze kilka osób szło koło siebie i np rozmawiało.
Nie mniej jednak zmuszanie zawodników do tego by się zatrzymali, bo półmaratończyk chce przejść jest bezczelne.
Okrzyk „lewa wolna”, nic się nie dzieje, nie mam jak dać lewej, chyba, że stanę bokiem i zatrzymam się by puścić zawodnika. Ponowny okrzyk. Nie mam jak zejść. Po tym pojawia się cała wiązanka, że „on” idzie półmaraton, że walczy o cenne sekundy, i że mam OBOWIĄZEK dać mu przejść”. Rozumiem, że tam gdzie jest taka opcja to tak, ale każdy z nas o coś walczy, o swoje cenne sekundy.
Półmaratończyk nie jest nadczłowiekiem, choć zaczynam się zastanawiać, że może jest, skoro jest przekonany, ze pośród 700 osób na trasie będę wiedziała, że idzie półmaraton wszak unosi się nad nim obłoczek splendoru i zajebistości.  A na czole ma wypisane „miszcz”.
Bardzo to było słabe zachowanie, zresztą nie jedyne na trasie w wykonaniu tych „szybszych”.

Brak szacunku dla zawodników

Tak jak wspomniałam wyżej, na niedzielnym Białystok Biega, 5 km Nordic Walking było potraktowane towarzysko. Choć zupełnie nie rozumiem zamysłu. Skoro w Hajnówce jak by powiedział Poznań była „wuchta wiary”, skąd przekonanie, że to się nie uda? Start płatny, znacznie mniej niż biegaczy, ale dla nas nie było nawet koszulek – był numer startowy, medal – w stosunku do biegaczy w wersji „uboga krewna”, bo nie był odlewem. Szczerze? Wolałabym zapłacić pełną sumę i być traktowana serio.
I w takim przekonaniu wyjechałam po skończonej trasie. Wieczorem obejrzałam telewizyjne wiadomości  Obiektyw, a tam prócz tego, że załapałam się na wypowiedź pojawia się również organizator Białystok Biega. Słucham i nie wierzę. I zastanawiam się skąd taka bezczelna ignorancja,

 Zachęcamy do tego, żeby się po prostu ruszać, nordic walking jest też tego znakomitą formą, ja mam taką cichą nadzieję, chociaż uważam, że to też jest fajna dyscyplina, ale uważam, że ci, którzy dzisiaj maszerują, za rok z nami pobiegną – mówi Grzegorz Kuczyński, prezes Fundacji Białystok Biega.

Jeśli zatem wśród czytelników mojego bloga są znajomi pana Grzegorza –  a jestem pewna, ze są, proszę mu przekazać ode mnie, że nie, nie pobiegniemy. Równie dobrze możemy wystartować w zawodach puszczania modeli kartonowych albo w turnieju tenisa stołowego.

Biegacz nie jest lepszym sportowcem, my na kijkach nie chodzimy z nimi dlatego, że aspirujemy do zostania runnerami.
Po prostu uprawiamy nordic walking, tak jak się uprawia kajakarstwo czy jeździectwo.
Jeśli się nas zaprasza na imprezę, to samemu sobie mówiąc takie bzdury strzela po prostu w kolano. Chyba, że to wynik niedotlenienia z przemęczenia.

Dziś cała Polska biega, wczoraj gotowała a jeszcze wcześniej tańczyła. Nie warto być ignorantem z klapkami na oczach, warto natomiast traktować poważnie i z szacunkiem drugiego człowieka.

Tyle w temacie ciemnych stron. Czy to znaczy, że więcej nie wystartuję? Raczej nie, jestem po prostu bogatsza o nowe doświadczenia.

Jedno, co jest pewne, że nigdy więcej nie dam się okraść w depozycie.

 

*filmik nakręciła Małgorzata Klimiuk;]

Komentarze: 16
  • Justyna
    Wrzesień 23, 2015

    Trochę się uśmiałam, trochę czytałam z lekkim zdumieniem że niby zawody, niby rywalizacja, niby serio a czasem w formie zabawy a jednak ktoś kto się za to bierze powinien raczej uważać z obsługą miotły – a co dopiero organizacją imprezy. Dziwne że ktoś coś robi tylko po to żeby pozostawić po sobie niesmak. Oszustwa to chyba normalna sprawa. Szkoda że tak jak napisałaś – kłamstwo zwycięża. Pytanie tylko czy patrzenie w lustro po takim oszukiwanie siebie jest też fajne. Chociaż pewnie niektórym to wisi, lata i powiewa. Mają medal, dyplom, pochwały, uznanie… więc reszta bajka.

  • arma
    Wrzesień 23, 2015

    UWIELBIAM!!!!<3 U nas było tak samo w zawodach biegowych.Dlatego wkurzają mnie te wszystkie "mody na coś" i to , że ludzie są nieuczciwi. Dlatego ja mam uraz do wszelkiej rywalizacji sportowej i nie ciągnie mnie, a raczej śmieszy jak widzę tych wszystkich mistrzów świata o spiętych pośladach. Z reszta nie ma co się przejmować , bo i tak wszystko co robimy robimy dla siebie a nie dla kogoś :)

  • Iwona Szubert
    Wrzesień 23, 2015

    Startowałam w dosłownie kilku zawodach na 6 i 10 km w Polsce, Francji i Irlandii. Może mały dystans powoduje, że jest więcej zabawy, a mniej rywalizacji, a może ja mniej zwracałam uwagę na oszustów. Zawsze była świetna atmosfera i dobra zabawa. Najlepiej wspominam biegi tylko dla kobiet we Francji – na trasie zawsze było mnóstwo słodkich dzieciaków z tatusiami dopingujących mamusie :).

  • Alicya Oss
    Wrzesień 23, 2015

    Ja akurat sobie biegam, ale traktuję to bardziej jak zabawę. Co za różnica czy na mecie będę 150 czy 155. Do tej pory nie spotkały mnie takie przykrości. Tylko raz facet popchnął mnie przed metą bo go wyprzedziłam. Nic nie dało zwrócenie mu później uwagi – wyszłam na czepialską. To wszystko jednak co piszesz jest godne zastanowienia i trochę nad tym podumam.

    • Księżniczka w kaloszach
      Wrzesień 23, 2015

      Tylko raz? Dla mnie to o raz za dużo…

  • janek
    Wrzesień 23, 2015

    Biedactwo, pojechała dwa razy na imprezę i dwie porażki. W depozycie okradli, w Białymstoku starsza pani wyprzedziła, skandal:) a jeszcze do tego ktoś szedł bez kijków, szok! Jak z tym żyć? Może częściej za zawody jeździć?
    A tak serio, widać księżniczko, że imprezy sportowe są dla ciebie obce i może niech tak zostanie. Po co masz jeździć i potem pisać takie… no, tak szczerze bzdury. Oburza cię, że biegacz szybszy chce cię wyminąć? To jest fair play przyjęte na całym świecie, że jak ktoś jest szybszy to mu się ustępuje. Co w tym dziwnego? Spróbuj biec 3,5 min/km lub 4 min/km i zobacz jakie to doświadczenie jak ktoś zastępuje drogę.
    Szczerze to twój wywód na temat imprez jest lekko żenujący. Byłem w Hajnówce, organizacja była ok. Nie było mnie w tym roku w Białymstoku, ale biegłem tam rok temu i moim zdaniem jest to jedna z lepiej zrobionych imprez w regionie. I tak mało się dzieje na naszym wschodzie, więc cieszmy się z tego co mamy.
    Jedziesz na zawody, czytasz regulamin, a potem obsmarowujesz, że jesteś potraktowana po macoszemu… czy coś było nie tak jak w regulaminie? czy w B-stoku miał być pomiar czasu? zdaje się, że nie. Czy miała być koszulka w pakiecie? zdaje się, że nie. Czy wszystko było zgodnie z regulaminem? Zdaje się, że TAK. Więc po co teraz takie opinie? Przecież nikt nie kazał startować? Przeczytałaś, doszłaś do wniosku, że nie ma pomiaru, pakiet za słaby to zostaję w domu. Proste prawda?
    Nie rozumiem takich ludzi, po co jechać na zawody, wiedząc jakie są, a potem być na maxa niezadowolonym. Chyba, że się jest księżniczką… w kaloszach. Nazwa bloga trafiona w dziesiątkę:)
    mam nadzieję, że nie zobaczymy się na wspólnej imprezie… bo bez względu na to jaka ona będzie i tak ją „zjedziesz”, więc zostań w domu, proszę:)

    • Księżniczka w kaloszach
      Wrzesień 23, 2015

      Widzisz Janku, czytasz bez zrozumienia. Dla mnie te imprezy to sukces, nie porażka. Jak na pierwsze starty kogoś kto chodzi od niedawna jestem bardzo zadowolona z siebie.
      Rozumiem, że powinnam piać z zachwytu, że zostałam okradziona.
      Wyprzedzanie owszem – ale tam, gdzie jest to możliwe. Jeśli się startuje warto zapoznać się z przepisami PFNW:
      „Zawodnik wykonujący manewr wyprzedzania nie może przy tym przeszkadzać, względnie utrudniać ruchu zawodnikowi przez niego wyprzedzanemu. Zawodnik wyprzedzany zobowiązany jest do utrzymania przyjętego toru marszu.”
      Jeśli zawodnik wyprzedzany nie ma jak utrzymać przyjętego toru marszu – nie da się wyprzedzić- proste? Przepisy też mówią „Zawodnik wykonujący manewr wyprzedzania nie może przy tym przeszkadzać, względnie utrudniać ruchu zawodnikowi przez niego wyprzedzanemu”.
      Rozumiem też że piszesz z perspektywy unoszącego się w aurze zajebistości. Bywa.
      Pakiet pakietem, nie analizowałabym gdyby nie wypowiedź organizatora.
      Mój blog jest miejscem na moje przemyślenia, nikt nie zmusza do czytania i komentowania.
      A ostatni akapit twojego wpisu dobitnie pokazuje z kim mam do czynienia.
      Nie mniej jednak, życzę ci powodzenia. I spełnienia marzeń, byś mnie nie spotkał. Choć mi to zupełnie jest obojętne.

    • Beata
      Wrzesień 23, 2015

      Pierwszy raz się ujawniam i odzywam. Jestem z Opola i widzę, że wszędzie to samo.
      Przykre, że są ludzie, którzy oszukują, zachowują się chamsko itp., ale chyba najgorsze jest to, że są tacy, dla których to normalka. W wypowiedzi J. widać to wszystko, o czym piszesz, a przede wszystkim chęć wywyższania się. No cóż, J to taki doświadczony, obyty „miszcz”, istny mentor.
      PS jestem z tych „rowerowych”

    • Kasia
      Wrzesień 23, 2015

      Przeczytalam ta wypowiedz i od tego momentu siedzi we mnie, jak drzazga. Mozliwosci sa dwie, albo to ktos, kto darzy Cie, Paulina, wielka „sympatia” i chcial sobie ulac, ot taki prywatny podjazd… albo ma szemrana moralnosc, bo liczy sie fun, to nic, ze kosztem innych… Zawody bardzo dobrze zorganizowane? Brak gadzeciarstwa mozna pominac, ale lekcewazenie rzeczy innych (depozyt) oraz brak reakcji na kombinatorow podbiegajacych, oszukujacych juz stawia te zawody w niskiej kategorii. Myslalam, ze fair play znaczy wlasnie trzymanie sie regul, a nie kombinowanie, oszukiwanie, smiejac sie lub szykanujac frajera, ktory jest slabszy, wolniejszy, czy po prostu przestrzega przepisow.
      Nastepnym razem przygotujcie sie do zawodow lepiej, Paulina. Moze dostosujecie sie do klimatu zabawy, ktory sugeruje Wam Janek. Wbiegnijcie na trase tuz przed meta, moze staniecie na podium ;) a przypatrzcie sie jeszcze co kto wrzuca do depozytowych workow, wtedy po biegu podbiegnijcie, krzyknijcie numer tej osoby i wrocicie do domu zadowoleni, z nowym lupem, np. bluza Janka ( ale Janek sie nie obrazi, bo to przeciez super fun), jak impreza to impreza ;)

    • Manola
      Wrzesień 24, 2015

      Jestem również zdegustowana poziomem organizacji imprezy i zamieszania depozytowego.Nie wiem co bym zrobiła, gdyby w takim depozycie zginęła moja ulubiona bluza…która jest ,,moja drugą skórą”.Uważam że organizator powinien rozwiązać ten problem.
      A Pan J. chociaż czytać umie to chyba bez zrozumienia…Zawsze szanuję ludzi, którzy podejmując się pewnych wyzwań najpierw się uczą…Chodzenie z kilkami to wcale nie taka łatwa sprawa.Zawsze podziwiam Autorkę bloga za to, że właśnie ma takie podejście do wszystkiego ,,fair play”.A kalosze…gumofilce…czy japonki to styl. Ktoś, proszę Pana może nosić koronę, a i tak nie będzie królem nie rozumiejąc tematu i mając tylko ego wypełniające właśnie tę koronę.
      Proponuję hasło:SPORT TYLKO FAIR PLAY!

      • Ewa
        Luty 24, 2016

        hmm.. coś mi sie wydaje, że Pan J. to ‚Miszcz’ z zawodów ;)

        • Księżniczka w kaloszach
          Luty 24, 2016

          Tak mysle i ja :-)

    • nordic
      Listopad 13, 2017

      Racja, że nw jest traktowany po macoszemu. Nigdy nie byłam pierwsza i nie będę. Jednak spójrzmy na nagrody biegowe i nw???? Oszukiwanie w nw notoryczne, spotkałam się z tym już kilka razy. Szczególnie starsze babki, żenada. Powinno się punktować za technikę, a nie oszukiwanie. A Księżniczka w kaloszach napisała całą prawdę-biegaczu

  • Toczka
    Wrzesień 23, 2015

    Smutne to wszystko o czym piszesz. Sama nie uprawiam żadnego sportu (chadzam jedynie na spacery z córą i bawię się na zajęciach ze stepu), ale zawsze mi się wydawało, że sportowcy się nawzajem szanują, bo przecież razem wylewają pot i łzy, że tak sentencjonalnie napiszę :P A tu taka niespodzianka, nie dość, że w niektórych głowach zalęgła się myśl, że są sporty lepsze i gorsze (serio!?), to jeszcze organizatorzy jakby urządzali wyścigi tylko po to, żeby się pokazać w mediach, a nie po to, żeby stworzyć fajną imprezę dla ludzi z pasją. Nie ogarniam, choć czasem twoja opowieść brzmiała dość zabawnie, to jednak przede wszystkim jest bardzo przykra :/
    Idę do relacji z samego wyścigu, może tam będzie nieco optymistyczniej ^_^

  • margocia
    Wrzesień 24, 2015

    Paulinko nie przejmuj się, ma prawo Ci się nie podobać, nikt nie lubi gdy giną jego rzeczy,masz prawo do własnego zdania i własnych poglądów. Ale ludzie już tacy bywają jak się komuś układa to podejrzane, jak nie to czasem myślą dobrze mu tak, jak jest bogaty to grzech jak jest biedny to pewnie głupi,jak jest ładny to pewnie coś majstruje przy urodzie,jak brzydki to współczują że go tak Bozia pokarała, ot taki pokrętny świat, pełen wrzawy, pustych sloganów,manipulacji i dorabianych ideologii.
    Trzymaj się ciepło bo idzie jesień.

  • capsella
    Październik 5, 2015

    Zapraszam do mnie po wyróżnienie za ciekawy blog :)

Dodaj komentarz