Dlaczego moje dziecko je normalnie?

czwartek, Styczeń 26, 2017 6 0

Reklama w telewizji, syropu na apetyt – w tle dziecko wyrywające się do półki z chipsami. Rozmowa w telewizji śniadaniowej – jak przekonać dziecko, że masło czekoladowe jest niezdrowe… Gdy widzę takie obrazki, mam wrażenie, że nie rozumiem. Moje dziecko je foie gras, zupę z oliwek, ser z niebieską pleśnią, krewetki, czosnek, roszponkę czy jarmuż. Wielokrotnie pytacie mnie, dlaczego moje dziecko je normalnie? Jak to zrobiłam, że jedzenie u nas w domu nie jest problemem?

1. Jedzenie jest normalne

Nigdy z jedzenia nie robiliśmy wielkiego wydarzenia. W sensie, zabawiania dziecka, namawiania, nagradzania. Jedzenie jest normalne. Nagradzanie za jedzenie stwarza poczucie, że to coś wyjątkowego, nadzwyczajnego. Za co należy się specjalna gratyfikacja. Gratyfikacja dziś będzie powodować, że jako dorosły sam będzie się tak nagradzał, w chwilach smutku czy stresu.

Traktowaliśmy Lwa jak dorosłego, jest czas jedzenia, siadamy, jemy. Jedzenie jest atrakcją samą w sobie, nie wymaga stymulacji w postaci „patrz leci samolot”, włączania bajek. Generalnie telewizor podczas posiłków uważam, że jest koszmarem. Dziecko ma jeść świadomie, kolory, struktury, smaki, to stymuluje dziecko. Dziecko jedzące przed telewizorem bezwiednie przyjmuje posiłki, jest wyłączone z tego co ważne. Nie rozkoszuje się smakami, bo coś innego zaprząta jego uwagę.
Ja jestem z bardzo radykalnego telewizyjnego frontu. Do 3 roku życia Lew praktycznie w ogole nie oglądał telewizji – pomijając wypady do dziadków. Do dzisiaj podczas posiłków nie pozwalam, by grał, nieważne gdzie jesteśmy. 14134976_1589000591396059_2024391495_n

2. Jedzenie jest dobre

Lew od dziecka wzrastał w poczuciu, że jedzenie jest dobre. To, że rodzic czegoś nie lubi, nie znaczy, że ma przenosić swoje uprzedzenia na dziecko. To, że ja jako dziecko czegoś nie lubiłam oznacza dokładne tyle, że JA tego nie lubiłam. A nie moje dziecko.

Uważam, że słoiki dla dzieci to nie jest dobre jedzenie. Lew w życiu zjadł jeden słoik, a konkretnie pół. Pierwszej marchewki. I natychmiast się wyleczyłam z papek, płaskich smaków, jedzenia o jednolitej konsystencji.

To, że dziecku coś nie smakuje za pierwszym razem  nie oznacza, że nie należy próbować. Do przekonania sie do niektórych smaków trzeba więcej prób.

Jeśli nasz stosunek do jedzenia jest ambiwalentny, wiecznie jesteśmy na jakiejś diecie, mamy sami zaburzenia odżywiania, nie ma co się dziwić, że nasze dziecko nie je. muminki-8

3. Dziecko potrafi jeść samo

 Ze wprowadzaniem posiłków stałych czekaliśmy do momentu, aż Lew siedział, był karmiony zgodnie z filozofią BLW. Zainteresowanych odsyłam do poszperania w sieci.

Generalnie po prostu dostawał w łapę coś – burak, ziemniak, marchew i jadł. Był to czas kiedy totalnie wyeliminowaliśmy domowe zupy, bo na tym etapie nie był w stanie ich jeść.

Gdy miał rok, bez obaw, że wbije sobie widelec w oko dostał go do ręki. Pierwsze próby były nieudolne, do jedzenia wystarczały mu ręce. Rękoma potrafił jeść owsiankę, jajecznicę. Ku przerażeniu dziadków, że biedny, że się nie najada, że wokół wszystko wygląda jak krajobraz po bitwie. Dziś ci sami dziadkowie wspominają ten okres z pokorą, bo naszego dziecka nie trzeba było nigdy karmić łyżką.11326390_869524756471336_1321748918_n

4. Żadnych ulepkowych napojów 

Czterolatki pijące colę wywołują moje dreszcze. Dobrze wpojony nawyk picia wody procentuje. Dziś Lew sam w 95% wybiera wodę. Do przedszkola też nosi wodę do picia.

Gdyby od małego pił słodkie herbatki, kubusie, słodkie wody myślę, że byłoby zupełnie inaczej.

Doskonale pamiętam, jak Karol kupił „oranżadę z dzieciństwa”, twierdząc, że Lew koniecznie musi spróbować, bo on w dzieciństwie uwielbiał. Uwiedziony legendą ojca zrobił łyka i całość oszołomiony smakiem elegancko wypluł na panele w kuchni. Bo piekło go w język.

5. Żadnego podjadania między posiłkami

Posiłków u nas w domu jest pięć. Czyli standard + drugie śniadanie i podwieczorek. Żadnego przegryzania w trakcie. Jeśli nie je śniadania a raczej je je słabo, nikt za nim z talerzem nie będzie biegał. Nikt nie będzie serwował stu innych propozycji, by zjadł. Zdrowe dziecko je i tyle. Jeśli nie zjadło teraz, zje następny posiłek.

Brzmi brutalnie? Patrz punkt 1.

Nie było u nas „za mamusie, za tatusia”. Skończyłeś? Ok, widać jesteś najedzony. drugie uro-8

6. Maksymalna eliminacja cukru

Do dziś tak jest. Od małego słodycze były bardzo ograniczone. Dziś Lew ma pudełko z cukierkami. Pudełko stoi w kuchni i jeśli chce coś zjeść, pyta czy może. Jeśli pyta przed posiłkiem, który jest za chwilę, odmawiam i nie ma protestów. Jeśli pozwalam, to nie je garściami. Jeden cukierek i pudełko wędruje na półkę. Jeśli słodycze są dla wszystkich – ustalamy, ile może.
Dziecko mając możliwość w większości przypadków wybierze cukier. Jasne reguły ułatwiają temat. Do tych reguł z bólem, ale dziadkowie też się stosują. Jeśli mama mówi 2 cukierki, to są dwa. Chyba, ze babcia spakuje mu na wynos, do jego pudełka.

Cukier to też ulepkowe serki, jogurty, płatki, słodkie napoje. Czytajcie skład! Jeśli dziecko wypije 250 ml napoju, gdzie po wodzie kolejnym składnikiem jest cukier, nie ma siły by miało apetyt na obiad.10549797_1535522010009567_42185067_n

7. Gotuj razem z dzieckiem

Lew bardzo dużo pomaga w kuchni, nasza duża część życia to właśnie gotowanie dobrego jedzenia. Nawet jesli nie ma przekonania do jakiegoś smaku, mając swój udział w procesie wytwarzania spróbuje z większym entuzjazmem.kuchcik-2

wałkowarka (2 of 9)

wałkowarka (9 of 9)

boczek

8. Jedzenie jest smaczne

To chyba podstawa do tego, by dziecko jadło. Smaczne nie oznacza danonków czy masła czekoladowego. Smaczne oznacza wyraziste, ładne, ładnie podane. Jemy też oczami.

U nas w domu jemy ZAWSZE przy stole. Nie ma jedzenia na kanapie, na fotelu.14334831_1119058081519613_1304921523_n

Jemy, rozmawiamy o smaku. Gotujemy dobrze i różnorodnie. Dużo ziół, kasz, dziczyzny. Nie jemy smętnych papek, gotowców. Mówię o regule, nie o sporadycznych wypadkach.kuchcik-4

muminki-9

9. Zakazany owoc kusi bardziej

Każdego, dziecko również. Zdarzaja nam się wypady do fastfoodów – ale wtedy tłumaczymy, dlaczego nie warto tego robić często. Zdarza się zakup słodkiego serka czy pochrupek. Jednak zawsze jest to zakup opatrzony rozmową.

To my jako rodzice decydujemy co je nasze dziecko, to my kupujemy produkty. Jeśli uważam, że coś nie jest zdrowe, po prostu tego nie kupuję. Bo to jest podstawa, nie walka z dzieckiem, wyrywajac mu słoik z nutellą a rozsądne wybory konsumenckie.10601682_699630113425671_344777250_n

10. Przykład idzie z góry

Nie mów dziecku, że szpinak jest pycha, jeśli ojciec przy stole mówi, że nie będzie go jeść. Nie wmawiaj, że śniadanie jest najważniejszym posiłkiem dnia, jeśli sama na stojąco pijesz na śniadanie kawę. Dziecko nie jest głupie.1515839_1440343676209425_1312779736_n

Zatem co dziś na obiad? U nas gałki z jagnięciny w sosie koperkowym z kaszą bulgur, do tego surówka z kiszonej kapusty. A co na podwieczorek? Myślę, że jak Lew wróci z przedszkola, zdecydujemy razem, choć ja mam chęć na domowy budyń waniliowy.

 

 

Komentarze: 6
  • Ewa Sz
    Styczeń 26, 2017

    Brawo kochani ,ja mam już nastolatki ale pamiętam jak dziś gotowanie obiadków samodzielnie a nie kupowanie słoikowych papek ble bez smaku i śmierdzące ,picie wody czystej a nie tej z toną cukru i chemii ,cipsy stanowczo nie i tak do dziś wybierają wode , i kompot a nie cole cipsy sporadycznie bardzo rzadko hamburgery itp ok ale wybierają już świadomie i od wielkiego dzwonu sami mówią że wolą jak zrobimy je w domu . Syn zapytany przez nauczycielkę czy je obiady w szkole na odpowiedz nie nauczycielka zdziwiona a czemu nie ?dobre są, może i tak ale w domu mam lepsze obiady zaskoczył mnie i uświadomił ,że dobrze ich wychowałam i wiedzą co jeść . Znam młodą matke co dawała dziecku może 8 m słoik z dżemem i łyżką potrafił zjeść cały pił herbatę z 3 łyżeczkami cukru wcinał parowki straszne inna dziecko wychowała na słoiczkach i batonikach znanej firmy ich nie mądry wybór .

  • Marta
    Styczeń 26, 2017

    Chciałbym w przyszłości tak wychować swoje dzieci. Regularne i zdrowe posiłki są bardzo ważną rzeczą, niestety moi rodzicie nie przykładali dużej uwagi do tego co jem… potem były problemy z żołądkiem i nadwaga

  • Iwona
    Styczeń 26, 2017

    Brawo, brawo , brawo…..mądrzy rodzice to podstawa. Sama ma już syna w wieku 30 lat który ma swoje dziecko…..i jak patrzę co wyrabia moja synowa to mam ochotę urwać jej głowę….jutro pokażę jej Twój wpis…..może zrozumie że teściowa to nie ostatnia zmora a mąż nie jest przez nią instruowany tylko tak wyglądało karmienie dzieci u nas w domu……oby chciała zastosować w swoim:-))
    Pozdrawiam serdecznie

    Iwona

  • Monika Adamów
    Luty 2, 2017

    Dorzuciłabym jeszcze tylko posiadanie krzesła dla dziecka, które nie wygląda jak centrum rozrywki – z dyndającymi, grającymi, świecącymi zabawkami wmontowanymi wszędzie gdzie się da. Choć to można podpiąć pod brak rozpraszaczy w trakcie jedzenia z punktu pierwszego.

  • Kasia
    Marzec 22, 2017

    Bardzo rozsądne podejście :D Domowo i regularnie to podstawa sukcesu!

  • Morelkowe
    Grudzień 19, 2017

    Bardzo ciekawy wpis. Wiadomo, że zdrowa dieta w przypadku dziecka to podstawa, chociaż i tutaj trzeba znać umiar. Zbyt rygorystyczne podejście i całkowita eliminacja niektórych produktów jak np. słodycze, może w przyszłości przynieść niepożądane skutki, niezgodne z oczekiwanymi.

Dodaj komentarz