ludzie z Biedry

poniedziałek, Styczeń 10, 2011 38 2

Podczas spotkania towarzyskiego z przyjaciółmi pojawił się temat sklepów. Nie pierwszy raz zresztą. Potwierdzono że dobre są pestki z Biedronki a pasjami objadamy się chrupkami z tego sklepu, czasem zwyczajnie jadąc tylko po nie. Ja wspominam przepyszne lody bakaliowe – szkoda ze tak krótko były w asortymencie.
Ja i moi przyjaciele jesteśmy normalnymi ludźmi, robimy zakupy w dyskontach, hipermarketach, czasami wpadamy do delikatesów. Nie robimy się bordowi mówiąc że chodzimy do Biedry czy Tesco, nie podniecamy się zakupami w Piotr i Paweł czy w Bomi. Wszak sklep to tylko sklep, a swoje ulubione produkty można kupić w Auchan czy w wiejskim sklepie.
Ja wiejskie też lubię, choć nie lubię w nich płacić 2 razy tyle za produkty bo sklep żeruje na zarobku na ludziach z „nowych domów”, ale lubię jak pani się uśmiecha nawet jak wpadam tam w ciuchach ze stajni, lubię że pamięta że ostatnio Karol chciał podpiwek i jak tylko się pojawia informuje go o tym.

Temat nie wziął się znikąd. Przyjaciel podesłał mi artykuł, rewelacyjny zresztą. Zachęcam i was do przeczytania.

http://wyborcza.pl/1,87648,8892224,Gorzki_smak_piwa_VIP.html?as=1&startsz=x

Ja po przeczytaniu struchlałam. Że są takie „goldy”, że wybiera się sklep tylko dlatego ze wypada w nim robić zakupy.
Błogosławię Pana że nie muszę sie wśród takich ludzi obracać, przyjaźnić i kupować 15 plasterków szynki by było o czym rozmawiać i co wspominać;] Bo na naszych spotkaniach i przy samej herbacie tematów i dobrych wibracji nie brakuje.
P.S. Wiedzieliście że papier toaletowy może być wyznacznikiem statusu społecznego.
A ja zawsze myślałam ze służy on do podcierania tyłka;]

Komentarze: 38
  • Kerry-Marta
    Styczeń 10, 2011

    Oj nie widzę linka do tego artykułu.

  • lejdik
    Styczeń 10, 2011

    Też nie widzę linka, a chętnie poczytam;))

  • ika
    Styczeń 10, 2011

    Masz racje z tymi sklepami, ja tez zaobserwowałam to niezdrowe zjawisko, papier to papier i czy kupiony w biedronce czu w Almi służy do tego samego ;)
    gdzie można znaleźć ten artykuł??

  • Kamila
    Styczeń 10, 2011

    Wiesz, czasem tak bywa ,że rzeczy zaczynają rządzić ludźmi, a nie odwrotnie… Ostatnio na parkingu pod Biedronką, spotkałam kilkoro znajomych których status społeczny (w rozumieniu niektórych) świadczyłby o tym że zakupy powinni robić wyłącznie w ,,złotych tarasach,, czy innych dyskontach szumnie zwanych ;)))

  • OLQA
    Styczeń 10, 2011

    zaraz przeczytam ale od siebie dodam ,że ciasto francuskie, kawa „zielona” i batony „smakołyki” właśnie w biedronie są najlepsze:)

  • jo@śka
    Styczeń 10, 2011

    Taaa… Ja w Biedronie zakupy też czasem robię i nie chodzę tam w kominiarce. W wielkich sklepach też. Kiedyś kochałam małe sklepy, niby wiejskie, ale teraz tam drogo a towar od tego samego dostawcy, co hipermarket. Choć z sentymentu lubię wspierać małych sprzedawców. Nigdy w życiu nie pomyślałabym, żeby określać, oceniać człowieka po tym, do jakiego sklepu chadza. To śmieszne. Tak jak określanie statusu po samochodzie. Przecież niektórzy wolą nie mieć na co innego, byle mieć super furę, więc dobry samochód wcale nie oznacza dobrych pieniędzy. Zresztą i na kasę nie patrzę. Jak kogoś lubię to lubię. Po prostu. Co do spraw typu Biedronka, to w moim rodzinnym miasteczku jest: Lidl, Biedronka, Spar. Nazywane jest to trójkątem bermudzkim bo w tym rejonie ludziom ginie kasa z portfeli – po prostu spora częśc mieszkańców osiedla urządza sobie spacer po tym trójkącie właśnie, no i wiadomo, że zawsze coś się kupi. Nie wstydzę się kupować w tych sklepach, ale nigdy nie zrobię tego, co robią ludzie przy Lidlu… Choćby Lennego Kravitza tam sprzedawali (no, bez przesady, wtedy bym się chyba zastanowiła). Mianowicie, gdy Lidl rzuci piżamy męskie, damskie dresy lub coś w tym stylu, ludzie czekają tam w kolejce już przed otwarciem. A co się dzieje, gdy otworzą? Baby lecą na złamanie karku, wrzucają do wózka co tylko złapią i potem na boku, na spokojnie to przeglądają… Tragedia i żal…

  • Bree
    Styczeń 10, 2011

    Bardzo ciekawy artykul, bedac w pl robie zakupy w biedronce itp i nie widze w tym zadnego problemu, lubie sklepy spolem. Roznie w zyciu bywa raz z gorki a raz pod gorke ale nigdy nie stawiam kategorii ktora bylaby wyznacznikiem czlowieczenstwa, pozdrawiam serdecznie

  • Pracownia pod Aniołem
    Styczeń 10, 2011

    Jeśli wyznacznikiem mojego statusu ma być to czy kupuje to samo drożej to chyba coś się poprzestawiało. Poza tym o jakim statusie my mówimy, status ma Królowa Angielska :) a ona też nie lubi wyrzucać pieniędzy.

  • bestyjeczka
    Styczeń 10, 2011

    No to faktycznie, nie będzie o czym rozmawiać przy stole, bo nie ma szynki z hiszpanii a w toalecie taki zwykły papier do de ;-) no chyba ze porozmawiamy o goldzie z lidla hyhy ;-P Na szczęście konsumpcyjne zwichrowanie umysłu mi chyba nie grozi, ale się nie zarzekam, może gdybym faktycznie miała do wydania miesięcznie 20 tysi to inaczej bym śpiewała?
    Ciekawy artykuł, dziękuję za przybliżenie!

  • ach ♥
    Styczeń 10, 2011

    A ja (ponieważ mieszkam pomiędzy chyba 4 supermarketami tymi droższymi i tymi nie) kupuję jedne produkty tu a drugie tam. Nie żebym musiała jakoś bardzo oszczędzać, ale jak wiem, że Tesco te same soki np. Tymbarka są sporo tańsze to po soki podjeżdżam tam a po mąkę chlebową do droższego sklepu (bo np. tylko tam jest). Ciekawe jest to spostrzeżenie apropo bycia trendy i kupowania produktów żeby kogoś zaskoczyć(?) albo raczej popisać się (w artykule) – sama mam Almę koło nosa i kilku znajomych którym powodzi się lepiej i jakoś wcale nie zaobserwowałam takiego zjawiska (Bogu dzięki!) ale jeśli faktycznie tak jest to jestem pod „wrażeniem”. :)

  • ach ♥
    Styczeń 10, 2011

    A z tym papierem to teraz już będziesz pamiętać, że jak ktoś ma w romby to jest fajniejszy ;-)

  • cozerka
    Styczeń 10, 2011

    Ciekawie napisane, szczególnie puenta o papierze mi się podoba (mój ulubiony jest Lidlowy – bo i cena, i jakość, a niech to i wydajność są OK) Artykuł zostawiam sobie na wieczór :)

    Moim marzeniem jest robienie zakupów na bazarze, chemii gospodarczej w budzie, chleba w piekarni, a mięsa w mięsnym. Mieszkam niestety w miejscu gdzie do bazaru daleko a i ten daleki ceny ma bynajmniej nie bazarowe a salonowe, przy czym znaleźć na stoisku sprzedawcę, który byłby producentem albo chociaż znał producenta sprzedawanego towaru jest trudno. Wszyscy zaopatrują się w tych samych hurtowaniach, mają tych samych producentów tylko czasami nazwy inne.

    Tak więc chadzam a to do dyskontu, a to do delikatesów i drogiej piekarni i taniej drogerii itd.

    A wśród znajomych mam takich i takich – jedni nie schodzą poniżej PiP a inni totalny misz-masz (i do tych mi bliżej)

    Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za rozpoczęcie tematu :)

  • Kerry-Marta
    Styczeń 10, 2011

    No niestety gorzka prawda … Faktem jest, ze jak ludzie zaczynaja nagle więcej zaabiac to też zaczynają sie „popisywać” – jak najlepszy przykład pana tomka z artykułu po opisie którego niedobrze mi się zrobiło. najgorsza kategoria nowobogackich … Juz widze jaki poziom reprezentują jego znajomi skoro na spotkaniach potrafią rozmawiac tylko o zakupach.
    co do zakupów, nie przywiozuje wagi gdzie robię zakupy, najczęsciej w realu raz w miesiącu większe zakupy. reszta w pobliskim sklepiku. mam kilka ulubionych rozsypanych po mieście ale to tylko w ramach posiadania czasu którego mam coraz mniej… wole czas z rodzinka niz zakupy czy zakupy z rodziną.

  • markosia
    Styczeń 10, 2011

    Też jeżdzę do Biedrony i Tesco (ale ja wiejska baba jestem, więc muszę czasami „posmakować” miasta hihi), kiedyś chciałam zaopatrywć się tylko w naszych, lokalnych, wiejskich sklepikach ale wysokie ceny, mały wybór i często przeterminowane artykuły zniechechęciy mnie do tego, pozdrówka

  • czaroffnica
    Styczeń 10, 2011

    ekhmmm…jestem poza tematem…

  • Ola_83
    Styczeń 10, 2011

    Nawet nie wiedziałam,że tak się porobiło…ja na zakupy nie chodzę w ogóle, mąż się tym zajmuje, ale nie widzę nic złego w chodzeniu do biedronki i innych takich sklepów…

    pozdrawiam!

  • Mona
    Styczeń 10, 2011

    mam totalnie ,,gdzieś ” takich co to wstydzą się pójść do marketu osiedlowego..Ja lubię Biedronkę..bo mam przez ulicę i codziennie mnie zaskakuje swoi towarem..nierozumiem dlaczego mam napychac jakims firmom kieszenie kasą i płacić za sok 5zl za litr jak taki sam (patrz na skład na opakowaniu i producenta !)a w Biedronce 2,50zl..Mogłabym wymieniać przez godz. produkty z tego sklepu , a jestem nauczona raczej zdrowo jeść.. więc i nie kupię byle czego…Duzym plusem jest tez , że Biedronka, jakby ktos nie zauważył promuje polskich producentów…

    A dziś zakupiłam piekne cebulki hiacyntów 3 szt. za niecałe 6zł..Pozdrawiam i życzę tanich zakupow..!!!

  • katesz
    Styczeń 10, 2011

    Ja właśnie wróciłam z Biedronki i całkiem dobre mają tam rzeczy. I wcale się tego nie wstydzę. Kiedyś u mnie w klasie panowała moda na żarty z Kauflandu i ludzi tam kupujących. Ja też jestem zdania, że sklep to sklep, kupujesz gdzie ci pasuje.
    Pozdrawiam
    kasine-roznosc.blogspot.com

  • lejdik
    Styczeń 10, 2011

    Robię codzienne zakupy w pobliskiej Biedronce, znam z widzenia kasjerki, mówimy sobie „dzien dobry”- czy to jest passe??? a zielony ser być może zrobiłby na mnie wrażenie…jakieś 25lat temu. Papier w kolorze wściekłego różu też kupuję w Biedronce, w pupę mnie nie gryzie!:))
    ps w Pss kupuję chleb i mięcho…
    I jakoś tak sobie myślę, że znam poczucie własnej wartości, lans w Almie nie jest mi do szczęścia niezbędny:)) Wolę z Panią Basią z Biedronkowej kasy wymienić uwagi o pogodzie:))

  • madzika
    Styczeń 10, 2011

    Każdy medal ma dwie strony :0)
    Nie wiem czy pamiętacie ale kilka lat temu było sporo zamieszania wokół „Biedronki” właśnie.Można się zżymać na to czy tamto, można się śmiać z tych co 2 razy więcej płacą dla szpanu ( a może nie tylko dla tego ),ale może warto też czasem się zastanowić co stoi za niskimi cenami w supermarketach,albo przynajmniej po(d)słuchać wymęczone panie w kasach charujące za grosze.
    Ja też czasem robię zakupy w hipermarketach,ale szczerze tych miejsc nie cierpię.

  • lejdik
    Styczeń 10, 2011

    Madziku- jest jedno ale- niskie ceny w Biedronce tak, masz rację biorą się również z oszczędności jakie niesie za sobą zatrudnianie pracowników na najniższej możliwej pensji i oszczędzaniu na wszystkim, włącznie z brakiem terminali płatniczych (tak, tak terminal w kasie to już luksus) …Myślisz, że Panie z Almy czy Piotra I P. mają lepsze warunki płacy??pracy pewnie tak, ale- one również muszą rozłożyć towar na półkach, przepychać ciężary i borykać się z wymagającym szefostwem;/za te same pieniążki które zarabiają Panie w B czy L.

  • madzika
    Styczeń 10, 2011

    Prawdy należałoby szukać u żródeł.A my możemy sobie jedynie pogdybać.Pamiętam jednak minę kobiety-byłej pracownicy, która odważyła się wytoczyć proces Biedronce,a potem nerwowe naprawianie wizerunku przez świetne spoty reklamowe z tekstami, które weszły do naszego języka potocznego”ruchy kluchy ” itp.,akurat o tym coś wiem.To również poza dobrymi cenami budzi naszą sympatię,choć nie lubimy się przyznawać,że reklama tak na nas wpływa.
    Almę bardzo lubię,ale to chyba nie grzech .

  • MariaPar
    Styczeń 11, 2011

    Czy zauważyłyście, że nawet „lanserzy” robiący zakupy w luksusowych delikatesach wkładają towar do małych koszyków, a nie do wózków. Na tak zwane „tygodniówki” i tak jadą do sieciówek :-)
    A mnie się marzą małe kolonialne sklepiki, gdzie nie jestem anonimowym klientem tylko gościem, którego wypatruje się z utęsknieniem i szczerym uśmiechem.

  • Darhena
    Styczeń 11, 2011

    A ja szczerze ubolewam, ze nie mam Biedry w okolicy :( Mam wprawdzie rynek, i to spory i dobrze zaopatrzony, Real w poblizu, w ktorym robie zakupy co tydzien, ale jednak co Biedronka to Biedronka…. Wprawdzie oszczedzac nie musze, ale nie widze powodu, dla ktorego mialabym wydawac kupe kasy na hiszpanska, podplesniala szynke. W Piotr i Pawel kupilam kiedys torebeczke zurawiny za 7 zl/100 g, bo (nie wiem czemu) wydawalo mi sie, ze to prawdziwy delikates, w sensie ze tak ciezko to dostac, po czym taka sama zurawine znalzalam na moim ryneczku za polowe ceny… A Goldem i tak nie zostalam :(

  • myszka
    Styczeń 11, 2011

    Haha, ludzie z braku prawdziwych problemów potrafią sobie wymyślić jakieś problemy zastępcze. Ja jestem po tej ciemnej stronie mocy: zbyt ciemnej by się martwić, co kto sobie o mnie /nas pomyśli, gdy kupujemy papier toaletowy w zwykły szlaczek.

  • Sarenzir
    Styczeń 12, 2011

    Czego to ludzie nie wymyślą … żeby podreperować sobie własne kompleksy :P Nigdy nie zwracałam uwagi na to gdzie kupuję żywność i przedmioty codziennego użytku – ale przyznaje, że jak mam dwa te same produkty i w „ekskluzywnym sklepie mam za niego zapłacić dwa razy drożej to podejdę do Biedronki :P. Liczy się dla mnie jakość , a nie sklep w którym się kupiło, czy metka :P Co nie znaczy że nie mam swojego „zboczenia” . Potrzebuje żeby mi wszystko pasowało, więc papier toaletowy tylko biały bądź zielony – do koloru kafelków hahaha . Tyle że zwykle kupuje go w Lidlu bo mam najbliżej :)))

  • Iza Jankowska
    Styczeń 12, 2011

    Przeczytałam artykuł-faktycznie,wizja serwowania szynki w celu zapamiętania gospodarza…To już nawet zabawne nie jest.Ale ja mam prawie 50 lat i tego typu myślenie już mnie raczej nie dopadnie,bez względu na zasobnośc portfela.Robię zakupy w BIEDRONCE,Realu,w Rosmanie, na bazarze i w hurtowni-i cena ma dla mnie znaczenie.Zależy także co kupuję.I po zastanowieniu wychodzi mi,ze najczęściej bywam w małych sklepach,piekarniach,masarniach,lumpeksach.Do głowy by mi nie przyszło ,że zakupy mogą mnie w jakikolwiek sposób nobilitowac a miejsce ich robienia wpywac na myślenie o sobie-to już by było chore.Ludzie się zagubili w dziwnym , „magicznym” myśleniu o pieniądzach i ich wydawaniu a za tym ,myślę,kryje się zwykły strach,kupa kompleksów,lęk przed wykluczeniem.Na szczęście przeczytałam powyżej opinie mądrych i dojrzałych kobiet,które nie boją się,że ktos je wykluczy z ich własnego zycia.pozdrawiam wszystkich-właściwie wszystkie-dobra dyskusja się nam zrobiła.

  • Anonymous
    Styczeń 12, 2011

    Ha ha dobre… status społeczny…
    Jak czytam Twoj blog to zastanawiam się czy wpadła Ci kiedyś w ręcę gazeta „Wróżka”,która jest bardzo w tej tematyce. W odróżnieniu od kolorowych pisemek po jej przeczytaniu czlowiek ma powera do wszystkiego a nie tylko załamuje się że jest beznadziejny bo przecież w gazetach piszą że trzeba być trendy i mieć makijaż taki a taki.
    Bardzo lubię tą gazetę i polecam Ci. Jak będziesz miała okazję ją dorwać to liczę na Twoją opinię ;)
    A pozatym czekam z niecierpliwością za foty rudych ;)
    NataszkaR

  • LiluLilu
    Styczeń 15, 2011

    Biedra rulez ;) Jem własnie paróweczki (z osiedlowego, bo dobre i świeże) z musztardą z biedry(ostatnio moja ulubiona… :))i myślę nad tym jak to fajnie mieć normalnych, zdrowo myślących znajomych :)
    Ale poruszenie, kto by sie spodziewał ?!:)

  • moemagda
    Styczeń 20, 2011

    Świetny artykuł – dzięki :)

  • ulietta
    Styczeń 28, 2011

    świetny artykuł, ja nigdy nie zwracałam uwagi na to kto, gdzie kupuje, ale ostatnio usłyszałam z przekąsem: Twój ulubiony Lidl. Cóż, jak widać wokół mnie też są ludzie, którzy widzą romby na papierze toaletowym :)
    dziękuję za odwiedziny.

  • M.
    Wrzesień 23, 2014

    dreszcz przechodzi gdy czyta się artykuł wyborczej. i jakiś taki smutek. ostatnio bardziej niż wcześniej rzuca mi się w oczy w jak smutnym, ponurym kraju żyję. może dlatego, że jestem szczęśliwsza i zaczyna mi dokuczać takie otoczenie.
    Ciekawi tylko, czy takie zachowania klientów to cecha tylko polska, czy w innych krajach równie powszechna?

    • Księżniczka w kaloszach
      Wrzesień 23, 2014

      Mam nadzieję, ze wszędzie tak jest, że to nie kwestia obywatelstwa. Bo to byłoby przygnębiające…

  • udorka
    Wrzesień 24, 2014

    hahaha, moja szwagierka mnie kiedyś zabiła tekstem: Kupujemy w Lidlu, bo to jednak trochę droższy sklep jest, Was wiadomo, nie stać, więc do Biedronki chodzicie :) pozdrawiam!

    • Pralka Frania
      Listopad 21, 2014

      A mnie właśnie dziwi myslenie niektórych biedronkowych maniaków, że tam jest najtaniej… pozdrawiam, elita z Lidla:) hehehe

  • Pralka Frania
    Listopad 21, 2014

    Niestety niektórzy żyją na pokaz. Ja nie stronię od zakupów w żadnym z wymienionych. Po prostu jadę tam, gdzie w danej chwili znajdują się potrzebne mi rzeczy (po jakimś czasie przeciez znamy asortyment juz prawie na pamięć:p), choć nie ukrywam, mam swoich ulubieńców i nie jest to Biedra.
    Pamiętam wrocławską bitwę pomiędzy Almą a Epi (chyba najdroższe delikatesy w jakich kiedykolwiek byłam,ale nie raz ratowały mnie z opresji, ponieważ mają prawie wszystko). Do dziś ludzie często dzielą ich klientów z automatu na snobów i nie-snobów. Nie mnie to oceniać. Jak ktoś ma bardziej zasobny portfel niech sobie kupuje tylko w tych swoich ukochanych delikatesach (wszak czas to pieniądz i nie każdy może sobie pozwolić na bieganinę po kilku sklepach). Jesli komus, zaś przeszkadzają wybory zakupowe, że tak powiem, innych niech spada na drzewo.
    Co do papieru toaletowego to wiele osób, które pamietają czasy PRLu próbuje sobie „odbic” za tamte dni i dla nich właśnie ów papier stał się pewnym wyznacznikiem czasów w których żyjemy (takie spostrzerzenie z rozmowy mojej Babci z jej 90-letnia sąsiadką).

  • Marta
    Kwiecień 11, 2015

    Kosmos jakiś…ale papier z biedry jednak słaby jest, za cienki :-)

    • Księżniczka w kaloszach
      Kwiecień 12, 2015

      Ja tam lubię taki lawendowy;]

Dodaj komentarz