O sile sprawczej nie do końca zdrowych umysłów

poniedziałek, Styczeń 23, 2012 18 1

W zasadzie mam tyle myśli w głowie galopujących, że nie bardzo wiem od czego zacząć.
Wczorajsze warsztaty fotograficzne z Tomaszem Tomaszewskim wywróciły moje myślenie o fotografii do góry nogami.
Wszystko co miałam skrzętnie zindeksowane w głowie, poupychane w szufladach umysłu zostało z nich wyciągnięte, skotłowane i poupychane w zupełnie innym systemie.
Ale w tym szaleństwie jest metoda;] Czasami zwyczajnie trzeba się zetknąć z wielką osobowością by uświadomić sobie proste prawdy, nie tylko na temat zdjęć ale i życia.
Jedna z tych prostych prawd brzmi że jeśli masz chęć zrobić dobre zdjęcie zrób je, nawet jeśli inni pukają się w czoło. W zasadzie na moje życie ma to takie przełożenie że dzielę z Karolem wspólną pasję, bardzo często zażarcie dyskutujemy, o swoich zdjęciach również;] A jak się okazuje czasem z pozoru szalona kompozycja, na pierwszy rzut oka łamiąca wszelkie kanony może być rewelacyjnym zdjęciem.
Po drugie fotografowanie to nie jest inwestycja w coś banalnego, a inwestycja w mózg. Bo widzi się mózgiem tak naprawdę. A zdjęcia pokazują jacy jesteśmy. Banalni ludzie robią banalne zdjęcia. A szalone kadry są czasami wytworem nie do końca zdrowych umysłów. Chociaż mam tu na myśli raczej takie pozytywne zwichrowanie;] Po trzecie – patrzeć a widzieć to zasadnicza różnica.
Po czwarte – internet ogłupia. Telewizja również. Prawda w zasadzie bezdyskusyjna.
Po piąte – czas najwyższy odkurzyć album Bressona z półki i sporo innych. Bo lepszym fotografem człowiek się też staje jak ogląda dobre zdjęcia i czyta dobre książki.

Podsumowując do dziś mnie mózg swędzi po wczorajszym dniu.
A co do tytułu – skąd taki? Pan Tomaszewski twierdził, że jak bardzo mocno i intensywnie o czymś myśli to moc sprawcza myśli jest tak silna, że w kadrze pojawia się wyczekany człowiek, biblijne niebo, przejechany gołąb.
Parę dni temu dowiedziałam się, że będzie spotkanie autorskie z partnerem Simony Kossak – Lechem Wilczkiem. Wydana została bowiem nakładem tylko 2000 egzemplarzy książka „Spotkanie z Simoną Kossak”. Niestety jak się okazało, książkę można tylko i wyłącznie dostać, nie można jej kupić.
Gdy zobaczyłam m. in. to zdjęcie nie miałam wątpliwości że ja MUSZĘ mieć tę książkę.

Na spotkaniu autorskim cała sala ludzi, każdy skrycie marzący by wejść w posiadane lektury. Ja myślę o tym intensywnie długi czas i wiem że po prostu będzie moja, nie wiem jak ale wierzę że w życiu jeśli bardzo o czymś się marzy, wysyła w przestrzeń tę energię to marzenia się spełniają.
Do rozdania tylko 20 książek a na sali pewnie jakieś 400 osób. I siła sprawcza powoduje, że jestem wśród nich. Że siedzę na dobrym miejscu, w dobrym rzędzie. A gdy idę po książkę i po autograf wszystko mi w środku wibruje z emocji a oczy się błyszczą.
Bo po prostu wiem, że marzenia w życiu się spełniają. Tyle ze na te większe pewnie trzeba więcej czasu.


Z Tomaszem Tomaszewskim


z Lechem Wilczkiem

Komentarze: 18
  • MariaPar
    Styczeń 23, 2012

    Mądry post.
    Pozdrawiam serdecznie

  • *gooocha*
    Styczeń 23, 2012

    :)
    Gratuluję książki:)

  • Iza z Kidowa
    Styczeń 23, 2012

    Gratuluję!
    Takie historie dodają nadziei, że warto podejmować wyzwania.

  • kura D.
    Styczeń 23, 2012

    Prawda, prawda, prawda:) internet ogłupia. Ale co tam:) Wierzę, że jak sobie coś człowiek wymyśli, to jakoś to osiągnie, o ile właśnie, tak jak piszesz, długo i mocno o tym myśli. U mnie działa, u Ciebie działa, więc można to już przyjąć za teorie naukową :)) pozdrawiam serdecznie

  • mysz domowa
    Styczeń 23, 2012

    No i kolejne gratulacje. Cieszę się, że udaje ci się spełniać marzenia. To ważne i piękne. Rób mądre zdjęcia i pokazuj :) Będę na nie czekać za każdym razem :) Pozdrawiam i ponownie życzę powodzenia :) – mysz

  • darakw
    Styczeń 23, 2012

    Serdecznie gratuluję!
    Muszę się nauczyć BARDZO intensywnie myśleć o niektórych rzeczach :)

  • eMajdak (Polka)
    Styczeń 23, 2012

    Marzenia się spełniają, a im dłuższe na nie czekanie, tym lepiej smakują :)
    Takie warsztaty to świetna sprawa. Jedno z moich marzeń do spełnienia…

  • Anonymous
    Styczeń 23, 2012

    Tak Paulina, ja też tego doświadczam, moje marzenia się spełniają odkąd zaczęłam traktować je poważnie! I zaczęłam żyć tak, jak ja chcę, robić, to co ja chcę, a świat zrobił się taki piękny!ewa z.

  • byazi
    Styczeń 23, 2012

    Paulina-podążaj za swoimi marzeniami!! sprzyjających wiatrów ;)

  • barbaratoja
    Styczeń 23, 2012

    Tak całkowicie internet nie ogłupia, właśnie przeczytałam mądre słowa.
    Gratuluję szczęścia;-0

  • Miuu
    Styczeń 23, 2012

    oj ty szczęściaro byle tak dalej:D

  • Anonymous
    Styczeń 23, 2012

    Taak internet ogłupia !!!

  • Anonymous
    Styczeń 24, 2012

    Lubię czytać Twoje przemyślenia.Jest w nich zaklęta jakaś magia.Myślę, że wybrańcem jest ten, kto Cię zna.Gratuluję i życzę spełnienia tych większych marzeń, na które trzeba poczekać nieco dłużej.

  • ulietta
    Styczeń 24, 2012

    Zazdroszczę (chociaż to nie wypada) i warsztatów i książki! Tonę w stertach przeprowadzkowych kartonów inaczej sama chętnie bym się wybrała. Ja też głoszę wszem i wobec, że marzenia się spełniają, trzeba tylko mocno chcieć :)

  • monroma
    Styczeń 26, 2012

    Święta prawda! :)

  • GAJA
    Styczeń 27, 2012

    Szczęściara! A ja kolejny raz przeczytałam „Moje życie z Madzią”. Piękna rodzina. Poza tym szukam „Stenogramów Anny Jambor”. Skoro marzenia się spełniają, w co wierzę, to znajdę.
    Pozdrowienia.

  • Anonymous
    Maj 4, 2012

    Poznałam Simonkę i Leszka prawie 40 lat temu. To była wspaniała para. Nikt nie kochał przyrody tak jak Oni. W wakacje wybieram się do Leszka, książka dla mnie już czeka:)))

  • Anonymous
    Maj 4, 2012

    Poznałam Simonkę i Leszka prawie 40 lat temu. To była wspaniała para. Nikt nie kochał przyrody tak jak Oni. W wakacje wybieram się do Leszka, książka dla mnie już czeka:)))

Dodaj komentarz