któregoś wieczora. Na początku jak zwykle zgłupiałam, jak zwykle pojawiły się błędy w tym co tkałam, ale poczułam się zrelaksowana, wyłączona od tej bieganiny.
Bo znów zakręcony tydzień był, plan bardzo napięty. Za bardzo, ale czasem tak jest a nie zawsze da się zmienić obrót różnych spraw. Dotarło do mnie jak próbowałam się z Nelą umówić na kawę. W czwartek – ok chyba że u mnie, bo mam ciasto w piecu i nie mogę wyjść. Może w piątek? – nie bo jadę na siedlisko, nie będzie mnie. Sobota? Niedziela? – nie, jadę na szkolenie.
Czasem mnie bawi, jak ktoś mi mówi ze nie mógłby tak jak ja siedzieć w domu. Pewnie wtedy ma wizję mnie snującej się z pokoju do pokoju. Znudzonej życiem, nie umiejącej zrobić nic z czasem. Oj chciałabym taki dzień mieć. Tymczasem okazuje się, że w miarę spokojnie dzień płynie jak wstanę o 5 rano;]
W weekend znów zaplanowane dwa dni szkoleniowe. Wczoraj wróciłam tak wypompowana emocjonalnie i fizycznie, że nie byłam w stanie myśleć nawet. A niby szkolenie takie „lekkie”, zabawy integracyjne, zadania aktorskie, dyskusje o tym jak się dobrze zaprezentować. Ale absorbujące, zmuszające do przemyślenia sobie tego jak nas postrzegają inni.
Dziś zryw o 5, by przed szkoleniem pojechać na pchli targ. Parę pomysłów czego szukam. Na miejscu spotykamy Tatę, miła eksploracja stoisk we trójkę, póki się nie rozłożył ze swoimi ‚precjozami’. Poplotkowaliśmy, połaziliśmy. Fajnie, miło, nieplanowanie.
Łup też zacny, poszukiwana długo waga zegarowa, bo wymagania były by ważyła do maksymalnie 5 kg, a większość „aleksanderwerków” ma 10 na skali.
No i cacko, dwie dwuosnowówki. Tak więc tak dobrze zaczęty dzień mógł dalej toczyć się tylko tak.
Potem kolejny ciekawy warsztat, plecenie trzy po trzy o „yetiowym’ grzebieniu i rozcinaniu trzewi mamutom przed kamerą.
Pozytywnie.
Ale od jutra poproszę o trochę wolniejsze tempo, do następnej niedzieli!
Październik 3, 2010
ej, fajna ta waga no i mam nadzieję, że uda nam się w końcu z tą kawą
Październik 3, 2010
Parę moich myśli: podziwiam za pracę przy krośnie …, podziwiam warkocze w twojej fryzurze … bardzo twarzowe, …. i życzę spokojniejszego biegu zycia …
Październik 3, 2010
No bo kto uważa, że siedzenie w domu to tylko siedzenie w domu, to nie wie, co to siedzenie w dumu jest :)))
Krosna, ach jeszcze na szczęście mnie nie dopadły, ale kołowrotek czeka… Powiem, że niezwykle do nich pasujesz wizualnie – aż miło popatrzeć
Październik 3, 2010
Ślicznie wyglądasz przy tych krosnach
Październik 3, 2010
Do twarzy Ci przy krosnach :))) Ja dla odmiany wystopowałam, jeszcze niedawno też tak pędziłam, a dzisiaj.. dzisiaj potrzebuje zagrzebać się na trochę Swoją drogą Ty się ciesz, że mężatka jesteś.. ja kiedyś usłyszałam ,że sobie wynajduję hobby z tej rozpaczy, że rodziny nie mam i zamiast jak przykładny człowiek po pracy usiąść z mężem przed telewizorem to ja na jakieś zajęcia, bractwa i inne dziwactwa Teraz już się z takich uwag śmieję
Październik 3, 2010
tez myślałam,ze w czasie urlopu na wszystko będzie czas-pomyłka!ciągle coś się dzieje.Umiejętności tkackich zazdroszczę i podziwiam,o warkoczu ktoś już pisał-dla mnie wyglądasz bohaterka czasów Starej Baśni ( oczywiście na tym zdjęciu- bardzo mi się podoba):)
Październik 4, 2010
Fajnie, że rozwijasz się w tylu ciekawych dziedzinach. Tak w biegu bardziej się docenia te malutkie chwile, kiedy można odpocząć. Waga rewelacyjna:)
Październik 4, 2010
genialne tkaniny! ja to w albumach tylko na TAKIE mogę sobie popatrzeć
Październik 4, 2010
tez chetnie bym spróbowała….
Październik 5, 2010
PUK, PUK!!!
Paulinka, zostałaś zaproszona do zabawy pt: MUZYKA, KTÓRA MNIE PRZENIKA!
baaardzo jestem ciekawa, co za rytmy pociągają struny Twojej duszy
nie daj długo się prosić (i długo czekać!)- zajrzyj do mnie po instrukcje :))))
pozdrowienia ślę.
Październik 9, 2010
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Grudzień 26, 2010
Zapraszam na faceboka
Polish Textile Art/ Polska Sztuka Włókna-Tkanina Joanna