Popędzić komuś kota

niedziela, Listopad 19, 2017 1 0

Bardzo lubię spędzać czas z ludźmi, lubię ich gościć. Lubię również chodzić w gości. Jednak gdy wybieram się do nowego domu – zawsze staram się pamiętać by zapytać, czy w domu są koty. Skąd takie pytanie? Po prostu zwyczajnie mam obawy, że ktoś popędzi mi kota!cat-1333926_960_720

Zwykle zaproszenie na herbatę sprawia, że raduję się jak kot myszą. Gdy jednak zapomnę zapytać o kocie istoty w gościnnych progach mamy oblicza dramatu. Przez całe dzieciństwo i młodość koty nigdy mi nie przeszkadzały. Z racji tego, że uważam, że ludzie dzielą się na psiarzy i kociarzy, a ja zdecydowanie reprezentuję grupę pierwszą nigdy nie darzyłam ich specjalnym sentymentem. Nie mniej jednak o ile nie marzyłam o mruczącej kulce na kolanach o tyle kocia obecność po prostu mi nie przeszkadzała.

Sytuacja zaczęła się zmieniać, gdy jeszcze jako dziewczyna Karola zaczęłam przychodzić do jego domu a tam pojawiły się małe kociaki. Kociaki cudne, dachowce pręgusy dzielnie penetrowały każdy kąt domu, aż jeden z nich postanowił zostać kotem Karola. Karol w sumie bez przesadnego sentymentu uległ jego urokowi, pewnie głównie dlatego, że ja twierdziłam, że Tiger – bo tak się zwał, jest prześliczny.
Tak więc przychodziłam, brałam Tigera na kolana i nagle się okazało, że w tym miłym obrazku jest jakiś zgrzyt. Zaczęło się niepozornie, od kataru i łzawienia oczu. Na początku zupełnie się tym faktem nie przejmowałam, objawy przechodziły.
Z czasem objawy zaczęły się nasilać a testy alergiczne wydawały się koniecznością.

Wizyta u alergologa niestety potwierdziła moje przypuszczenia. Nie wiem, czy wiecie jak wyglądają testy, ale tak w skrócie  – przedramię jest nakłuwane igiełką i w każde miejsce oznaczone numerkiem podawany jest konkretny alergen – kot, pies, pierze itd. Po odczekaniu umówionego czasu pani za pomocą takiej „linijki z wyciętymi kółkami” mierzy, jak duży nastąpił odczyn po kontakcie z alergenem. Niestety w miejscu, gdzie podano alergen kota opuchlizna wykraczała poza rozmiar największego koła.

cat-3017532_960_720

Jak zatem sobie radzę z tą przypadłością? Zawsze staram się mieć przy sobie leki na alergię, z dotychczas przeze mnie używanych najlepiej spisuje się Claritine. W kosmetyczce przeważnie mam listek tabletek, bym mogła zaradzić zanim zaczną się kłopoty.
Czasami jednak się zdarza, że zapomnę kosmetyczki, nie zapytam czy w danym miejscu jest kot i wtedy scenariusz bywa raczej czarny, z lekami dożylnymi, które trzeba podać szybko w punkcie lekarskim bo pojawiają się duszności.
Świadomie też, jeśli wiem, że ktoś ma kota staram się unikać takich miejsc, albo jeśli komuś zależy bardzo na odwiedzinach przyjmuję przed wizytą leki i proszę zawczasu o wypuszczenie kota na podwórko.

A jak wy radzicie sobie z uczuleniami?

1 Komentarz
  • Ela
    Styczeń 8, 2018

    Masz rację, w sumie to u mnie claritine też chyba spisał się najlepiej z tego co do tej pory stosowałam. Boję się jednak, że będzie jak z różnego rodzaju szamponami – że organizm się dostosuje do leku i przestanie on działać. :(

Odpowiedz na „ElaAnuluj pisanie odpowiedzi