Mieszkamy na wsi, jesteśmy z miasta. Taka hybryda, gdzieś pomiędzy „miastowym” będącym na wsi określeniem pejoratywnym a „miejscowym”, którym tak naprawdę będzie dopiero Lew. Kim jest zatem taka hybryda? Kolega się śmieje, że stażystą, a staż wioskowy trwa pięć lat. Po tych pięciu latach będziemy już „wioskowymi”. Bo miejscowym jak wynika z pokrętnej nomenklatury nie mamy szansy i tak być.
Pokonywanie kolejnych etapów wiejskiego wtajemniczenia mieszkając na wsi jest nieuniknione, zdobywanie nowych umiejętności i sprawności sprawia, że człowiek wkładając w cos pracę bardziej docenia cudzy wysiłek.
Wykopki były właśnie takim wydarzeniem, niczym „eventem” na skalę miejską, wcześniej umówionym, gdzie zadaniem zgromadzonych było wykopanie kartofli, zanim zrobią to jelenie.
Tak naprawdę to mogłyby być niezłe warsztaty dla ludzi z miasta, wykopki a potem ognisko, błogie leżenie na kocach z modnym printem, sielanka niczym z dzieł Chełmońskiego. Swoją drogą, przed wykopkami mówiąc w rozmowie telefonicznej, jakie mam weekendowe plany, zostałam zapytana „A kto organizuje te wykopki?”. Więc coś jest na rzeczy i może za rok pokuszę się o taką biletowaną atrakcję dla szerszego grona.
Jak na stażystów poszło nam nieźle, wszak do samego końca nie wytrwaliśmy ale prawie do końca. Nagrodą za trud były ziemniory na zimę. I mimo, że do domu jak przystało na „miastową nie nawykłą do takiej roboty” wracałam na czworaka, to na kolację do przeciwzapalnych i przeciwbólowych leków jadłam pyry. Tłuczone z masłem, tak jak lubię najbardziej.
Wrzesień 19, 2016
Tak, pozbyć się łatki „nowego” nie lada trudno. Niestety często nowi mieszkańcy wsi myślą, że zostaną zaproszeni do lokalnej społeczności z otwartymi rękoma i wszyscy będą klepać po plecach. A tu trzeba się wysilić i dać coś od siebie i pokazać ludzką twarz, pokazać, że jest się jednym z nich, ot, właśnie jakoś pomóc.
Wrzesień 19, 2016
Ja mam swoją teorię na ten temat, i czy się starasz czy nie i tak będą gadać;] Bo zawsze cos będziesz robić inaczej, inaczej wieszać pranie, ubierać dziecko, czesać się czy odśnieżać. Kwintesencją wiejskiego życia jest plotkowanie i staranie się zupełnie nie ma znaczenia;]
Wrzesień 19, 2016
Ile kilo wykopaliście tych ziemniaków? Ja w tym roku testowałem/uczyłem się na malutkim poletku 3m2 – dało mi to 15 kg ziemniaczków.
Wrzesień 19, 2016
Po 20 worku przestałam liczyć
Wrzesień 19, 2016
Ach, uwielbiam wykopki! Za rok koniecznie spróbuj ziemniaków z ogniska rozpalonego na suchych badylach, pod którymi chowaja się zmieniorki! Pyszności, a ze swojskim masłem i solą smakują przebosko <3
Wrzesień 19, 2016
To ja już się zapisuję na te ,,wykopkowe warsztaty” na drugi rok …I mogę pełnić funkcję trzymacza worków podczas wsypywania ziemniaków…i pilnować ogniska…i dzieci
Wrzesień 22, 2016
Z tego co widzę, to czeka Was pięć świetnych lat. I pewnie nigdy już nie będziecie chcieli wracać do miana miastowych
Wrzesień 29, 2016
Czytając Twój tekst wyobraziłam sobie siebie na tym kocu podpartą na jednym łokciu, żującą źdźbło trawy Błogo…