Stażyści na wykopkach

poniedziałek, Wrzesień 19, 2016 8 2

Mieszkamy na wsi, jesteśmy z miasta. Taka hybryda, gdzieś pomiędzy „miastowym” będącym na wsi określeniem pejoratywnym a „miejscowym”, którym tak naprawdę będzie dopiero Lew. Kim jest zatem taka hybryda? Kolega się śmieje, że stażystą, a staż wioskowy trwa pięć lat. Po tych pięciu latach będziemy już „wioskowymi”. Bo miejscowym jak wynika z pokrętnej nomenklatury nie mamy szansy i tak być. IMG_20160917_173724

Pokonywanie kolejnych etapów wiejskiego wtajemniczenia mieszkając na wsi jest nieuniknione, zdobywanie nowych umiejętności i sprawności sprawia, że człowiek wkładając w cos pracę bardziej docenia cudzy wysiłek.IMG_20160919_073852

Wykopki były właśnie takim wydarzeniem, niczym „eventem” na skalę miejską, wcześniej umówionym, gdzie zadaniem zgromadzonych było wykopanie kartofli, zanim zrobią to jelenie. IMG_20160919_073602
Tak naprawdę to mogłyby być niezłe warsztaty dla ludzi z miasta, wykopki a potem ognisko, błogie leżenie na kocach z modnym printem, sielanka niczym z dzieł Chełmońskiego. Swoją drogą, przed wykopkami mówiąc w rozmowie telefonicznej, jakie mam weekendowe plany, zostałam zapytana „A kto organizuje te wykopki?”. Więc coś jest na rzeczy i może za rok pokuszę się o taką biletowaną atrakcję dla szerszego grona.IMG_20160919_074326

Jak na stażystów poszło nam nieźle, wszak do samego końca nie wytrwaliśmy ale prawie do końca. Nagrodą za trud były ziemniory na zimę. I mimo, że do domu jak przystało na „miastową nie nawykłą do takiej roboty” wracałam na czworaka, to na kolację do przeciwzapalnych i przeciwbólowych leków jadłam pyry. Tłuczone z masłem, tak jak lubię najbardziej.IMG_20160919_074003

Komentarze: 8
  • Patrycja Sz
    Wrzesień 19, 2016

    Tak, pozbyć się łatki „nowego” nie lada trudno. Niestety często nowi mieszkańcy wsi myślą, że zostaną zaproszeni do lokalnej społeczności z otwartymi rękoma i wszyscy będą klepać po plecach. A tu trzeba się wysilić i dać coś od siebie i pokazać ludzką twarz, pokazać, że jest się jednym z nich, ot, właśnie jakoś pomóc.

    • Księżniczka w kaloszach
      Wrzesień 19, 2016

      Ja mam swoją teorię na ten temat, i czy się starasz czy nie i tak będą gadać;] Bo zawsze cos będziesz robić inaczej, inaczej wieszać pranie, ubierać dziecko, czesać się czy odśnieżać. Kwintesencją wiejskiego życia jest plotkowanie i staranie się zupełnie nie ma znaczenia;]

  • Artur
    Wrzesień 19, 2016

    Ile kilo wykopaliście tych ziemniaków? Ja w tym roku testowałem/uczyłem się na malutkim poletku 3m2 – dało mi to 15 kg ziemniaczków.

    • Księżniczka w kaloszach
      Wrzesień 19, 2016

      Po 20 worku przestałam liczyć

  • Aneta
    Wrzesień 19, 2016

    Ach, uwielbiam wykopki! Za rok koniecznie spróbuj ziemniaków z ogniska rozpalonego na suchych badylach, pod którymi chowaja się zmieniorki! Pyszności, a ze swojskim masłem i solą smakują przebosko <3

  • Manola
    Wrzesień 19, 2016

    To ja już się zapisuję na te ,,wykopkowe warsztaty” na drugi rok …I mogę pełnić funkcję trzymacza worków podczas wsypywania ziemniaków…i pilnować ogniska…i dzieci :)

  • Marek
    Wrzesień 22, 2016

    Z tego co widzę, to czeka Was pięć świetnych lat. I pewnie nigdy już nie będziecie chcieli wracać do miana miastowych ;-)

  • kamilkakc
    Wrzesień 29, 2016

    Czytając Twój tekst wyobraziłam sobie siebie na tym kocu podpartą na jednym łokciu, żującą źdźbło trawy :D Błogo…

Odpowiedz na „MarekAnuluj pisanie odpowiedzi