dość zimy
Czuję przesilenie, fizycznie i duchowo. Czuję się jakaś przygnębiona. Aura na zewnątrz nie poprawia nastroju, śniegu po uszy, generalnie raczej mało przyjemnie. Zmęczona jestem zimą, po prostu.
Dziś w dzień odwilżowo, ale przyjemnie. Przez szyby auta łapałam nie widziane od dawna promienie słońca a w stajni moje kudłate zwierzaki wygrzewały futra. Miła odmiana od tej szarości.
Okropnie się wiosny chce, na razie ją zaklinam po swojemu. Kupuję nasiona, rozmyślam o tym jak będę na wiosnę działać na siedlisku. Staram się żyć tym co będzie, nie tym co jest;]
o utrzymaniu ładu czyli o tym że nie jestem Perfekcyjną Panią Domu a tak bardzo bym chciała
Chciałabym być Perfekcyjną Panią Domu, naprawdę;]Uwielbiałam programy z Antheą, ale oglądać, bo do perfekcji mi daleko. To co mnie otacza to zwykle artystyczny nieład z czasem przeradzający się w bałaganiszcze. Ale do rzeczy!
o pierogach ruskich, trzech babciach i umiejętnościach
Naszło mnie na zrobienie pierogów, ruskich. Po raz pierwszy w życiu od A do Z samodzielnie.
Pierogi ruskie to danie które nieodmiennie będzie mi się kojarzyć z domem mojej babci. Te pierogi to smak dzieciństwa. Babcia zawsze robiła je z koperkiem, tak robiło się je w jej domu na Wschodzie. I takie w oczekiwaniu na dzień babci mi się właśnie zamarzyły.
Przy okazji mój mąż stwierdził, że podejrzewa ze ja potrafię robić dużo innych rzeczy tylko nie chcę odkrywać kart;] W sumie poniekąd ma rację, lubię jak gotuje, lubię jego eksperymenty w kuchni i wiem że on tez je lubi. Że gotowanie ma we krwi.
Ulepiłam koło 80 pierogów, zasypałam pół kuchni mąką ale było warto!