Moje dzieło jest cudne, śliczne i w ogóle naj! Znam w nim każdą niteczkę, każdą miałam w rękach przynajmniej kilka razy.
Wczoraj stan niemal euforyczny podczas obcinania tkaniny, nieco mniejszy podczas wiązania – wiązanie frędzli wcale okazuje się nie łatwe.
o dobrym sercu i tkaninie
Przyszłam rano i dowiedziałam się ze mam niespodziankę! Kochana Tereska zrobiła mi tkaninę do momentu w którym musiałyśmy uciąć. Ależ mi się miło zrobiło!
A dziś się tkało dobrze, coraz lepiej. Powoli zaczynam rozumieć co trzeba wybrac by było widać wzor, czasami eksperymentuję, co raz wychodzi super a raz trzeba pruć bo tak zachwycona ze zrobiłam szyję zapomniałam ze człowiek raczej ma dwie ręce;]
zabieramy sie do roboty
Rano niteczki zostały elegancko przywiązane i można było zabierać się do roboty.
snucie
Snucie osnowy i zakładanie jej wcale nie jest łatwe. Dzis czuję się mentalnie wypompowana. Cały dzień zszedł na przygotowaniu warsztatu. 420 nitek! Czyli 7 pasm.
Będzie cudna i w zwierza.
Zdjęc cała masa ale dzis juz nawet nie mam siły ich zrzucic.
Pierwszy dzień warsztatów
Magia pracowni tkackiej jest niesamowita, a moze raczej to magia Pani Teresy Pryzmont i uczestniczek?
Nie wiedzialam ze mozna zwijać trzy godziny wełnę w kłębki i nie czuć upływu czasu. Na razie zwijamy, jutro będziemy osnuwać warsztat.
Nie mogę się doczekać, jutro wezme aparat więc będzie kilka zdjęc.
Obawiam się ze warsztaty mogą poskutkować chęcią posiadania własnego krosna…
A jak wygląda dzieło mistrzyni?
własnie tak