Czy można trzylatkowi podarować scyzoryk?

czwartek, Wrzesień 3, 2015 37 1

Dzieci marzą o różnych przedmiotach, samochodach straży pożarnej, nowych klockach. Lew marzył o czymś zupełnie nietypowym. Marzył o swoim scyzoryku. Własnym. Prawdziwym. Takim, jak ma tata i mama. Czy zatem można trzylatkowi podarować scyzoryk?IMG_4473

W naszym domu nigdy nie było zabezpieczeń, zaślepek w kontaktach, blokad szuflad. Choć nie dokładnie tak, wsadziłam raz zaślepki do kontaktu – ale nie mogłam ich wyjąć, ukręciłam na dzień dobry kluczyk do ich wyciągania, puściłam sążnistą wiązankę na temat tego typu „udogodnień” i wszystkie zapakowałam do worka, by przekazać innym mamom.

Nie przeorganizowałam w swoim domu przestrzeni, nie zdjęłam bibelotów. Nie wyobrażałam sobie życia które się zaczyna przedmiotami powyżej 1,5 m. Noże stały na kuchennym blacie w kuchni zarówno dwa lata temu jak i teraz. Przy czym ten, kto widział moje wnętrza, wie, że bibelotów u nas cała moc.

Nie miałam problemu z paleniem w kominku czy piecu kaflowym, piekarnikiem, schodami. Pamiętam jak kiedyś wrzuciłam film jak Lew miał rok i ciut i wyładowywał zmywarkę i nakrywał do stołu. Do tej pory codziennie to robi. Ma na koncie jedną zbitą szklankę, ja mam nieco więcej.

Czemu to się udaje? Myślę, że dlatego, ze dajemy mu szansę i traktujemy bardzo poważnie. 

Gdy tylko zaczął sam jeść dostał widelec, wbrew proroctwom niektórych nie wydłubał sobie oczu i nie pokaleczył. Tak samo było i z krojeniem nożem kotletów.
Tak długo jak będziemy myśleć za dziecko, wyręczać je i snuć wizje katastroficzne, tak długo będziemy wychowywać małego inwalidę.
Znam masę starszych dzieci które są karmione przez matki i mając trzy lata nie umieją trzymać łyżki. Nożyczek nigdy nie dostały do rąk bo są takie niebezpieczne. Samoobsługa czyli ubieranie się, jedzenie samodzielne i radzenie w łazience to tematy im obce. Nie miały szansy nawet spróbować, krok za nimi zawsze podąża matka kwoka, co zrobi szybciej, lepiej. Jakby mogła to by nawet za dziecko pożuła i wydaliła.
Z tych dzieci wyrastają niestety ułomne nastolatki, które nie potrafią nadziać na ognisku kiełbaski na patyk i jej upiec. Nie umieją otworzyć papierowej torby zszytej zszywką, nasypać ziemi do doniczki. I niestety moje obserwacje utwierdzają mnie w przekonaniu, że nie są to pojedyncze jednostki.
Smutne to, bo moj trzylatek to umie.

Po co Wam to wszystko piszę? Po to by powiedzieć Wam, że kupiliśmy mu wymarzony scyzoryk. Dostał go dziś, po powrocie z przedszkola, w którym radzi sobie jak stary wyjadacz.

Zapytacie pewnie – po co mu scyzoryk? Według Lwa, by chodzić na grzyby. Według mnie to mało ważne, po co. Ważne jest to, że o tym marzył a bliscy są po to by urzeczywistniać marzenia.
Dostał go, bo to ważny dzień. Pierwszy tak naprawdę „rok szkolny” dla niego, taki całkiem na poważnie! A ja jestem wielkim fanem prezentów z okazji ważnych momentów w życiu.IMG_4474

Będzie nim się posługiwał zgodnie z przeznaczeniem i pod nadzorem. I wierzę w to, ze do tego dorósł.
Tak jak wierze, ze traktując dziecko poważnie, dając mu szanse się wykazać, dajemy mu to co mamy najlepszego a nadopiekuńczość jest protezą.
Komentarze: 37
  • Magdalena
    Wrzesień 3, 2015

    Jesteś wspaniałą mamą! :)

  • Estera Zoc-Firlik
    Wrzesień 3, 2015

    Zgadzam się z Tobą w całości! Moja mama niewiele wymagała od brata (a niestety nie miał męskiego wzorca) i do tego wiecznie prosiła mnie, żebym – jako starsza – go wyręczała. Efekt jest taki, że jest życiowym inwalidą. Bogata w tę obserwację zamierzam mojego syna usamodzielniać od najwcześniejszych lat, a nic nie będzie mu straszne ;)

  • Asia
    Wrzesień 3, 2015

    Wow, jestem pełna podziwu :-) Pomimo, że jeszcze nie mam dziecka bardzo chciałabym w przyszłości choć część z tego czego ty nauczyłaś Lwa nauczyć swoje dziecko. Uważam, że jesteś cudowną matką i wiele z tych wszystkich super ekstra M A M powinno brać z ciebie przykład:-)

  • Asd
    Wrzesień 3, 2015

    Ale na trampoline jest za mały! He he he

    • Księżniczka w kaloszach
      Wrzesień 3, 2015

      Nigdy nie napisałam, że jest za mały. Warto czytać ze zrozumieniem. Trampolina to kretyńska i kontuzjogenna rozrywka.

      • Agnieszka Bakun-Kareło
        Wrzesień 3, 2015

        To ,że kretyńska- nie zgadzam się. To ,że kontuzjogenna – za słabe słowo ;)

        • Księżniczka w kaloszach
          Wrzesień 4, 2015

          Aga, ja tak uważam;]

      • Kasia
        Wrzesień 3, 2015

        Może kupić jeszcze trzylatkowi bron bo chce. Az sobie nie zrobi cos zlego lub innym dzieciom. Na trampolinie nie bo to zla zabawa, bolą nozki to musi jeździć w wozku ale ważne ze ma scyzoryk. Tylko twoja głupota i brak wyobraźni ze nie mialas w domu zabezpieczeń. I musze Tobie napisać ze Twoje dziecko nie jest nadprzyrodzone bo inne dzieci robia to samo a może nawet więcej w tym wieku. Może to ty powinnas zastanawic sie czy nie robisz krzywdy dziecku i czy to ty nie jestes matka kwoka na razie jednego tylko dziecka. Jak wychowasz 3 to będzie sukces. Pozdrawiam i życzę aby sie dziecku podczas zabaw nic nie stalo.

        • Księżniczka w kaloszach
          Wrzesień 4, 2015

          Nóżki i trampolina to tematy zdrowotne – ale widzę, że czytanie ze zrozumieniem u Ciebie jest problemem.
          Brak zabezpieczeń to głupota? Rozumiem, że najlepiej jeszcze kask do nauki raczkowania, a w tym czasie siedzieć na kanapie i oglądać seriale.
          Rozumiem, że sztuką jest zrobić sobie trójkę a nie poświęcić czas jednemu. Nie musisz życzyć, by podczas zabaw nic się nie stało. Jestem, czuwam.
          I uprzedzam lojalnie, że kolejny komentarz w tym tonie nie zostanie opublikowany. Nie zapominaj, ze nie ma obowiązku czytania mojego bloga i sympatii do mnie. Na moim blogu zachowuj się jak gość, ja tu jestem gospodarzem. Bo na razie to Twoje zachowanie przypomina jedno z trójki dzieci, które miały moc zabezpieczeń a nie znały i nie przestrzegały zasad.

          • Ola
            Wrzesień 4, 2015

            Bo pamietaj Ksiezniczko, Prawdziwa Matka Polka, to ta co ma conajmniej 3, inne sie nie znają na wychowaniu.
            Tak jak bezdzietni zwracający uwage, ze 3 latek to niespecjalnie powinien pic cole i red bulla, bo co on tam moze wiedziec ;) ( autentyk).

        • Manola
          Wrzesień 7, 2015

          Do przedszkola,szkoły trafiają więc takie dzieci które wciąż kontrolowano, które wchodzą w nowe środowisko ze świata zabezpieczeń..i co? Zaczynają eksperymentować.Urazowość i tak zwane,,głupie zabawy” na 100%,a nauczyciele chwytają się za włosy i zadają sobie standardowe pytanie gdzie byli rodzice…A oni byli, ale obok,z wypracowanym schematem usuwania niebezpieczeństw, a nie nauczeniem zasad. Księżniczka ma swoje wypracowane metody wychowawcze i rozumie potrzeby swojego dziecka,nauczy korzystania ze scyzoryka w lesie, na grzybobraniu i nie musi się martwić,że wyniesie kiedyś ukryty w plecaku i nie potnie czyjejś ,,kurtki” w szkolnej szatni w ramach eksperymentowania…

  • Inga
    Wrzesień 3, 2015

    Księżniczko cieszę się, że Twój Lew na fajnego rozsądnego chłopaka wyrasta:):)
    … wiesz, jednak jako mama dwóch mega energetycznych chłopców z taaakimi kreatywnymi pomysłami uśmiechnęłam się do siebie szeroko na myśl co by było gdybym mojej dwójce podarowała po scyzoryku:D:D Boziu chroń!:D:D:D
    Macham ciepło!:):)

    • Księżniczka w kaloszach
      Wrzesień 4, 2015

      Nawet jeśli by się posługiwali scyzorykami pod nadzorem?

  • sabba16
    Wrzesień 3, 2015

    czy z trzylatka nieumiejacego ubrac sie samodzielnie wyrosnie zyciowy kaleka czy nie, nie nam dywagowac. poczekajmy z opinia za lat kilkanascie i dajmy mu szanse :) Scyzoryk dziecku trzyletniemu pod nadzorem? Nie zapomniajmy ze dzieci sa rozne, bez wzgledu na to w jaki sposob sie wychowuje… Poza tym – zgadzam sie z podjesciem przez Ciebie do tematu!

    • Księżniczka w kaloszach
      Wrzesień 4, 2015

      Pod nadzorem, przecież nie wyślę go ze scyzorykiem w piątek, gdy można przynosić zabawki;] Napisałaś – dajmy mu szanse – tylko pytanie, czy matka mu da, czy go spakuje do szkoły, sprawdzi co miał zadane a potem zadzwoni do szefa w pierwszej pracy by go rozgrzeszyc, że znów zabalował;]

      • sabba16
        Wrzesień 4, 2015

        NIe wiem jak u Ciebie ale ja nie dalabym fizycznie rady tyle razy dac A. scyzork z nadzorem, ile razy on chce go akurat miec. NIe kupie wiec mu scyzoryka teraz, kiedy ma prawie 5 lat ale mam taki dyzurny nozyk ktorym czasem sobie moze postrugac. tez nie mielismy zabezpieczen, dzieciaki sa samodzielne choc kazdy w swoim tempie i zdolnosciach. ja tego luksusu nie mialam, bedac na studiach za granica mama wymuszala na mnie przez telefon ze mam byc po 20 w domu i co mam zjesc na obiad. NIe jestem kaleka zyciowa. Strasznie skrajne przyklady podajesz mam wrazenie:) Dlatego napisalam ze dzieci sa rozne…
        Znajac charakter A. staramy sie nie ograniczajac jego kreatywnosci jakos kontrolowac to co robi. Niestety niestety, choc ktos byl dwa kroki za nim ale przez dwie minuty (moze byla to minuta?) nie poaptrzyl w jego strone – dziecko wylazlo na balustrade balkonu i zsunelo sie w dol. 3 metry. oczywiscie klinika, obserwacje, strach. Nie musze dodawac ze nie stalo mu sie nic. Jego wytlumaczenie: Sw. MIkolaj jest juz starym dziadkiem o kto jak nie A. musi przejac jego prace. W zwiazku z tym chcial juz potrenowac latanie w saniach i chcial sprawdzic czy jak skoczy z balkonu to poleci jak Swiety. Mam nadzieje, ze na dach wchodzic nie bedzie, coby przez komin wleciec. Ale musimy byc czujni!:)
        POzdawiam :)

  • Cozerka
    Wrzesień 4, 2015

    Super napisane :) i piękny scyzoryk :) nich jesień będzie pełna grzybów dla małego grzybiarza. I

  • Anna
    Wrzesień 4, 2015

    Generalnie zgadzam się ze wszystkim co napisałaś, mam tylko jedno ALE ;) dzieci (córa 2,5 roku, syn 9 m-cy) wychowujemy z podobnym podejściem. Też nie mamy żadnych zabezpieczeń, nic w domu nie przestawialiśmy i nie usuwaliśmy z zasięgu małych rączek. Kroi ze mną ogórki na mizerię prawdziwym nożem, wylewa ciasto na placuszki na patelnię, nakrywa do stołu. Jest bardzo ostrożna, uczy się na swoich błędach i wyciąga wnioski. Nigdy nie uderzyła się dwa razy w ten sam róg stołu ;) ALE.. już widzę, że młodszy ma zupełnie inny charakter. Wszędzie chce wleźć, wszystkiego dotknąć. Córa po pierwszym upadku z naszego materaca załapała schodzenie z niego tyłem, a syn spadł tyle razy, aż nauczył się schodzić na czworakach przodem ;) także myślę, że nie wszystko zależy od wychowania, sporo tez od charakteru dziecka.

    • Księżniczka w kaloszach
      Wrzesień 4, 2015

      Charakter też w dużej mierze kształtują rodzice;] Choć masz zupełną rację, że dzieci są różne

      • Anka
        Wrzesień 7, 2015

        Charakteru nie da się kształtować, jedynie osobowość. Z charakterem każdy się rodzi i nie sposób go zmienić.

        • Księżniczka w kaloszach
          Wrzesień 7, 2015

          Na kształt ludzkiego charakteru wpływają czynniki genetyczne oraz społeczno-kulturowe. Prócz genów siły społeczno – kulturowej nie można lekceważyć.

        • Paulina
          Wrzesień 11, 2015

          Charakter właśnie można kształtować, w przeciwieństwie do temperamentu :)

  • OkiemMamy
    Wrzesień 4, 2015

    W wielu sprawach się z Tobą zgadzam, większość rzeczy o których napisałaś jest mądrych, przemyślanych i uzasadnionych. Jednak scyzoryk to nie jest przedmiot, którym będzie mógł się bawić, a dzieci prawie wszystko traktują jako zabawkę. Ja osobiście bym nie dała i wzdrygam się na samą myśl. Jeśli jednak wy jesteście spokojni i pełni zaufania do syna to nic nam do tego. Zaglądając regularnie na Twojego bloga wiem, że jesteście odpowiedzialnymi rodzicami.
    Pozdrawiam

    • Księżniczka w kaloszach
      Wrzesień 4, 2015

      „Dzieci prawie wszystko traktują jak zabawkę” – z tym twierdzeniem się zupełnie nie zgadzam;] Pozdrawiam ciepło

      • OkiemMamy
        Wrzesień 7, 2015

        Każdy z nas jest inny i dzieci też są inne. Napisałam „prawie wszystko” to nie oznacza, że wszystkie przedmioty dzieci widzą jako zabawki.

  • pixxakama
    Wrzesień 4, 2015

    Mam takie samo przekonanie.. Dziecku trzeba tłumaczyć i pokazywać.. moja od 6m zaczęła jeść jedzenie w kawałkach. Ma 15m i potrafi jesc lyzka i widelcem.. Staram się pokazywac wszystko co mogę.. z tymi blatami jest u nas roznie, ale dzieci tez sa różne ;) ale trzeba dziecku swiat pokazac ;)

  • AgnieszkaK
    Wrzesień 5, 2015

    Myślę, że Lew marzył o takim prezencie, bo widzi, że i Ty i Twój mąż macie scyzoryki. To dla niego przedmiot użytkowy, nie zabawka, po prostu „potrzebna rzecz”. Nie przypuszczam, żeby biegał ze scyzorykiem za Pajdą ;)
    Mój niespełna czteroletni syn marzy o pieczątce – mama ma, tata ma, wciąż je przystawiają i się podpisują. I chociaż nie odczyta swojego imienia to też dostanie swoją :)

  • tomekq
    Wrzesień 5, 2015

    Super :), bardzo fajne podejście.

  • gem_ma
    Wrzesień 6, 2015

    A moja córka ma 3,5 roku i od ładnych paru lat je sama. Od kilku miesięcy kroi sobie sama mięso. Udogodnień i zabezpieczeń typu zaślepki,blokada na schodach, ochraniacze na meble i okrągłe stołki w kuchni ( tak tak, sąsiedzi wymienili stołki dla ekhm bezpieczeństwa) nie mieliśmy. Odpukać, ale nie zdarzył się ani jeden niemiły wypadek, noże zawsze leżą w tym samym miejscu, szuflady i szafki też nigdy nie były przez córkę otwierane bez pozwolenia. – kocham swoje dziecko najbardziej na świecie, ale nasze życie zmieniło się wystarczająco z jego powodu i uważam, że ono też może się dostosować tak, jak my :-) Scyzoryk? Pewnie gdyby sobie wymarzyła, to pod naszym nadzorem – dlaczego nie? Znacie synka najlepiej, dlatego uważam, że jakąkolwiek decyzję podejmujecie – zawsze kierujecie się jego dobrem.

    • twitpolytralala
      Wrzesień 7, 2015

      Z braku blokady na schodach skuecznie wyleczylby rodzicow widok dziecka spadajacego z nich na glowe, o wypadki naprawde nie tak trudno.

      • Księżniczka w kaloszach
        Wrzesień 8, 2015

        Taaaa i kask najlepiej do raczkowania;] Dzieci mające bramki nie umieją funkcjonować, gdy bramki ktoś przypadkowo nie domknie. Wszelkie loty głową w dół dzieci znajomych zdarzyły się w domach w których były bramki, raz nie zamknięte właśnie.

        • starfishprime
          Wrzesień 29, 2015

          „Dzieci mające bramki nie umieją funkcjonować, gdy bramki ktoś przypadkowo nie domknie.”—co za bzdura

          • Księżniczka w kaloszach
            Wrzesień 29, 2015

            Mój blog, moje poglądy. Zachęcam do założenia własnego.

  • Joanna
    Wrzesień 7, 2015

    Przeczytalam uwaznie wpis a do tego komenatrze. Wielki brak zrozumienia w wielu komentarzach.
    Ja tez nie przeorganizowywalam niczego. Pod zlewem stoja srodki czystosci narozniki sa odkryte, I noze w szyfladzie ze sztuccami dziecka. Scyzoryk wybor rodzica, a takze olbrzymia wiedza na temat wlasnego dziecka, ktorej wielu rodzicow niestety nie ma, gratuluje.Ja wiem ze moje dziewczynki mnie o Niego nie zapytaja;))))

    • ak
      Maj 26, 2019

      Pod zlewem stoją środki czystości ? Gratuluje Ja wychodzę z założenia , że nigdy jestem pewna swoich dzieci. Nie wiadomo kiedy im coś odbije.

  • Justyna
    Wrzesień 15, 2015

    Nie mam swojego dziecka ale jestem w wieku w którym znajomi bez dzieci to już rzadkość. Niestety widzę każdego dnia jak robią ze swoich dzieci niezaradne kaleki życiowe. Faktycznie efektem tego bycia nadwrażliwym jest m.in to że dzieci mają 3-4 lata i nie potrafią rzeczy które ja będąc dzieckiem robiłam dawno temu. Wśród nich samodzielne jedzenie posiłków, ubieranie, próby jazdy na rowerze z 4 kółkami i wiele innych. Podziwiam Cie jako matkę za to że wychowujesz swoje dziecko z dala od tego nowoczesnego modelu. Czytałam wyżej komentarz o tym że jak wychowasz 3 to .. Otóż niektórzy nie potrafią wychować jednego a 3 to chyba robią z przypadku. Ludziom się wydaje że im więcej mają dzieci tym więcej wiedzą. przeciwnie często te dzieci wychowują im dziadkowie, rodzice, ciocie, siostry, kuzynki bo Ci są zmęczeni życiem. To zmęczenie przekłada się też na to że ich dzieci też są zmęczone życiem. W wieku 10 lat ulubionym słowem jest słowo „nie chce mi się”

  • Malgo
    Lipiec 15, 2017

    A propos tych bramek przy schodach i przekonania, że dzieci nie spadają, jesli ich nie ma… Niestety… spadają. U nas w domu nigdy nie montowaliśmy bramek i zarówno córka, jak i syn zaliczyli lot na główkę. Córka znajomych u nich w domu (rownież bez bramek) rownież zaliczyła lot. Niestety u nich skończyło sie gorzej, bo szpitalem.
    Jest to po prostu ryzyko, na które niektórzy rodzice mają większy próg tolerancji, a niektórzy mniejszy. I tak samo jest ze scyzorykiem, trampoliną, chodzeniem po drzewach, czy samodzielnym przechodzeniem przez dzieci przez ulicę. Dyskusyjne jest, czy ryzykować czy nie – nie ryzykując unikamy pewnych niebezpieczeństw, ryzykując, wychowujemy dzieci bardziej samodzielne i pewne swoich możliwości.

Odpowiedz na „sabba16Anuluj pisanie odpowiedzi