Fajnie być długodystansowcem

poniedziałek, Maj 11, 2015 14 0

5.32, właśnie wstała Pajda. Czyli dla mnie koniec spania, już nie zasnę. Wyjątkowo mało dyskretnie trącam nogą jej „szefa”, którego jest cieniem. Standardowo śpi i nic nie słyszy. Trącam, by wypuścił Pajdę na siku. Wracają, naiwnie liczę na sen. Nic z tego. On obok zasypia natychmiast. I sobie myślę, że to mało sprawiedliwe jest.  Dużo myśli kręci się w głowie. O życiu, miłości, związkach.DSC_1147

Leżę i liczę, że znamy się i jesteśmy razem 17 lat. Pół mojego życia. Brzmi niesamowicie i wręcz przerażająco, co? Że znam każdą minę i wiem, kiedy mnie ściemnia, że jest tylko zmęczony a po prostu jest na coś zły.
Jak sobie czytam utyskiwania koleżanek z forów internetowych, czy też obcych mi osób, na nieobecność partnerów w życiu rodzinnym, naprawdę nie mogę pojąć, że tak jest. Jak widzę taki układ na żywo, też nie pojmuję.  Domyślam się, że można źle wybrać, że facet może się zmienić, że zdarza się związek, bo pojawia się dziecko. Nie mniej jednak, w dzisiejszych czasach mamy dużo większy wachlarz działania, niż wtedy, gdy małżeństwa były kojarzone a młodzi nie mieli nic do powiedzenia.
Nie ogarniam, że można chcieć z kimś być, żyć, kto nie podziela naszych wartości, naszego światopoglądu. Że można na lata zafundować sobie tylko wspólny kredyt i nic więcej.
Nie ogarniam, że da się żyć narzekając na układ w którym się żyje codziennie. To znaczy znam i rozumiem taki mechanizm. Ludzie lubią narzekać i marudzić a tak naprawdę, są totalnie bierni.
Pamiętam jak stałam z koniem w różnych stajniach, płaciłam za to duże pieniądze, więc oczekiwałam wypełniania warunków umowy. Gdy te były łamane i nie zanosiło się na zmianę, po prostu zmieniałam stajnię. Choć była też garstka takich, co zostawała, by dalej utyskiwać na własne życzenie.

11131751_407523606075141_1612721417_n
Zaraz mi powiecie, że przykład z koniem jest słaby – bo i pieniądze są i  mniejszy ładunek emocjonalny. A moim zdaniem to doskonały przykład. Kredyt zawsze można podzielić na dwa, dzieciom jest lepiej tydzień tu, tydzień tam niż w ponurym klimacie wśród małżeńskich przepychanek i ludzi, którzy się nie lubią, można ratować, można iść na terapie, próbować naprawiać.
Nie jest tak, że mamy przystawiony pistolet do skroni i naprawdę nie mamy opcji.DSC_1034

Wiem, że zaraz padnie zarzut, że łatwo jest tak pisać z pozycji długodystansowca. Ale to, co zbudowaliśmy razem zbudowaliśmy sami. To, co osiągnęliśmy w związku jest tylko i wyłącznie naszym dziełem i naszą pracą, łzami i kompromisami nieraz. Nikt nam tego nie dał raz na zawsze. Jesteśmy razem całą dobę, 24 h, razem pracujemy i spędzamy wolny czas.
Czasami pada zarzut, że w opisie bloga mam „żona, matka”, nie odwrotnie. Że, to tak dziś w dzieciocentrycznym świecie nie uchodzi i nie wypada. Dziś trzeba przedkładać miłość rodzicielską nad miłość partnerską, bo taki jest klimat naszych czasów. A ja zwyczajnie myślę, sobie, że trzeba umieć znaleźć równowagę i proporcje. I że to jest sekret długodystansowych związków. Z miłości, nie kredytu, kapci i przyzwyczajenia.11106278_407523832741785_137802692_n

Wszystkie zdjęcia  - Ulietta Kopciewska – dworzysk.pl  

Jak dobrze, że nam je robi, bo inaczej dalej nie mielibyśmy zdjęć razem;]

 

Komentarze: 14
  • Asia z Siedliska pod Lipami
    Maj 11, 2015

    Bardzo mądry i bardzo potrzebny wpis – nam stuknęło w tym roku 24 lata razem. Lata wspólnego zycia, wspólnej pracy, wspólnych wyborów. Lata lepsze i gorsze. Niektóre bardzo trudne. Lata myslenia „my”, zamiast „ja” – myslenioa przez nas oboje.
    Pozdrawiamy Was serdecznie
    Asia i Wojtek

  • czarnobiala
    Maj 11, 2015

    Jak dobrze przeczytać własne przemyślenia napisane przez kogoś innego :) To my wybieramy i budujemy nasze relację, a obserwując bliższe i dalsze otoczenie widzą wybory, które prowadzą do niespełnienia, a często katastrofy. 17 lat razem to również nasz wynik na ten rok. Wiesz dobrze i napisałaś o tym jak ciężko, a zarazem wspaniale jest być razem, bo chwile bywają różne, ważne jakie będą te po tych złych. Pozdrawiam Was serdecznie Ania

  • arma
    Maj 11, 2015

    Napisałaś wszystko to co i ja uważam! Też nie wyobrażam sobie tego, że mąż nie bierze udziału w życiu rodzinnym tylko przynosi kase i ma wyj..ane.

  • pani poczytalna
    Maj 11, 2015

    Zgadzam się. Mam zdecydowanie krótszy staż, ośmioletni, choć też już powoli długodystansowy. Związki wokół się rozpadają i najczęściej okazuje się, że zwiastuny katastrofy można było przewidzieć. Nie da się stworzyć związku bez wzajemnej sympatii, szacunku i wspólnych wartości. Gratuluję, dobrze się czyta takie krzepiące wpisy.

  • monique
    Maj 11, 2015

    u nas w tym roku 12 lat po ślubie a w sumie prawie 14 razem i pod wszystkim co dziś napisałaś podpisuję się obiema rękami i nogami !!!! Ściskam tym samym mocno i słonecznie :)))

  • Brawurka
    Maj 11, 2015

    Wasza widłowa fotka jest o niebo lepsza niż oryginał American Gothic! :D
    Związek to suma tak wielu komponentów, na pewno nie jest nim wspólny kredyt – ja też tego nie pojmuję, że nieszczęśliwa para dla ‚niego’ kurczowo trzyma się toksycznej relacji.

    A równanie szczęśia jest tak ‚proste’ – Szczęśliwi rodzice to szczęśliwe dzieci, trzeba nad związkiem jednak pracować nieustannie!

    Chwała Tobie za ten post – żono i matko!

  • aniabania
    Maj 11, 2015

    fajna babka z Ciebie:) ja też z długodystansowców, znam się z mężem od 97 roku pierwszy rok na studiach, 2006 ślub, 2008 córka, 2015 kupiliśmy dom. Szacunek, miłość, wzajemne zaufanie to fundamenty do spokojnego życia, ładnie napisała dziewczyna my a nie ja to bardzo ważne i trochę szczęścia. Wielu lat w zdrowiu i radości życzę, pozdrawiam z południa:) cudowny blog:)

  • Surrealistka
    Maj 11, 2015

    Fajnie być długodystansowcem, fajnie. My od 16 lat, również pół mojego życia :) „To, co osiągnęliśmy w związku jest tylko i wyłącznie naszym dziełem i naszą pracą, łzami i kompromisami nieraz.” – w punkt!

  • GaGa
    Maj 12, 2015

    To prawda, gdzieś się wszyscy po drodze pogubiliśmy… niektórzy (tak jak ja ) w końcu się połapali i próbują coś zrobić, zawalczyć… a cała reszta osiadła na lurach… Gratuluje długiego stażu, u mnie jest podobnie bo 15 lat razem ;) I w końcu po tylu latach, chyba zaczynamy rozumieć, co to jest miłość, partnerstwo i dążenie do wspólnych celów.

    http://www.nieperfekcyjnyswiat.wordpress.com

  • KG
    Maj 12, 2015

    Nam też mija tuż tuż 17 wspólnych lat. I to też dokładnie pół mojego życia. Bo On, chociaż to brzmi bardzo banalnie, to moja druga połowa, uzupełnienie mnie. Bez niego nie byłabym tu gdzie jestem i taka jaka jestem. Jak On mnie potrafi rozśmieszyć, a jak wkurzyć :) A gdy kwiatów polnych jadąc rowerem nazrywa i potem je wiezie kilometrami … płatki pogubią na wietrze, połamią się … ale w każdym z tych kwiatków jest nieopisana wręcz miłość.

  • Sabina.n2131
    Maj 12, 2015

    Nooo, długaśno i fajnie, my z mężem znamy się 18 lat, a małżeństwem jesteśmy 15 lat. Cały czas wydaje mi się, że Go poznaję i pewnie do końca Go nie poznam :) A i Wam i nam życzę baaardzo odległego końca .. :)

  • Izabela
    Maj 12, 2015

    Gratuluje Wam i nam bo i u nas tak samo, 17lat razem i połowa mojego życia :)) Kiedyś jak się popsuło to się naprawiało a teraz wymienia się na nowe :(

    • Księżniczka w kaloszach
      Maj 19, 2015

      Coś w tym jest, w tym „jednorazowym” szczęściu dzisiejszych czasów

  • Lenka
    Czerwiec 29, 2015

    „…przecież zdarza się,że największy żar ciska wulkan co niby dawno zgasł.
    Pól spalonych skraj więcej zrodzi bzu niż zielony maj w czas wiosennych burz..”-powtarzam to sobie za każdym razem,gdy nachodzi mnie ochota na zmianę „stajni”:)
    I jeszcze jedno,czasem okazuje się,że w tej starej „stajni” nie było tak źle,a ta nowa,może z pozoru lepsza,może mniej kosztowna i tak do końca nas nie satysfakcjonuje,a wiem co mówię;)

Dodaj komentarz