Przeczytałam rano artykuł o bezradnych dzieciach, wyzbytych podstawowych umiejętności życiowych, za to bezproblemowo radzących sobie z nowoczesną techniką. Czy się zszokowałam? Trochę, ale nie bardzo. Bo znam takie dzieci. Może mnie bulwersują po prostu dane? Jedna trzecia dzieci w wielu od 2 do 4 lat ma swój tablet i spędza dziennie średnio 2 godziny i 35 minut używając go… Czy Lew ma tablet? Nie, czy miał w ręku? Nie. Za to ma inne „skilsy”.
Trochę nie rozumiem, a może rozumiem lepiej niż mi się zdaje wciskanie dzieciom komórek i tabletów w małe tłuste łapki, by mieć święty spokój. Ja nie aspiruję do zostania matką roku, ale robię wszystko co w mojej mocy by mieć wpływ na to, czym się bawi moje dziecko, przynajmniej póki jest małe i jestem w stanie nad tym zapanować.
W moim mniemaniu tablet czy komórka nie są zabawka dla dziecka ani narzędziem rozrywki. Może wywołam burzę, ale tak uważam. Nie przekonują mnie argumenty jakie słyszałam z ust rodziców wybierających takie zabawki, ze tablet rozwija wyobraźnię przestrzenną oraz koordynację psycho-ruchową i motorykę.
Nie jest niczym odkrywczym stwierdzenie, ze korzystanie z urządzeń elektronicznych wpływa na problemy behawioralne i trudności ze snem. Ale czemu się dziwić, skoro badani rodzice dzieci w wieku od 2-16 lat uważali, że akceptowalny czas korzystania z urządzeń tego typu przez ich dzieci to 10 godzin!!!
Znam dzieci które pół dnia oglądają bajki, pół kolejnego dnia grają na tabletach i komórkach. Obsługują komputer i odtwarzacz dvd. Nie umieją za to same podetrzeć sobie pupy, nie trzymają prawidłowo kredek. Nie są w stanie zjeść samodzielnie zupy, zawiązać sznurówek, nie widziały na żywo krowy a mleko według nich pochodzi z kartonu…
Ja dokonuję innych wyborów, Lew na pewno nie ma deficytu kontaktu z naturą i możliwości rozwijania motoryki. Czy odbiega od rówieśników stopniem rozwoju, bo w życiu obejrzał tylko z 10 bajek? Wątpię. Czy go krzywdzę, że nie ma możliwości siedzenia przed tv i zasysania tej papki? Wątpię. Czy ma mniejszą sprawność manualną, bo nie grał w gierki na tablecie? Wątpię, świetnie za to wbija gwoździe!
To smutne, że dzieci nie znają się na zegarku i nie wiążą sznurówek, ale obsługują tablet. Kalectwo zawsze jest smutne.
Zatem zanim po raz kolejny posadzisz dziecko przed tv, wciśniesz w rękę tablet czy komórkę zastanów się ile na tym traci. Dla dziecka nawet obieranie ziemniaków jest fascynujące!
A tu klik artykuł do którego nawiązuję.
Wrzesień 15, 2014
ale się zgrałyśmy z tymi tabletowymi postami ;-)))
Wrzesień 15, 2014
Ano;] Choć zupełnie dwa rożne bieguny;]
Wrzesień 15, 2014
Święta prawda. dodałabym jeszcze do tego śmieciowe jedzenie, a to już oddzielny temat. moje dziecko 6 lat pierwszy raz w życiu zjadło czipsy na przyjęciu u znajomych, reszta była zszkowana: nigdy nie jadł???!!!
ps. świetna układanka, gdzie mozna taką znaleźć?
Wrzesień 15, 2014
Zabawka to tzw. przybijanka – wpisz w google, ja mam akurat używaną z pchlego targu
Wrzesień 15, 2014
Dobra robota! Takich właśnie mężczyzn potrzeba – wbijających gwoździe i obierających ziemniaki, a nie wpatrzonych w komputer. Na tablet jeszcze przyjdzie pora
Wrzesień 15, 2014
Prawda?! Niby banalna umiejętność a jaka przydatna;]
Wrzesień 15, 2014
A ja myślę, że we wszystkim trzeba mieć po prostu umiar:) Nie wszystko co związane z nowoczesną techniką jest złe. Franek (6l) był w tym roku na warsztatach Robocamp http://www.robocamp.pl/ i to co dzieciaki zrobiły przez tydzień i jak potem prezentowały na auli swoje roboty, jak tłumaczyły zasady programowania…przyprawiło mnie o opad szczęki:)
Wrzesień 15, 2014
Sęk w tym by zachować proporcje!
Wrzesień 15, 2014
Post postem, zgadzam się z Tobą, aczkolwiek będąc Matką Polką na emigracji, z pracującym mężem, bez możliwości oddania swojego dziecka choć na 10 minut w inne ręce, czasami widzę TV jako jedyny ratunek! Ale wystrzegam się sadzania synka przed telewizorem przy każdej nadarzającej się okazji, i jeśli TV nie ogląda, telewizor nie chodzi ‚w tle’, co też dzieciom szkodzi, Nie to jednak zainteresowało mnie najbardziej: co to za cudna zabawka, którą ma Twój synek?! Też taką chcę!!!
Wrzesień 15, 2014
U nas dziadkowie też daleko, czasami znam te uczucie, że mam zwyczajnie dość i nie mam sił.
A zabawka to tzw. przybijanka – wpisz w google, ja mam akurat używaną z pchlego targu!
Wrzesień 15, 2014
Kobieto, ależ świetnego posta klepnęłaś. Zgadzam się w 100%. L. ma u Was tyyyle atrakcji, że nawet nie ma czasu na takie bzdety. U mnie w roboczych jest zapisany post o oglądaniu bajek. Moja lubi oglądać, a nawet bajka wieczorna buduje jej rytuał. Ale to jest max 25 min. I tak wyszło, że nawet ma tablet tzn. tylko ona na nim ogląda bajkę jak jesteśmy w 5-godzinnej podróży i ostatnie pół godziny jest „na sygnale”. Umiar, umiar, umiar:) pzdr
Wrzesień 15, 2014
Ano właśnie umiar jest kluczem. Wszystko z rozsądkiem!
Wrzesień 16, 2014
A mnie zastanawia dlaczego rodzice w naszym wieku (30 – 35 lat) zapomnieli szybko jak sami się wychowywali. Ja obsługi komputera nauczyłam się późno, bo nie miałam w domu, pierwszy raz internet odpaliłem w wieku 18 lat. Za to do dziś pamiętam jak grać w gumę, skakać przez dwie skakanki niczym dzieci z Ulicy Sezamkowej, kocham czytać, układać puzzle. Warsztat taty był ulubionym miejscem do majsterkowania (oczywiście pod nadzorem rodzica). Rower towarzyszył mi od małego, a całe dnie spędziłam na podwórku z rówieśnikami. Co z tego mam? Jestem manualna, ugotuje i naprawie kontakt, sama dokonam prostych napraw w domu, a to zasługa moich rodziców, bo nie zabraniali mi „pomagać” sobie w pracach w domu jak byłam mała. Czy jestem gorsza, bo nie miałam komputera, czy stosu bajek na video? Wątpię. Za to mam masę wspomnień z dzieciństwa i zabaw z rówieśnikami. Dziś z przerażeniem patrze jak mało dzieci biega po podwórku, kreatywność leży i kwiczy , bo jak już wyjdą to siedzą na ławce i sobie dokuczają. Jakoś nasi rodzice dali radę z nami. Także Paulino popieram Twoja postawę. Niech Lewcio poznaje świat bez udziału tabletu i komórki. Tez uważam, że to nie zabawka. Ma czas na to, bo jak dorośnie to te narzędzia niestety będą przy nim jak zacznie pracować, a czas dzieciństwa uleci bezpowrotnie.
Wrzesień 16, 2014
Hmm. Odnośnie wiązania sznurówek… Moja córka tego nie potrafi a to dlatego,że wszystkie buty, które na nią pasują są wsuwane albo na rzepy A na dorosłych to nie to samo
Wrzesień 17, 2014
Do dziś pluję sobie w twarz, że powróciłam podczas mojego słabego dnia do bajek, których już nie było w całym dniu, ale powrócę do tego, bo uważam, że zupełnie do niczego one nie są potrzebne.
Wrzesień 22, 2014
Masz rację. U nas tablet pojawił się w pewnym momencie i nie uważam tego za coś niefajnego. Fakt, łatwo stracić kontrolę… Nie zabraniam jednak ale czas ograniczony i wiem w co dzieciaki grają. No i mam troszkę starsze dzieci niż Lew. Widzą, że ja używam więc i im pozwalam. Nie rozumiem jednak zachwytu kiedy dwulatek wie jak obsłużyć takie urządzenie. Przecież to jest tak intuicyjne, że to żadna sztuka. O wiele bardziej cenię jednak inne rozrywki dla dzieciaków a kontakt z przyrodą bezcenny. Zrezygnowaliśmy już dawno z telewizji. Tak, oglądamy bajki ale te wybrane i niezbyt często. Świat jest zbyt ciekawy by poprzestawać na multimediach :)))
Grudzień 5, 2014
Pisze Pani o tych wszystkich elektronicznych zabawkach jak o największej krzywdzie dla dziecka, a oskarżycielski ton Pani wypowiedzi daje jasno do zrozumienia, ze rodzice którzy pozwalają swoim dzieciakom na tego typu zabawę są leniwi i źli… Moja córka ma dwa lata: obsługuje iPhone lepiej niż ja, włącza sobie sama ulubione bajki. Co z tego ma? Zna 9 kolorów po angielsku, liczy do 10 rownież po angielsku, po polsku rownież liczy tyle ze do 8, zna alfabet (po polsku i angielsku ). I proszę sobie wyobrazic, ze potrafi rysować o malować, na podwórku spędza mnóstwo czasu, pięknie dzieli sie zabawkami ze swoją malutka siostra a teraz właśnie sama zjada rosół… I choć lubi pokrzyczeć sobie leżąc na chodniku, udowadniając ze jest normalnym dzieckiem nie sadze, ze to wina iPhone i bajek które ogłada…
Grudzień 5, 2014
Ależ ja sobie wyobrażam;] Naprawdę!
Kwiecień 28, 2015
Księżniczko w Kaloszach….pewnie masz nieograniczony czas dla opieki nad swoją pociechą, i to dobrze.Widzę po fotkach że też nie powodzi ci się najgorzej …czyli stać cię na życie bez stresów związanych z podstawowymi potrzebami.
Pochwalam to co opisałaś ….ale…no właśnie? Nie wszyscy mają takie możliwości jak ty, więc proszę nie dawaj rad oderwanych od rzeczywistości , bo jest multum rodzin które opiekują się dzieckiem(mi) na zmianę np. mąż przychodzi po nocnej zmianie , a żona idzie do pracy.Tak jest w moim przypadku….zamiast po nocy iść spać opiekuje się dzieckiem do czasu kiedy małżonka nie wróci ze swojej…….to cała emigracja .Ale w kraju nazywanym „ZIELONĄ WYSPĄ” …nie było szans na normalne życie………………..więc nie wiń rodziców za udostępnianie technologii, bo inaczej rodziców nie będzie ..a dziecko będzie wychowywał jakiś ‚rodzic zastępczy”…bo zwłaszcza w skandynawii to ‚ulubiona” forma adopcji dzieci odebranym polskim rodzicom, lub osieroconych polskich dzieci……więc coś kosztem czegoś…nie sądzisz?
Pozdrawiam Wiktor
Kwiecień 29, 2015
Aaa całymi dniami leżę i pachnę a manna mi niczym z nieba…
Coś kosztem czegoś? Czego a raczej kogo? Dziecka? Chyba sobie żartujesz
Jeśli dziecko ma wychowywać tablet to może lepiej by wychowywała je zaangażowana rodzina adopcyjna.