O tym, że nie każda zabawka musi edukować i być ładna

środa, Kwiecień 29, 2015 8 0

Jesteśmy zafiksowani na punkcie estetyki zabawek. Odjechani w temacie tego, ze wszystko musi mieć walory edukacyjne i poznawcze. Takie podejście skutkuje tym, że ja bardzo krytycznie patrze na zabawki. Dałam się wkręcić w przekonanie, że muszą być ZAWSZE mądre i piękne. Tymczasem przyszedł taki dzień, że kupiłam Lewkowi Furbiego. Brzydka i z założenia głupia zabawka. Czemu ją zatem kupiłam?furby

Pamiętam doskonale rok 1998, kiedy byłam w ogólniaku i Tiger wypuścił pierwsze Furby. Skąd tak dobrze pamiętam? Bo mając 17 lat marzy łam o nim i go miałam. Doskonale przypominam sobie jak kolega pomógł sprowadzić je zza wielkiej wody, pamiętam jak z koleżanką kupiłyśmy sobie te potwory. Powiem więcej, nosiłyśmy je do szkoły. Gadały nam z toreb podczas lekcji a my miałyśmy koncertowy ubaw.  Zwłaszcza jak nauczyciel zaczynał mieć wątpliwości czy słyszy głosy;] Pamiętam jak mnie wkurzał, że nie ma wyłącznika, jak zamykałam go w szafie.
Nie przypominam sobie zupełnie z kolei co się z nim stało, jak przeszła moda. Czy oddałam go komuś? A może z innymi zabawkami trafił do przedszkola, w którym pracuje moja mama?

Mając 17 czy 18 lat tak naprawdę chodziło o dobrą zabawę. I czasami zwyczajnie trzeba dać się porwać temu, ze nie wszystko musi być ładne i mądre. Czasami humor się poprawia od głupich i umiarkowanie estetycznych rzeczy.

Przez tydzień co kilka godzin wertowałam alledrogo i olx, nie mam problemu z zabawkami używanymi. W końcu kupiłam, czarnego, w moim mniemaniu najładniejszego z pośród czegoś co w założeniu nie jest zbyt ładne. Listonosz przyniósł podczas drzemki Lwa, rozpakowałam podniecona z wypiekami. Załadowałam baterie i miałam godzinę przedniej zabawy.

Lew wstał, pobawił się Furbim 15 minut, zamknął go do pudła i poleciał się bawić nakładką na sedes i mopem.
Też umiarkowanie ładne.
Choć mop przynajmniej miał walor edukacyjny…

A matka pod przykrywką kupowania zabawek dziecku może mieć wielki powrót do czasów, gdy była piękna i młoda, dobrze się bawiła a edukacja nie była kluczowa;]

Komentarze: 8
  • CzarownicaSa
    Kwiecień 29, 2015

    Mi Korad przy każdym zakupie zadaje pytanie, czy to na pewno dla dziecka… :D
    Furby’ego pamiętam, bardzo chciałam mieć… ale nie dało rady :( za to wybawiłam się nim jak pracowałam w Smyku :D
    Dla Rajki i tak najlepszą i nigdy nie nudzącą się zabawą jest puszczanie bąbelków ;)

    • Księżniczka w kaloszach
      Kwiecień 29, 2015

      Oooo dawno nie puszczaliśmy bąbelków! Buziaki dla Rajki!

  • Siłaczka
    Kwiecień 29, 2015

    Ja też rewiduję poglądy i założenia. Marzyłam o oldskulowych, eko, retro, folk… Drewno i takie tam. Ale dziecko ma swoje zdanie. I widząc jej preferencje, kupiłam okropne pianinko Fisher Price, które mała uwielbia. A drewniana farma, rzutnik Ania i piasek kinetyczny czekają i tak ;)

    • Księżniczka w kaloszach
      Kwiecień 29, 2015

      U nas rzutnik na topie, a naj naj chyba jednak Lego. Ale nie duplaki, a Lego z Karola dzieciństwa. Także wiesz, vintage i retro;]

      • Siłaczka
        Maj 1, 2015

        Lego też czeka, u moich rodziców. Też retro takie – to się chyba Fabuland nazywało, nie było ludzików zwykłych, tylko takie z głowami zwierząt. Dziś już takich nie robią. Sama chętnie się znów pobawię :p

  • rozella
    Maj 3, 2015

    Kupiliśmy pod choinkę Ferbiego dla naszego wnuka Kuby. Pobawił się kilka chwil i Ferbie przeszedł na wyłączność w łapki jego siostry Poli. Pola ma półtora roku i gada z nim po swojemu. Tuli, daje buziaki i nie rozstaje się z nim .

    • Księżniczka w kaloszach
      Maj 4, 2015

      Bo to tak naprawdę chyba dla maluchów zabawka;]

  • Pralka Frania
    Maj 5, 2015

    hahahaha :) Moja koleżanka miała identycznie. Mnie furby przeraża. I ten dźwięk….:/ Ja się bawiłam gniotkiem i tamagochi czy jakos tak….:)

Dodaj komentarz