Brzmi jak banał. Wyświechtany slogan. Ale wraca ten slogan do mnie w kontekście bycia rodzicem. Zaszczepiania w dziecku ruchu jako czegoś fajnego, jako sposobu na spędzanie czasu i na nudę.
Lew rowerem biegowym zainteresował się dość wcześnie. Więc pozwalaliśmy próbować w domu, siodełko było za wysoko, rower za ciężki a on miał 17 miesięcy. Ale chciał, a skoro chciał to trudno taką pozytywną energię stopować. Zawsze byliśmy tuz obok, motywując i zachęcając.
Zawsze tez wpajaliśmy, że na rower jest kask. I nie ważne, ze w domu. Ważny dobry nawyk. Nauczył się, że to święta świętość, nie wsiada na rower bez kasku. Powiecie, że kiedyś kasków nie było – ano nie było – więc Karol triki kaskaderskie na rowerku Reksio okupił blizną na głowie, którą ma do dziś. Lepiej zapobiegać niż leczyć.
Dziś Lew jest już dużym chłopakiem, z błyskiem w oku. Lepiej sobie radzi z rowerem i bardzo chce jeździć. Jeden rower w domu, drugi na podwórku.
Ale przecież to nie wystarczy, że ma rower i ze chce.
Wielu rodziców uważa, że wystarczy kupić dziecku kolejny rower, deskorolkę, jeździk i oczekiwać, że się zainteresuje.
Bzdura, będzie cieszyło przez 5 minut i trafi w kąt, razem z farbami którymi w domu nie wolno malować i latawcem od cioci Hani, którego nikomu nie chciało się puścić.
Musimy wykrzesać z siebie energię i pokazać dziecku, ze to jest radocha, aktywnie w tym uczestniczyć.
Mi zdarzyło się na naszym trójkołowcu naginać razem z dziedzicem przez korytarze stajenne wokół budynku, siedząc na bagażniku i pedałując na malutkich pedałach a on dumnie w tym czasie na siodełku siedział i zaśmiewał się do rozpuku. A ja po dwóch okrążeniach ciężko łapałam oddech i śmiałam się razem z nim.
I wiedziałam, że jestem też tam po to by on poczuł wiatr we włosach, by go motywować i zachęcać.
A co wy o tym sądzicie?
Lew ma na sobie super zestaw do wszelakich wygibasów podwórkowych i domowych od Zezuzulla, znajdziecie ich również na Facebooku i na Instagramie
Wrzesień 4, 2014
zdjęcia fenomenalne!
Wrzesień 5, 2014
Dzięksy!
Wrzesień 4, 2014
Zgadzam się z wszystkim co napisałaś i marzę o tym by mój synek spędzał swoje dzieciństwo tak aktywnie jak je spędzałam ja i mój mąż. Sęk w tym, że my już się rozleniwiliśmy i nie ukrywam, że ja sama wolę wieczory spędzać z książką niż na spacerze, ale ‚zmuszam się’ bo wiem, że jeszcze mam czas (synek ma 11 miesięcy) by sama tą aktywność fizyczną pokochać od nowa, a potem by ją zaszczepić w synku, który aż rwie się by z nim gdzieś wyjść, coś zrobić Z pewnością nie dam mu tak bez walki być dzieckiem telewizorowo – komputerowym, książkowym może być jak najbardziej
Wrzesień 5, 2014
Ciężko czasami się zmobilizować, wiem coś o tym. „Za naszych czasów” było inaczej i to też jest fakt.
Wrzesień 4, 2014
Moje córki też uczę różnych nawyków typu: zapinamy pasy w aucie, kask na głowie przy jeździe na rowerze czy rolkach…one już się tak nauczyły, że bez tego ani rusz! I są chyba jedynymi dziećmi z osiedla, które choć koło domu kilkanaście metrów mają pola do jazdy na rowerze, to jednak kaski zakładają i czasem tylko pytają, dlaczego inne dzieci jeżdżą bez kasków? One nawet nad morzem, jeziorem, basenem (to wiadomo) zakładają czepek i okularki, bo tak jakoś się przyzwyczaiły. Są bardzo ruchliwe z czego niezmiernie się cieszę i oby to im tak zostało na dłużej!
Wrzesień 5, 2014
Ja duży nacisk kładę na bezpieczeństwo, ale moze jako koniarz mam po prostu spaczone podejście. Kask na rower, konia to konieczność. Nie wydumka.
Wrzesień 5, 2014
Ogólnie to się zasadniczo zgadzam. No może poza kwestią kasku;)
Wrzesień 5, 2014
Ale że różowy czy że w ogóle?;]