Świąteczna manipulacja

środa, Grudzień 2, 2015 16 0

Niemiecki supermarket na językach ludzi z całego świata, reklama ze staruszkiem, który sfingował własną śmierć, by dzieci go odwiedziły na święta porusza całe rzesze ludzi. Reklama okrzyknięta bardzo wzruszającą i emocjonalną. Słupki oglądalności rosną a za nimi rośnie grosz. Ale dziś nie będzie o pieniądzu. Będzie o świątecznej manipulacji i grze na emocjach. Tymczasem, jeśli nie widzieliście – obejrzyjcie klip!

Jakie macie po nim emocje? Jakie wrażenia? Wzruszyliście się? Jestem ciekawa!
Ja zupełnie nie. Jedyne pytanie jakie mi się nasunęło, dlaczego nikt go nie zaprosił do siebie? I, że za taki żart udusiłabym gołymi rękoma. Zupełnie nie poczułam intencji tej reklamy, która ma na celu wyzwolić we mnie emocje w których chwycę za słuchawkę i zadzwonię do nigdy nie widzianej stryjenki.

Ostatnio w zupełnie obcym środowisku usłyszałam z ust obcej mi totalnie osoby, że chciałaby choć raz mieć fajne święta. Bo co roku ma niefajne. Bo spędza je ze swoją własną rodziną.
I daleka byłam od tego, by współczuć. Zastanowiło mnie tylko, ile osób ulega manipulacji emocjami, manipulacji niczym z owej reklamy i robi pewne rzeczy dla świętego spokoju.
Tak tak, możecie rzec, że dwa razy w roku można się zmusić  i wymienić uprzejmości z kimś kogo nie lubimy, poklepać się po plecach i sztucznie się zaśmiać z uwłaczającego nam żartu. Pytanie tylko czy warto i po co to robimy?

Dla swojego komfortu? Dla komfortu innych? Dla dobra dzieci?
Tkwiąc w niewygodnych mechanizmach tak naprawdę godzimy się na to, dzieląc się opłatkiem z kimś kto nam wcale dobrze nie życzy mamy wrażenie fasadowości świąt i całej ich otoczki.
A przecież zupełnie nie o to tu chodzi.

Czy warto użyć wszelkich środków by zgromadzić rodzinę przy stole? Czy warto szantażem emocjonalnym wymuszać na kimś by zjadł znienawidzonego przez niego karpia czy śledzia? Cóż warte są święta w których każdy czuje brak komfortu?
Cóż warte są prezenty robione „na odwal”, bo trzeba, bo wypada. A przecież ani nie znamy tej osoby, ani nie wiemy co lubi i w zasadzie zwisa nam, czy będzie zadowolona.

Po co Wam to piszę? Po to by odbywając korowody po sklepach w celu znalezienia prezentów, zapraszając na święta i przyjmując takie zaproszenia odpowiedzieć sobie czy chodzi o fasadę czy o ducha świąt.
Czy zależy nam na miłej atmosferze, czy na grze pozorów. Na kolorowej otoczce, lakierowanej i błyszczącej niczym włos anielski czy na tym przaśnym chlebie, którym będziemy się dzielić?
Ja nigdy nie chciałabym być owym dziadkiem z reklamy, który musi użyć fortelu, by poczuć rodzinne ciepło.
I mam nadzieję, że nigdy nie będę musiała uciekać się do kiepskich sztuczek, by poczuć znaczenie słowa rodzina.

Komentarze: 16
  • Kasia
    Grudzień 2, 2015

    cóż. mam wspaniałą rodzinę, bardzo starych i chorych rodziców, i uwielbiam spędzać święta w gronie najbliższych. nie ma u nas nic na siłę, nic na pokaz i nic, bo tak musi być…kochamy się, wspieramy i to jest najważniejsze. spotykamy się często, a święta są takim ukoronowaniem.
    filmik już wcześniej widziałam, i jak dla mnie jest to taka oznaka naszych czasów. pośpiech, kasa, kariera, i w tym wszystkim zapominamy o tym co najważniejsze. o miłości.
    ps. chyba że chodzi o rodziny w których źle się działo, więc tu akurat rozumiem, że nikt by nie chciał razem świąt spędzać…choć to czas, ponoć, wybaczania.

  • AgataF
    Grudzień 2, 2015

    Wiesz, w pierwszym odruchu też poczułam, że gdyby ktoś zrobił mi taki ‚dowcip’ to bym go udusiła. Ale to tylko przez ułamek sekundy. Mnie ten film poruszył. Przede wszystkim oderwałam się od ‚czytania’ go dosłownie. Myślę, że to bardzo wyraźny sposób uświadomienia, że nasze zwykłe ludzkie odkładanie czegoś na później, na typowe ‚jutro’, na ‚za rok’ bywa tylko wymówką, a to, co obiecujemy nie nadejdzie, bo tak naprawdę nie zależy nam na tym. Jesteśmy zapracowani, zabiegani i mówimy to nasze ‚jutro’ i ‚za rok’ tak na odczepne. Ponadto ten spot uświadamia, że nawet jeśli planujemy coś zrobić [w tym wypadku za rok przyjechać na święta] to może nie być już takiej możliwości. Przecież na co dzień nie myślimy o starości, o śmierci. Myślimy, że to naturalne, że spotkamy się następnym razem. A to przecież nie jest takie oczywiste.

  • Ada
    Grudzień 2, 2015

    Gdyby to było takie proste… Przykładowo: na Wigilię zaprasza Cię Twoja mama, która jednocześnie zaprasza osobę, z którą się bardzo nie lubisz. Co robisz? Mamie zależy, aby na Wigilii byli wszyscy. Utrudnienie: masz tak małe mieszkanie, że nie masz możliwości zrobienia wigilii u siebie.
    Albo masz ojca alkoholika. Z którym żyje mama nadal. Ojciec się zawsze upija. Nie przyjdziesz na Wigilię to mama zostanie na niej sama. Co robisz?
    No niestety, nie wszystko jest zawsze takie proste jak opisujesz… Nie jest wcale łatwo sprawić, aby Wigilia była taka jak tego chcemy.

    • stardust
      Grudzień 2, 2015

      jeśli jedziesz ratować matkę, bo ojciec znów się upije to jesteś DDA i osobą współuzależnioną. w tym wypadku akurat rozwiązanei jest tylko jedno – nie przyjeżdżasz, może mamie to otworzy oczy.

    • lea1966
      Grudzień 3, 2015

      Zważywszy, że nic nie dzieje się bez przyczyny, może warto zaryzykować spotkanie z osobą, która dotąd nie była na liście ludzi, których znosimy. Nikt przecież nie określił zakresu czasowego trwania Wigilii. Zatem w przypadku towarzyskiej ‚kapitulacji’, można wyjść wcześniej tłumacząc się obowiązkami towarzyskimi jeszcze gdzie indziej.

  • Artur
    Grudzień 2, 2015

    Jeśli ktoś jest samotny i tęskni za rodziną, to każdy podstęp na spotkanie bliskiej osoby jest dobry ;) Gdyby rodzina z reklamy go nie kochała (np. przybyli tylko po spadek), to by odwróciła się na pięcie i wyszła.

    • Księżniczka w kaloszach
      Grudzień 2, 2015

      Wtedy mógłby by ich wydziedziczyć. Może to chłodna kalkulacja?;]

  • Toczka
    Grudzień 2, 2015

    Moje pierwsze wrażenie po tej reklamie? (Którą nota bene widziałam wcześniej u znajomych na FB, ale kompletnie nie miałam chęci klikać) No więc, moja pierwsza myśl była taka: „Ale świnie, tylu ich tam w tej rodzinie, a dziadka nie miał kto zaprosić do siebie, nie ogarniam jak można kogoś zostawić samego na święta!? Tak, teraz płaczecie, a wcześniej serce Wam się nie ścisnęło na myśl, że dziadzio sam jeden je posiłek przy pustym stole…” Łzy miałam w oczach myśląc o tym biednym dziadku, a w sercu czułam złość na jego dzieci, że tak paskudnie z nim postępują, a z drugiej strony, no ktoś ich kurde wychował! Ktoś ich nauczył, że bliscy to nikt ważny.
    Wkurzająca reklama niesamowicie, zgadzam się w pełnej rozciągłości, że paskudnie manipuluje i twórcy powinni się wstydzić. Ale też mam podobne przemyślenia odnośnie Świąt, jeśli źle komuś z rodziną, czemu nie spędzi Świąt z przyjaciółmi, albo na Wyspach Kanaryjskich? Czemu zamiast wlec rodzinę do znienawidzonej cioci, żeby się trochę fałszywie pouśmiechać, nie usiądą na tyłku w domu i nie spędzą ciepłych, rodzinnych świąt z naprawdę najbliższymi? To nasze Święta i to my decydujemy jakie będą.

  • stardust
    Grudzień 2, 2015

    Ha, ja dokładnie z wypisanych przez Ciebie powodów nie pałam sympatią do świąt. najbardziej do życzeń opłatkowych które wiążą się z pasywną agresją i szpilkami wbijanymi pod maską dobrych rad zawoalowanych w uśmiech.

    • lea1966
      Grudzień 3, 2015

      Zawsze można tego nie zauważać (tych szpil i woalek). Najważniejsze są NASZE intencje w stosunku do innych. Są szczere? No to się ciesz :)

  • arudakita
    Grudzień 2, 2015

    Tak długo jak spędzałam święta ze swoją rodziną były dla mnie magiczne, rozświetlone kolorowymi lampkami i połączone z małymi tradycjami kontynuowanymi z roku na rok. Niestety po przeprowadzce do narzeczonego, który ma liczną rodzinę i na pozór związaną ze sobą, muszę się mierzyć z płytkością świąt sprowadzoną do tego co będzie stało na stole i jak wspomniałaś, prezentów na odwal się. Przykre to jest ale choć przechodzi mnie dreszcz i wypełnia mega wkurwienie na myśl o gotowaniu dla nich wszystkich a niemal każdy przyjedzie do „rodzinnego domu” na gotowe to staram się zachować choć odrobinę radości choćby ze względu na to, że mój narzeczony już ją stracił :( Pocieszeniem jest dla mnie to, że zaraz po tragicznej Wigilii wsiądę w samochód i pojadę do rodziców, gdzie odnajdę znaną mi magię ;)

  • Dorota
    Grudzień 4, 2015

    Współczesna popkultura (nie mylić z KULTURĄ) wpaja nam hedonistyczne podjeście do życia. „Rób tylko to co sprawia ci przyjemność”, „zadawaj się tylko z tymi ktrych lubisz”, „nie poświecaj czasu na rzeczy które nie są dla ciebie miłe”. No cóż, to typowe zachowania dla wieku dziecięcego, a co z dorosłością i odpowiedzialnością? Wpółczesna cywilizacja dąży do tego by człowiek był wiecznym dzieckiem, szalonym nastolatkiem, który nigdy nie dojrzał. By myślał tylko o sobie i swoich przyjemnościach i niestety niechcący (lub chcący) powoli te same warości zaczyna „wyznawać” młodsze pokolenie. A my dlaczego tak łatwo odrzucamy odwieczną prawdę, że dojrzałe CZŁOWIECZEŃSTWO polega na podejmowaniu decyzji. Decyzji polegających na wyborze nie tego co przyjemne dla mnie, ale tego co serce i sumienie wkaże jako dobre dla wszystkich. A dobre nie zawsze i nie koniecznie onacza przyjemne…… My też kiedyś bedziemy staruszkami i wtedy przekonamy się jakie wartości przekazaliśmy naszym dzieciom. Czy zatryumfuje niedojrzały hedonizm, czy dojrzały humanizm z kręgosłupem moralnym.

    Ze szczerymi życzeniamu przedświatecznymi dla wszystkich
    Dorota M.

    • wioletta
      Styczeń 4, 2016

      Doroto podpisuję się pod tym co napisałaś, to jest właśnie istota rzeczy o której warto pamiętać

  • Radę Damy!
    Grudzień 4, 2015

    Przecieram oczy ze zdziwienia, że ten filmik trafił w gusta i wzruszył tak wiele ludzi. Wolę myśleć że dziadzio jest po prostu starym zgrywusem i zrobił psikusa swoim dzieciakom, ktorzy widząc go żywego robią dobrą minę do złej gry i zgrzytają zębami przy kolacji, że musieli odwołać wigilię w Alpach. Przynajmniej byłoby śmiesznie, a jest banalnie i tandetnie.
    P.S. Księżniczko, bardzo dobry tekst. Wreszcie ktoś spojrzał na to inaczej niż tak jak tego chcieli grubi spece od reklamy ;)

  • viola
    Grudzień 5, 2015

    nie potrafię tego obejrzeć nie plącząc.
    chyba jestem wrażliwcem.

  • Kamila T.
    Grudzień 22, 2015

    Zupełnie inaczej odbieram ten film. Nie wydaje mi się, że chodzi tu o spędzanie świąt z ludźmi z którymi wypada a nie z którymi chcemy. Ja niestety od 2 lat żyję w korporacji. tak, niestety ale ja żyję w tej korporacji. i to nie ma znaczenia czy mam urlop, święta, wolną sobotę ta korporacja ciągle jest częścią mnie. nigdy w życiu nie uwierzyłabym gdyby mi ktoś powiedział ” będziesz pracować w korpo”. ja?! wolny duch, spędzający każda wolną chwilę w stajni. ja? w biurze? przed komputerem klepiąc raporty i projekty przez 12 h dziennie? ja?! w życiu! a jednak…a najgorsze jest to, jak ciężko wyzbyć się tego korpo z siebie. i właśnie ten film chyba o tym mówi. o tym, że praca tak nas pochłania, że nie myślimy, nie pamiętamy, nie chcemy pamiętać o tym co najważniejsze. o rodzinie – o tej rodzinie która nie dzieli z nami 4 ścian jak mąż czy dzieci. sama wiem jak ciężko jest wykrzesać z siebie po całym tygodniu pracy chęci na telefon do babci … ludzie są tak wymęczeni codziennością…i ten film wg mnie jest takim apelem „halo, obudźcie się, otwórzcie oczy, otwórzcie serca” przypomnijcie sobie o osobach, które was kochają i po cichu nie krzykiem ( jak praca w korpo) proszą o chodź chwilę czasu poświęconą dla nich. chodzby ten jeden magiczny dzień. mimo, że przecież wiemy, że nie powinien być to tylko czas świat ale codzienność. o ta chwilę na wspólny czas w spokoju.

Odpowiedz na „stardustAnuluj pisanie odpowiedzi