Tylko krowa nie zmienia poglądów czyli rzecz o edukacji

czwartek, Wrzesień 7, 2017 5 1

Sześciolatek w szkole? Pięciolatek w zerówce? Edukacja domowa? Montessori? Szkoła Waldorfska? Początek edukacji dziecka i to, jakich wyborów dokonujemy dalej powoduje, że ewoluują nasze poglądy, zapatrywania i podejmujemy decyzje, o które byśmy się sami kilka lat wstecz nie podejrzewali.21372409_1868370403179041_5761110195589611520_n

Nawet nie spodziewałam się, że takie zdziwienie wywoła fakt, że Lew poszedł do zerówki jako pięciolatek. Dostałam sporo zapytań, dlaczego odbieram mu dzieciństwo i chcę go wysłać wcześniej do szkoły. W zasadzie z marszu odpowiedziałabym, że nie odbieram i nie chcę, ale po kolei.
Edukację przedszkolną Dziedzic zaczął wcześnie, bo miał 2,7 jak przekroczył próg przedszkola. Gdy był małym naleśnikiem, zapierałam się, że będzie w domu długo, że nie będę się spieszyć. Jak się później okazało on potrzebował towarzystwa dzieciaków, którego nie mogłam mu zapewnić, a ja potrzebowałam możliwości wypicia gorącej kawy, by utrzymać higienę psychiczną. Adaptacja przedszkolna poszła nam idealnie, przez całą karierę przedszkolaka nie spotkałam się z sytuacją, by Lew nie chciał iść do przedszkola czy płakał, ze idzie. Zdarzyło się za to, że ronił łzy bo nie mógł iść. 14032981_1822259231341102_1386604125_n
W przedszkolu było fajnie, ale. No właśnie ale. Lew trzymał sztamę z dzieciakami starszymi, aspirował do pracy i nauki razem z nimi, tymczasem dzieliły go rok lub dwa z nimi, gdy one się uczyły, maluchy się bawiły. Lew w ostatnim roku coraz trudniej godził się z rolą malucha, chciał dostawać do domu zadania, uczyć się z ulubionym kumplem Szymonem o kosmosie. Niestety nie było to do pogodzenia w grupie mieszanej wiekowo.
Grupa mieszana wiekowo ma wiele zalet, rzekłabym, że dla najmłodszego dziecka ma same zalety. Zwykle jednak dzieci ze „środka” są stratne na takiej strukturze, młodszymi trzeba się opiekować, starsze przygotować do szkoły a środek, jak to środek.

Pomysł na zerówkę w szkole
Stąd też wynikała decyzja, żeby mając na uwadze dobro dziecka, jego rozwój adekwatnie do predyspozycji, umiejętności społeczne zabrać go z przedszkola i postawić przed nie lada wyzwaniem. Decyzja o tyle dobrze przemyślana i ugruntowana, że moja mama, pedagog i nauczyciel wychowania przedszkolnego od 30 lat pomogła mi przed podjęciem radykalnej decyzji sprawdzić stan wiedzy Lwa i zrobić mu diagnozę, taką jak się robi dzieciakom na koniec roku. Rok starszym dzieciakom. Wynik utwierdził nas w przekonaniu, że czas na zmianę.

Lew ma bardzo duże zdolności adaptacyjne, jest otwarty, kontaktowy i pogodny. No i odważny.
Niecierpliwie czekał na koniec wakacji, i pójście do zerówki, zlokalizowanej w szkole. Synonimem zmiany i dorosłości był dla niego mityczny tornister, w którym nosi picie i powietrze. Taki jest poważny i duży, jak go niesie i nie bardzo daje się namówić na mniejszy plecak. Z racji gabarytów wymarzonego tornistra, zdecydowałam się na zamówienie mniejszego. Ale tornistra, nie plecaka. Bo musi być „tornist” mamo!21294483_472575556459706_7204844099017375744_n

Zerówka to oddział, w którym są 5 i 6 latki. Mamy do niej 8 km, dzieciaki maja rytm bardziej szkolny, z obiadami na stołówce, i szkolnym autobusem.

W sumie po komentarzach i pytaniach mam wrażenie, że ten autobus wzbudza dużo emocji i pytań. Wygląda to tak, że każda wieś ma miejsce odbioru dzieci, godzinę wyjazdu i powrotu. Odprowadza się dziecko do autobusu w którym jest pani, mająca baczenie na dzieci. Godziny są różne, niektóre wsie wyjeżdżają o 6;40, inne godzinę później. Z autobusu dzieci są zaprowadzane do szatni, a stamtąd idą do klasy. Powrót podobnie, pani zaprowadza dzieci „autobusowe” do szatni, wsiadają do autobusu i docierają do domu, a raczej na przystanek. Dziecko wysiada wyłącznie, gdy ktoś na nie czeka, gdy nikt nie czeka, dziecko wraca do szkoły.
Czy się bałam wysłać go samego? W pierwszy dzień Karol śmignął z nim w dwie strony, na drugi dzień chciałam z nim przejechać się ja, ale zapytany o to stwierdził, że nie chce, że chce jechać sam.

Gdy we środę zamiast do szkoły rano musieliśmy pojechać na badania krwi, Lew ze łzami w oczach pytał „Mamo, a szkoła zaczeka na mnie”? Na szczęście na drugie śniadanie zdążył;]

Kto nas zna, wie, że należymy do rodziców którzy wierzą, w sukces dziecka, w to, że mu się uda. Gdy my wierzymy mam wrażenie, że to taką niewidzialną mgiełką osiada na naszym dziecku i on nie wierzy, on jest pewien, że sobie poradzi. W nowym środowisko, nowej placówce, autobusie, życiu.

Czy dobrze zdecydowaliśmy? Czas pokaże.
Czy Lew pójdzie do pierwszej klasy wcześniej? Zobaczymy, gdy przyjdzie czas analizowania i podejmowania decyzji.

Nie mniej jednak myślę, że za lęki dziecka, niechęć do szkoły czy przedszkola bardzo często odpowiedzialni jesteśmy my, rodzice. Że my dajemy im przekaz, że się boimy, że sobie nie poradzi i czasami zupełnie nieświadomie przekazujemy te lęki i niechęć dzieciom. Że przenosimy na dzieci swoje traumy szkolne, przedszkolne, bo sami nie poradziliśmy sobie jako dzieci przy pomocy naszych rodziców.

Ja wierze w moc pozytywnego nastawienia i nie projektuję problemów, które jeszcze się nie zdarzyły. I na każdym etapie rodzicielstwa i Wam tego życzę!

Komentarze: 5
  • Manola
    Wrzesień 7, 2017

    Pięknie, że wiara rodzicielki działa takie cuda…A ta pozytywna motywacyjna mgiełka o której piszesz… jak osiada na twoim dziecku wzruszyła mnie do łez.Jesteś wspaniałą i bardzo mądrą mamą :)

  • Joanna Pietrzak-Pawłowska
    Wrzesień 24, 2017

    Księżniczko właśnie dzięki Tobie sobie coś uświadomiłam :)

    Moja Ala (teraz 6l)jest bardzo odważną i rezolutną dziewczynką – nie boi się kontaktu z ludźmi, jest ciekawa świata, nie chowa się za fartuszek mamy, wiele potrafi i z chęcią uczy się nowych rzeczy. Wiele osób, które nas znają, lub miały z Alką styczność są często zdziwione jej zachowaniem, postawą, sposobem komunikacji. W ubiegłym roku Ala była w 2 grupie przedszkolnej, ale bez problemu czytała średnio dlugie texty, pisała, i…. {o zgrozo!!!-dla niektórych} …sama jeździła autobusem szkolnym….i tak jak piszesz pierwszego dnia pojechałam z nia na próbę, a kolejnego już ona sama nie chciała żebym z nią jechała ;)

    ……. A teraz dzięki Tobie wiem jak odpowiedzieć na pytanie ‚Co robisz, ze Twoje dziecko jest takie samodzielne’……odpowiedź brzmi – bo jej na to pozwalam i niewiarygodnie mocno w nią wierzę <3

  • Joanna
    Wrzesień 28, 2017

    Ale mały elegancik Ci wyrósł :) Moja mała niestety źle przechodziła adaptację w przedszkolu, ale powoli jest lepiej. W końcu minął już miesiąc :)

  • cozerka
    Październik 3, 2017

    Fajny wpis :) my właśnie zdecydowaliśmy, że nasz Młody zostanie na drugi rok w 3 latkach (poszedł jako 2,5 latek, rok wcześniej niż jego rocznik). BArdzo nie chciałam tego zrobić, bo zawarł piękne przyjaźnie i nie chciałam aby się skończyły i miałam wrażenie, że zabieram mu rozwój. Ale przyjrzeliśmy się mu, zrobiliśmy 3 tygodniowy test w młodszej (w sumie jego) grupie i zdecydowaliśmy, że będzie najstarszy w 3 latkacg (jest ze stycznia), niż najmłodszy w 4 latkach. Mlody w odróżnieniu od 4latków potrzebuje jeszcze drzemki, czasami wyciszenia, czasami przytulenia, a grupa 4 i prawie 5 latków tego mu nie daje.
    Umówiliśmy się z Paniami, ze będą często mieszały mu grupy by nie stracił kontaktu z kolegami i że na część zajęc edukacyjnych też dołączy do 4 latków.
    Decyzje edukacyjne (i nie tylko) naszych dzieci to ogromne wyzwanie i najgorzej, że nie umiemy przewidzieć jaki tak naprawdę będzie efekt.

    natomiast tak tylko dorzucę co do wcześniejszej edukacji szkolnej. Mam kilkoro znajomych którzy posłali dzieci do szkoły w wieku 6 lat. W klasach 1-3 było super, nauczyciele i program w miarę przygotowany, warunki tak samo. Szok przyszedł jednak w 4 klasie, okazało się, że program nie bierze pod uwagę rozwoju dzieci o rok młodszych, a klasy 1-3 nie przygotowały ich do innego sposobu nauki. Warto wziąć to pod uwagę planując wcześniejsze posłanie dziecka do szkoły.

    jeszcze w wakacje byłam gotowa przyspieszyc Młodemu o rok educjację, po ostatnich 3 tygodniach nie wiem ;)

    Lew – powodzenia :)

  • Bobek
    Październik 5, 2017

    Dobrze jest wierzyć w dziecko, a stres rodzica może utrudniać adaptację i inne rzeczy. Ale dzieci też są różne. Moja starsza dokładnie tak samo jak Lew plakała wyłącznie kiedy nie mogła iść do przedszkola. Młodsza jest kompletnie inna, nie zaadaptowała się w przedszkolu mimo, że była tam ze starszą siostrą w grupie mieszanej i wciąż nie chodzi. A rodzice dokładnie ci sami ;)

Odpowiedz na „BobekAnuluj pisanie odpowiedzi