Pierwszy tak naprawdę chyba taki jak to sobie wyobrażałam kiedyś, jak myślałam o mieszkaniu na wsi.
Dużo koni i pracy z nimi, dużo przyrody, dużo spacerów, dużo psiego biegania i wypieków na policzkach. Beztroskiego relasku, picia kawy, gadania ze znajomymi
.
Buła rośnie jak na drożdżach, Lew również. Są oboje doskonałymi kompanami do szaleństw i brudzenia się. Ale i dzieci i zwierzęta najszczęśliwsze ponoć brudne;]
Marzec 10, 2014
Jak to dobrze, ze tak wcześnie można cieszyć się wiosną U nas weekend też zdecydowanie plenerowy. Dużo słońca, ptaków i rowerowe wycieczki:)
Uściski
Marzec 10, 2014
aż chce się żyć
Marzec 10, 2014
ciekawostka z tym mieszkaniem na wsi i czasem na korzystanie z dobrodziejstw przyrody, coooo??? jak najwięcej takich weekendów :*
Marzec 10, 2014
Oby takich dni było jak najwięcej. Kiedyś Lew Ci za to podziękuje. Pozdrawiam serdecznie!
Marzec 10, 2014
zazdroszczę tej beztroski i tego spaceru ,niestety ja swój wymarzony weekend spędziłam na grabieniu ogrodu , pozdrawiam gorąco marzena
Marzec 13, 2014
Ależ świetne zdjęcia!
Pozdrawiam
Marzec 13, 2014
Oaza szczęśliwego życia i spełnienia Cudownie!
Marzec 13, 2014
pieknie
to co kocham na wsi to wlasnie spacery, rozmowy i kawa na powietrzu
Kwiecień 10, 2014
I niby kto jest brudny na Twoich zdjęciach…? Heh, my też mieszkamy na wsi, a właściwie w lesie i rzeczywiście – moje dzieci (jedno ludzkie, drugie psie) zdecydowanie najbardziej są szczęśliwe, jak dobrze się ubrudzą. Ja mniej. Ale cóż…