glebowe rozrywki czyli jak wymienić dwie wrzosówki na jerseykę

niedziela, Czerwiec 27, 2010 7 0

Dlaczego po męczącym piątku człowiek budzi się z własnej woli o 6 rano? Bo jedzie na wycieczkę. 70 km dalej zresztą. Wycieczkę zaplanowaną dwa miesiące wcześniej. No bo jak mogłabym odpuścić sobie VI Ogólnopolską Wystawę Bydła Hodowlanego?
Kwestia tego czy jestem normalna mogła by być dyskusyjna w tym kontekście ale pozostawię każdemu by sam wyciągnął wnioski.

Pomysł wyjazdu kiełkował we mnie już od dawna, kiedy mój mąż w przypływie zaćmienia chyba jakiegoś bo nie kojarzę że w chorobie;] obiecał mi, że jak się wyprowadzimy na wieś będę mogła mieć dwie owieczki. Kto go zna na pewno uzna że musiał być bardzo zamroczony, no ale słowo się rzekło!
A ja głupia nie jestem, skoro zgodził się perspektywicznie na dwie owce uknułam zmyślny plan wymiany obietnicy na jedną sztukę bydła;]

Nie tak jakiegoś byle jakiego, bo mieć zwykłą krowę to mało pasjonujące. Wymyśliłam sobie jerseykę i wyprawa na wystawę miała podtekst spiskowy. Wyszłam z dość logicznego założenia że takiej „mini cow” nie da się oprzeć. Nie da się powiedzieć że nie jest pocieszna, że jest tysiąc razy ładniejsza niż zwykła krowa, do tego mała i ma przepiękne oczy.

Urabiałam go biednego cały dzień, nie wymienił mi obietnic ale przyznał że strasznie fajne są. A to już dobry początek do dalszych pertraktacji zwłaszcza że sporo czasu przede mną;]

A co poza tym? Ostatnio mało w domu, dużo za to włóczymy się po krzaczorach. Karol z aparatem, ja z lornetką.

Poza tym czuję zmęczenie materiału, bo ciągle „coś”, zaczęło się od Dni Sztuki Współczesnej, potem Skansen, co dwa tygodnie warsztaty ginących zawodów, koncert Czeremszyny, Kayah, dwukrotne warsztaty wyjazdowe – tym razem nad Biebrzą w Mamuciej Dolinie, Szepietowo, lada dzień Suzanne Vega, znów warsztaty, imprezy integracyjne, potem koncert w ramach Pozytywnych Wibracji… Z jednej strony przesyt na maksa, z drugiej mam świadomość że zimą będzie znów marazm jeśli chodzi o rozrywki miejskie. Do tego by się chciało i ze znajomymi spotkać i konie pojeździć, i posprzątać, i pogotować i mieć czas na rękodzielnicze rozrywki. A doba ma tylko 24 godziny;] Choć może i dobrze bo człowiek by się „zajeździł” na własne życzenie!

Komentarze: 7
  • ika
    Czerwiec 27, 2010

    Uwielbiam krowy! za łatki, za mleko i za przepiękne oczy :) naprawdę będziesz mieć krówkę?? Już Ci zazdroszcze :)
    a to że się dzieje to dobrze, każdy dzień wykorzystany po brzegi i o to chodzi, odpoczywać będziesz na emeryturze ;))
    Pozdrawiam

  • Sarenzir
    Czerwiec 27, 2010

    Jakbyś się poczuła zmęczona , to ja Cie chętnie zastąpię ;) hahah :)))) Słuchaj, ja myślę że skoro się nie udało „wymienić” tej obietnicy.. .to jak nic wtrąciło się przeznaczenie… no bo po co wymieniać???? Owieczki mało miejsca zajmują i jerseyce nie będzie smutno… :))))) Co do normalności.. ja namiętnie oglądam programy dla rolników.. ;)

  • milajo
    Czerwiec 28, 2010

    Eeeee..czemu mnie to wcześniej nie było? Dziwne… :)
    Krowy są takie piękne! Mój pies bardzo podobnie wygląda ;)

    Czy możesz zdradzić gdzie był koncert Czeremszyny? Marzę o pójściu! ;)

    Pozdrowienia serdeczne,

    Zuzia

  • Ita
    Czerwiec 28, 2010

    He he he …ale Cię zakręciło!Ja tam się niczemu nie dziwię ,zresztą dziwnym trafem z wykształcenia jam rolnik jest! Te klimaty mam w małym palcu ,a umiesz krowy doić? Niezłą zabawę na początku nauki, kiedyś dawno temu z tą czynnością miałam !
    Pozdrawiam cieplutko.

  • Fuerto
    Czerwiec 28, 2010

    Zazdroszcze takich fantastycznych wypadów.
    Pozdrawiam

  • MariaPar
    Lipiec 1, 2010

    Renesansowa dziewczyna ! Pozdrawiam

  • folkmyself
    Lipiec 1, 2010

    Milajo koncert był w Białymstoku! Może na Oktawie kultur znów się pojawią!

Dodaj komentarz