czyli Regionalny Konkurs Tropowców i Posokowców w Wejsunach.
Kupując Bułę nie planowałam zupełnie tego typu rozrywek. Chodzenie po lesie było mi bliskie, kapelusz z piórkiem również. Ale jakoś bez wspólnego mianownika.
Beagla kupiliśmy z pełną świadomoscia złego, które mówi się o rasie. Że głupie, że uciekają, że dewastują. Niestety tak mówią ludzie, którzy kupują beagla na kanapę. Jako miłego zwisłouchego towarzysza do oglądania „M jak miłość”. A to pies myśliwski. I nie można o tym zapominać. Pamiętacie jak pisałam o tym jak się pozbyć psa? Mając psa myśliwskiego fajnie jest z nim coś robić zgodnego z przeznaczeniem.
Nikt nie każe nikomu przywdziewać maskujacych barw i strzelać z dwururki – aczkolwiek, jak czytam często myśliwymi zostają osoby, które najpierw miały tylko myśliwskiego psa i żadnych planów, by polować. Konkursy pracy tropowców są świetnym pomysłem na to co robić z psem, prócz 5-minutowych spacerów wokół bloku;] Jak w każdym konkursie – by wystartować trzeba trenować.
Konkursy pracy tropowców polegają w skrócie na tym, że pies tropi dzika po śladzie który leży 12 h. Elementem konkursu jest również posłuszeństwo psa – pies przez 5 minut jest zostawiany na tzw. odłożenie – czyli bardziej po ludzku – każemy psu zostać w lesie, znikamy z zasięgu wzroku, pomocnik sędziego w międzyczasie oddaje dwa strzały w powietrze a pies ma pozostać niewzruszony.
W przypadku Buły to część wymagająca wiele pracy – bo beagle raczej nie należą do psów flegmatycznych;] Częsciej również przygotowując się do tego typu konkursów bywamy w lesie, nie tylko układając ścieżki – ale ćwicząc posłuszeństwo, przywołanie i ucząc się „czytać psa”.
Dlaczego Wam o tym wszystkim piszę? Po pierwsze dlatego by zachęcić do pracy węchowej z psem, bo to prócz frajdy świetny sposób na to by mieć spokojnego psa. Chociażby takiego beagla, który nie niszczy, nie demoluje.
W ten weekend pojechałam z Bułą na drugi konkurs tropowców. Wróciłam z uśmiechem na pół twarzy. Bo nie spodziewałam się, że ten konkurs da nam wynik o którym marzyłam dopiero na przyszły rok. Buła dostała dyplom I stopnia – czyli lepszego już dostać nie może;] A plany na przyszły rok uległy weryfikacji. Bo zamiast trenować i zdobyć dyplom I stopnia w 2015, przyjdzie nam chyba trenować jak ja to mówię „bonusowe umiejętności” i zawalczyć o miejsce na pudle!
Październik 12, 2014
Brawo Buła i Pańcia to kiedy ta dwururka hihi i „prawdziwa” praca w terenie?
A tak z ciekawości,były dziki w zagrodzie w wejsunach, puszczałaś może psa?
Zadnych posoków na konkursie…!?
buziale
Październik 12, 2014
Mnie dwururka średnio kręci;] Ale bym chciała pograć na rogu, powabić – raczej takie klimaty.
Dzikarzy było sporo, bodajże 10, tylko 2 ukończyły. Buła na dzikarza nie nadaje się, nie ma tej zaciekłości jak teriery czy gończaki. Nawet nie widziała, bo spała zmęczona po ścieżce w aucie. Posokowce były 3;]
Cmok!
Październik 13, 2014
pierwsza część notki to jakbyś moje myśli przelała na słowa. szlak mnie trafia jak widzę beagla na metrowej smyczy na 5minutowym spacerze pod blokiem. moja sąsiadka trzyma beagla zamkniętego w mieszkaniu praktycznie samego cały dzień pies ujada aż się ściany trzęsą. gdy zwróciłam jej uwagę była w szoku, że to pies myśliwski, zrobiła wielkie oczy bo uważała że to teraz taka modna rasa kanapowa w końcu są takie małe i słodkie! ręce mi opadły…jej syn zlitował się i raz na jakiś czas zabiera go do lasu ale nie na spacer. tylko sam jedzie autem a pies za nim biegnie… plus tego wszystkiego jest taki że chociaż pies się wylata… ręce opadają i nie tylko…
Październik 13, 2014
Wylata się, a jak ucieknie to potwierdzi głupotę beagla;] Bo przecież nie właściciela…
Październik 13, 2014
no to kurcze gratulacje!!!! dobrą robotę wykonałyscie obie!
Październik 14, 2014
bardzo fajne klimatyczne zdjęcia.
sam mam żebradora i też jestem pełen gorzkiego podziwu wobec ludzi, którzy wychodzą z tymi psami na spacer wokół bloku.
Buła?:) Poważnie?:)
Październik 15, 2014
Żebrador:D świetne określenie;]
Dzięki za miłe słowa!
Ano Bułka sie zwie, choć na papierze ma Dalia – hodowca miał mniejszą fantazję niż ja;]
Październik 14, 2014
Ja też mam beagelkę ale nie jeżdzimy do lasu polować. Wychodzimy na 2 długie spacery w ciągu dnia,-pola, zagajniki przy lesie,ulice. Biega za sarnami,które nas odwiedzają przy domu, tropi zające,których jest sporo. Biega na dużej zadrzewionej działce.. W domu od maleńka nic nie uszkodziła (uczyłam) . Pies jak jest wyprowadzany i aktywny, uczony od maleńka konsekwentnie, po spacerze zaraz odpoczywa-śpi.Nie mam żadnych problemów z nią (5 lat) W domu zostaje jak muszę bez niej wyjechać nawet i 12 godzin bez problemu i bez żadnych szkód!!! Wszystko zależy od wychowania ,wychodzenia z psem i uczenia.Ja nie jestem specjalista a sama dałam radę. Sąsiedzi mają tez beagelkę (wychodzi na bardzo krótkie spacerki i efekt – niszczy w domu,załatwia się tez,itp. Taki efekt gdy pies jest znudzony,nie wybiegany. Wszyscy dziwią się,że moja sunia tyle potrafi i nie mam z nią problemu. Od maleńka dużo z nią wychodziłam (kilka razy dziennie ). Pies nawet jak jest duża działka to nie liczy się jak biega przy domu (tak niektórzy myślą!!!) z psem trzeba wychodzić aby poznał teren,zapachy, niech się zapozna z innymi psami,zwierzętami,pobawi się,itp. Nasze spacery to od 4 km. Bez problemu sunia biegnie przy rowerze (kupiłam springer) i od pierwszego razu było super!!!Pojechaliśmy na początek 14 km i była b.zadowolona!!! Aktywność to jest to, no i oczywiście uczenie!!! Nie mam problemu z wejściem (za zgodą) do restauracji itp. w Polsce a nawet za granicą. Pozdrawiam i przepraszam za długi komentarz!
Październik 18, 2014
Pani Małgorzato! Proszę NIE POZWALAĆ PSU na gonienie za sarnami !!! To jest niedopuszczalne.
Październik 19, 2014
Też uważam że puszczanie psa w gon jest co najmniej mało rozsądne. Zapach sarny jest dla psa gończego bardzo atrakcyjny i będzie gonił, głosił, wiele km. Tak sporo beagli niestety gubi się właścicielom:(
Gdy widzę na horyzoncie sarny, albo widzę że Buła zaczyna okładać pole po tropie natychmiast odwołuję, bo dla mnie pójście w gon przez nią oznaczałoby poważny kłopot.
Luty 22, 2015
Zaraz, zaraz, gdy czytam Wasze wypowiedzi, to przyznam,
że trochę się dziwię. Psów myśliwskich jest wiele: psy aportujące,
płochacze, posokowce i tropowce. Jest też rodzaj psa myśliwskiego
nazywanego psem gończym. Jest nim właśnie – beagle. Psa tego
nie trzeba uczyć chodzenia ” w gon ” tak jak wyżła aportować.
Chodzenie ” w gon ” beagle ma w naturze, bo do tego był układany
przez wiele setek lat i w tym jest najlepszy. Dlaczego na konkursach
tropowców i posokowców jest najwięcej gończych polskich i posokowców
bawarskich? Bo w tej klasie są to psy wybitne i doskonałe. Myśliwi
i leśnicy wiedzą o tym bardzo dobrze, że jedynym psem zdolnym do
samodzielnego upolowania drobnej zwierzyny jest chart. Dlatego
na posiadanie tej rasy wymagane jest specjalne zezwolenie.
Pozostałe rasy jedynie pomagają myśliwemu i w pojedynkę
nie zagrażają środowisku naturalnemu i żyjącym w nim gatunkom
zwierząt. Beagle jest mistrzem chodzenia ” w gon „. Jak wygląda
prawdziwe polowanie z psami tej rasy dzisiaj – można zobaczyć
wpisując w wyszukiwarkę google słowo ” beagling „. Dla ludzi,
którzy o beagle pojęcie mają raczej mdłe – pies tej rasy
ucieka. Rozumowanie to jest błędne i typowe dla dyletantów.
Beagle po prostu idzie ” w gon „, bo w tym jest prawdziwym
mistrzem. Doświadczony przewodnik beagle wie, jak odwołać
go w każdej sytuacji. Ja ze swoimi beagle mogę iść na cały
dzień do lasu. Psy sto razy pójdą ” w gon ” a ja je sto razy
odwołam i wieczorem wrócimy do domu bez smyczy.
Najlepsze życzenia przesyłam
i zapraszam na:
bigi.flog.pl
fifi.flog.pl
Tadeusz
Luty 25, 2015
Pozdrawiam również! I dziękuję za komentarz!