Takie ostatnio mnie refleksje nachodzą, pewnie w zwiazku z jutrzejszym Dniem Matki – pierwszym w moim życiu również moim świętem, że życie po prostu piękne jest. Momenty ulotne które zapisuję w głowie, kiedy we trójkę rano leżymy w łóżku, gdy trzymam w dłoni małą ciepłą łapkę, gdy patrzę na Karola trzymającego na rękach Lwa i widzę najszczęśliwszego ojca i syna.
Momenty na wspomnienie których oczy mi się robią szklane bo wtedy wiem, ze marzenia zawsze sie spełniają.
Pojawienie się Lwa w naszym świecie to najlepsze co nas w życiu spotkało. Przewróciło nasze życie do góry nogami, zmieniło priorytety i nauczyło cierpliwości.
A zaraz potem mieszkanie na wsi.
Jest coś magicznego w tym miejscu, może duchy wojów czuwające nad nami z Zamkowej Góry? Gwoli wyjaśnienia mieszkamy na wprost wczesnośredniowiecznego grodziska wpisanego do rejestru zabytków a nasza działka bezpośrednio do niego przylega.
I ta magia chyba się udziela, ten spokój i sielskość wsi.
Wyprawy po mleko co drugi dzień, wiejskie jajka, jaskółki gniazdujące w stajni, domowy chleb i życzliwi ludzie w koło.
Moje marzenia się ziściły. W końcu mogę w szlafroku i w kaloszach karmić konie;]

Jest po prostu dobrze.

Google+

Paulina H.