Dzień upiorny, taki w klimatach „co mnie jeszcze dziś spotka”.
Rano z fretką do weterynarza. Od wczoraj Koko miała już niedowład łapek, nie była nawet sama w stanie dojść do kuwety:( Pożegnaliśmy się, bo nie było innej opcji. Od pół roku dwa razy dziennie dostawała Furosemid na płyn w osierdziu i jamie brzusznej a dziś już po prostu gasła w naszych oczach.
Wróciliśmy do domu z pustym transporterkiem, straszne uczucie ale rozsadek podpowiadał że to było najrozsądniejsze.
Chciałam się tylko zaszyć w domu i wyryczeć do poduszki.
Udało się na chwilę zasnąć ze smutków.
Telefon.
Dzwoni człowiek u którego wtedy znalazły się nasze suki i mówi że ma naszego „husky”. Koszmar jakiś. Od razu tysiąc myśli przeleciało przez głowę, ze ma cieczkę, że jak tylko ona to co z Kruszynką? I szybkie kojarzenie, że rano mały dziad kopał pod płotem jamę którą zasypaliśmy. I generalnie co teraz zrobimy z nią!
Szybko coś na siebie, buty bez skarpet i wino w garść zamiast „znaleźnego”. Po drodze jeszcze wdepnąć do stajni, zobaczyć co z Kruszynką i Peppą, wziąć smycz.
A tu w stajni zonk.
Bo cały nasz zwierzyniec jest tam gdzie być powinien.
Telefon wiec do Pana, że są dwie wiadomości – dla niego zła, dla nas dobra – TO NIE NASZ PIES!
Łeb mnie z tego rozbolał, dość mam dzisiejszego dnia:(
Mam tylko cichą nadzieję w sercu, że Koko jest szczęśliwa po drugiej stronie tęczowego mostu…
Wrzesień 3, 2010
strata jest zawsze bolesna, Twoja racjonalna postawa świadczy o tym, że jesteś troskliwa i jak wiele Koko dla Ciebie znaczyła. Teraz odpocznij, złap oddech. Pozdrawiam.
Wrzesień 3, 2010
Na pewno jest tam za tęczowym mostem szczęśliwa i nic ją nie boli, za to rozumiem Twój ból serca, strata przyjaciela zawsze jest trudna ale i przez nią trzeba przejść :/
dobrze, że z psem okazał się niewypał.
Uściski
Wrzesień 3, 2010
Wrzesień 3, 2010
Wiem co to strata po śmierci przyjaciela.
Po naszej Nuce- została pustka ale i cudne wspomnienia.
Trzymaj sie
Wrzesień 3, 2010
Folku, przyszłam potrzymać Cię za rękę…
powiedzieć Ci, że odebrałam z okienka pocztowego paczkę z butlą Twojego soku, że nie mogę doczekać się jak smakuje, ale butla ma taki fajowy lak, że żal go zrywać i że Koko napewno jest tak samo szczęśliwa jak wtedy kiedy była z Wami i że czasami tak bywa… mam nadzieję, że przytulisz się jutro do kuca, słonko zaświeci w Twoje śliczne słomkowe włosy i poczujesz się lepiej…
A wy pieski – grzeczne tam być!
Uściski ślę
Wrzesień 3, 2010
Ściskam serdecznie.
Trzymajcie się dzielnie.
Wrzesień 4, 2010
przytulam,
Wrzesień 5, 2010
nam kiedyś husky uciekł, one to lubią, cwaniaki! I też zadzwonił pan, bo mu podczas postoju nasz pies WSKOCZYŁ do auta i nie chciał wyść! (wybiegł aż za miasto, na pola i pewnie sięprzestraszył). I tak uciekinier wrócił do miasta, gdzie trafiła na policję, a od niej do nas…
DObrze, że to nie był Wasz pies…:)