Moje życie, nasze życie. Dobry dziś dzień. Na kolację mam własne bułki. Prawdziwe. Z prawdziwej mąki, z prawdziwego domu. Domu pachnącego miłością. Smaruję je grubo masłem, zatapiam w nie zęby i myślę o tym, jaka jestem szczęśliwa. Lew już śpi a ja wiem, że życie to cieszenie się tym wszystkim. Cieszenie się tym, że jestem 28 na 301 blogów lifestylowych w konkursie Blog Roku 2014, tym, że chciało Wam się głosować, tą domową bułką i jajkiem, z życiem w środku.
Obiecałam Wam relacjonować kurze życie, choć na razie to życie jajka. I choć mam obawy, że równie dobrze może się nie udać na mojej twarzy pojawia się uśmiech, gdy przykładam latarkę do ciepłego jaja i widzę tam życie.
Wtedy sobie też myślę, jak to dobrze umieć się cieszyć z drobnych rzeczy, małych sukcesów.
Radość z tego zagniatania ciasta z dzieckiem, drapania psa za uchem, wtulania się w końskie zimowe jeszcze futro.
Radość ze spotkania sąsiadów w Biedronce i tego, ze pada śnieg.
Radość z piany w wannie i wieszania pachnącego prania.
Mimo, że nie będę jeździć w najbliższym czasie wypasionym traktorem ze złotymi felgami i pląsać po polu w ekskluzywnej chustce cieszę się jak głupek, jak dzieciak.
Że to całe swoje odjechane wiejskie życie mam.
A co Was cieszy w życiu? Umiecie łapać te chwile?
Luty 10, 2015
To i tak ładny wynik! Gratuluję!
Luty 11, 2015
Dzieki, bardzo mnie cieszy!
Luty 10, 2015
Im bardziej doświadczam kruchości życia, tym bardziej staram się nim cieszyć. A co mnie w nim zadowala? Dziś kładąc się z Wiktorem na drzemkę dziękowałam Bogu,że mam takie wygodne, suche i bezpieczne miejsce na tym świecie, w którym mogę odpocząć. Ilu ludzi nie ma dachu nad głową, bądź mieszka w warunkach urągających wszelkiej godności… No i cieszę się w ogóle,że żyję! Tak po prostu!
Luty 11, 2015
Widzę, że myślisz podobnie!
Luty 11, 2015
Dobry Wieczór, Dzień Dobry nie wiadomo kiedy to pójdzie:-)
Mnie cieszy nowo odkryty Pani blog
Czekam na dalsze relacje
Luty 11, 2015
Relacje będą, obiecuję, choć jest ryzyko, że zakomunikuję że po 20 dniu jajka nadal są jajkami;]
Luty 11, 2015
A co do traktorów myślę że powinna się Pani wybrać do stolicy — jakoś niedługo maja tam zlot:-)
Luty 11, 2015
Tylko nie „pani”, bo na traktorze musiałabym w „garsońce” wystąpić;]
Luty 12, 2015
Cały dzień się bałem że w ten bajkowy świat nowego życia – wplotłem jakieś odpryski naszej smutnej rzeczywistości — i dostanie mi się po głowie ———– nie dostało się—- ale mea culpa.
Ja wychowałem się w mieście ale rodzina pochodziła ze wsi i pamiętam te kurczaczki czy kaczuszki świergoczące spod dużej żarówki — wspaniałe uczucie pogładzić taką żółciutką kruszynę– czego Pani i nam Wszystkim (przez Pani relacje ) życzę
Luty 11, 2015
Piękny wpis:)
Chociaż ja wieszaniem prania nie potrafię się cieszyć, nienawidzę tego robić!;)
Luty 11, 2015
Ja lubię, lubię zapach płynów do płukania. Wiesz, kiedy najbardziej lubiłam wieszać pranie? Jak Lew wielorazowe pieluchy nosił i wieszałam je takie kolorowe, wesołe.
Jakkolwiek to odjechanie brzmi, czułam się wtedy bardzo dobrze;]
Luty 11, 2015
Zlot traktorów jest dzisiaj , wlasnie nadciągają ale czy warto …….? Czy warto poświęcać siebie i swoich bliskich by jezdzic wozem ze złotymi felgami ? Ja zaczynam rozumieć ze chyba nie warto ….szkoda że tak pózno ( ale lepiej póżno niż wcale – podobno ) To dzieki Tobie Droga Księżniczko zrozumiałam ze szczescie nie jest w złotych felgach i skórzanej kierownicy tylko w nas i naszych bliskich. Czas na zmiany . Dziękuję za pozytywnego kopa!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! I czekam z niecierpliwością na kolejne wpisy .
Luty 12, 2015
Zlot traktorów widzę, że w pełni;] Ale to chyba nie mój klimat jednak;]
Cieszę się, że skłoniłam do refleksji!
Luty 11, 2015
A mnie zachwyciło samotne drzewo rosnące przy mojej drodze do pracy, wtapiające się w niebo i otaczajace przestrzeń konarami okrytymi białym puchem.
Luty 12, 2015
Luty 11, 2015
Święte słowa! Tak się w życiu złożyło, że ostatni rok pokazał nam jakie to życie jest kruche. Zmiana podejścia nie była spektakularna, ale konsekwentnie, dzień po dniu cieszę się z tego, co mamy (no i nie przeszkadza mi to dążyć do marzeń).. Śpiewamy sobie z M. idąc do przedszkola (a potem myślą, że to siostra ją odprowadza hehe), robimy teatrzyki z maskotkami a teraz nawet kręcimy film animowany
Wypatruję już wiosny, bo mam zaplanowane kapitalne wyprawy rowerowe, pikniki, odkrywanie okolicy. Siły i radość czepię po prostu z rodziny Pozdrowienia !
Luty 12, 2015
Rodzina ważna rzecz. Najważniejsza.
Bo życie jest ulotne!
Luty 11, 2015
Ja sie ciesze, ze wszystkiego, staram sie. Jestem szczesliwym spelnionym czlowiekiem. Jak mi cos nie pasuje to to zmieniam i nie rozumiem jak ludzie placza nad swoim losem, a na pytanie „Czemu nie ruszysz tylka” odpowiadaj „A czy jest sens”? Wsrod moich znajomych to glowny problem. W ogole to malo osob cieszy sie zyciem
Luty 11, 2015
Od siedzenia i płakania żadne epokowe wydarzenia nie miały początku. Tak myślę. Zmianę trzeba w środku, od niechciejstwa tylko dół i smuty;]
Luty 11, 2015
Gratuluję moja koleżanko My byliśmy 35 na 169 blogów, również sie cieszę, przecież mogło być gorzej, prawda?))
Uściski Paula
Luty 11, 2015
Też pięknie! Gratuluję!
Luty 11, 2015
Niesamowite to jajo! Wzruszyłam się jakoś tak…
Luty 12, 2015
Wiesz, to takie dziwne jest. Jak brałam je w ręce czułam się co najmniej dziwnie.
Luty 11, 2015
Życie to nieustanne wzloty i upadki,a człowiek z optymizmem zdobywa umiejętności kaskaderskie:).Nawet patykiem na niebie potrafisz z synkiem rysować gwiazdy.To wielki dar.A jajo naprawdę wygląda kosmicznie…
Luty 12, 2015
Umiejętności kaskaderskie to niezły kapitał, tak swoją drogą!
Luty 11, 2015
Pomysł z jajem jest super! Tak podejrzeć życie jeszcze w zarodku to cudna sprawa. Nie wszyscy wierzą, że życie jest od chwili poczęcia… Ja jestem o ty święcie przekonana!
A życie jest piękne bez względu na to, w którym miejscu kuli ziemskiej żyjemy. Jasne, że dom otoczony polami i lasami jest bez wątpienia lepszym kawałkiem ziemi niż warszawskie osiedle, ale pozostaje mi się cieszyć tym, co mam; zdrowiem, miłością, dziećmi – mam parkę (choć zapowiadano mi, że drugiego nie będzie)… Cud… !!!! No i te codzienne mniejsze radości; dzisiaj zagniotłam już ciasto na faworki i wałkowałam i przeplatałam je z córcią w przeddzień Tłustego Czwartku. Był spacer nad Wisłę, kawa z mężem, domowy wspólny obiad i radości przyniesione przez dzieci ze szkoły (zaproszenie na spóźniony Dzień Babci i Dziadka, piątki w szkole, opowieści o szkole). Potem jeszcze zrealizowana chęć zrobienia niespodzianki dla córci – moje małe rękodzieło z filcu. To tylko skrawek tych wszystkich małych wielkich radości…
Luty 25, 2015
Zawsze jak wątpię w szczeście i radości zaglądam tutaj
Luty 26, 2015
Miło słyszeć. Moje szczęścia jeszcze siedzą w jajkach, chyba że porażka hodowlana jednak;/