Obrządek i żywina

piątek, Listopad 21, 2014 12 0

Dawno, dawno temu, gdy znajomy rodziców Karola zapytał mnie jak tam nasza żywina popatrzyłam na niego jak na kosmitę i nie chcąc wyjść na kretynkę odpowiedziałam,  że dobrze:D Skąd miastowa dziewucha miała wiedzieć, że tak się w okolicy mówi na zwierzęta? Obrządek kiedyś wydawał mi się czymś związanym z religią. Ale że obrządek u żywiny? Lubię te słowa, z racji na zabarwienie regionalne, ale i na to, ze zwyczajnie wychodzą z użycia. Powodują też niezłą konsternację, gdy wychodzi się z imprezy mówiąc, że ma sie obrządek do zrobienia.  Zapraszam wiec Was na obrządek w Stajni Zamczysk!
obrzadek (9 of 16)

Gdy nuda wieczorami zagląda w oczy idziemy wszyscy do stajni. Zdejmujemy derki wszystkim po kolei. Potem na wyścigi z Lewkiem biegniemy po szczotki.

obrzadek (1 of 16)

obrzadek (2 of 16)

obrzadek (11 of 16)I zaczyna się czyszczenie towarzystwa. Powoli, bez pośpiechu rozczesujemy sierść, rozplątujemy poplątane grzywy. Pryskamy nabłyszczaczem ogony i rozczesujemy. Każdy dostaje swoją porcję pieszczot, indywidualną.
Każdy zwierzak lubi co innego. Holda lubi być drapana pod brodą, Mukka na grzywce, Limonka po  łopatce a Czapla po szyi.

obrzadek (6 of 16)

obrzadek (3 of 16)

obrzadek (8 of 16)

obrzadek (4 of 16)

obrzadek (5 of 16)

Wszystko trwa długo, bo zwykle Buła nam zwinie jakąś szczotkę, wszystkich po kolei trzeba nakarmić cukierkami końskimi, na które Uś czyli Kruszyna tylko czyha, że może komuś wypadnie.

obrzadek (7 of 16)

obrzadek (10 of 16)

 

obrzadek (13 of 16)Czyszczenie Mukki jest bardziej skomplikowane, bo nie chce stać grzecznie jak koń. A nam ciężko się przestawić, że krowa nie jest koniem.

obrzadek (14 of 16)

obrzadek (15 of 16)

obrzadek (16 of 16)Psy zawsze towarzyszą, Kruszyna i Anuk tuż obok, Buła z doskoku z przerwami na patrolowanie łąki.
Potem idziemy po siano do stodoły, rozdajemy wszystkim siano. Szykujemy owies na kolację a Muce osypkę.
Lubię takie wieczory, gdy towarzyszymy Karolowi z Lwem.
Lubię wrócić do domu i pójść spać z poczuciem, że każdemu poświęciłam choć chwilę.

 

Komentarze: 12
  • Patrycja Malinowska (Totolijo)
    Listopad 21, 2014

    Pamiętam jak chodziłam codziennie na stadninę. To było całe moje życie :) A koniki jak tylko wyczuwały owies to wszystkie zaczęły się ze szczęścia głośno zachowywać.
    Powiem, że macie tam raj na ziemi ;)

    • Księżniczka w kaloszach
      Listopad 24, 2014

      U nas też zbiorowe śpiewanie na odgłos miarki w skrzyni z owsem;]

  • AGUTEK
    Listopad 21, 2014

    Kiedyś też tak będziemy mieszkali. Wierzę w to całą sobą!

    Pozdrowienia dla całej Stajni Zamczysk! :*

    • Księżniczka w kaloszach
      Listopad 24, 2014

      I ja wierzę! Trzeba wierzyć! Pozdrawiamy również!

  • Anna (& Rock Star zwany Reksiem)
    Listopad 21, 2014

    Mój Boże.. jak odległy wydaje mi się czas, kiedy jako dziecko jeździlam do dziadków, na wieś. A tam żywiny ( :) ) pod dostatkiem. I konie.. Dwa pociągowe, dwa sportowe, plus te, których w stajni akurat nie było – chodziły na wyścigach na sopockim torze.. I, mimo niewątpliwych, jak na tamte czasy, luksusów w nowo wybudowanym domu, nadal często używany żuraw (studnia). I stary dom z piecami, pięknie malowanymi.. To tam uczyłam się szacunku do zwierząt, to z tamtych lat pozostał we mnie, mieszczuchu, sentyment do wsi. Myślę, że gdyby nie te coroczne wakacje z nieskrępowaną swobodą, ze zwierzętami, codziennym obrządkiem, nigdy nie zakiełkowałaby pomysł ukończenia zootechniki..
    Wspaniale jest znaleźć swoje miejsce na ziemi. :)
    Pozdawiam. Anna i Reksio (Rock Star)

    • Księżniczka w kaloszach
      Listopad 24, 2014

      Pracujesz w zawodzie? fajnie, że dziadkowie dali ci taką „dobrą bazę”!

  • M.
    Listopad 21, 2014

    Tego obrządku zazdroszczę (tak pozytywnie oczywiście :-)) najbardziej. Zanim w moim życiu pojawił się mąż, a później dzieci, bardzo lubiłam zostawać w „mojej” stajni do późna: najpierw praca, potem czyszczenie/pieszczenie moich koni, na koniec obrządek kolacyjny. Czasem zdarzało się rozładowywanie dostaw słomy czy inne atrakcje. Coś wspaniałego! Żałuję, że moje dzieci nie mogą uczestniczyć w życiu stajni (tak jak może Wasz Lew), ale mieszkamy za daleko od naszych koni…

    • Księżniczka w kaloszach
      Listopad 24, 2014

      W czasie „pensjonatowym” też pamiętam ile się przesiadywało w stajni, czasami jazda wcale nie była najważniejsza…

  • Hania
    Listopad 22, 2014

    Za każdym razem gdy Was czytam wraca jakaś część moich wspomnień z dzieciństwa. Dziś przypomniał mi się koń mojego wujka, Baśka miała zdecydowanie adhd!

    • Księżniczka w kaloszach
      Listopad 24, 2014

      A czym Baśka sobie zasłużyła?;]

  • daily_dose_of_pretty
    Listopad 22, 2014

    Dziekuje Ci za ten post, przypomnialy mi sie wszystkie wakacje u cioci na wsi. Czyszczenie stajni, pojenie, karmienie. Mnie nie pozwalali czyscic konika (zeby nie kopnal, chyba powariowali, kochany byl). Krowy prowadzalam na lake. Fajnie bylo. Czasem z tym tesknie.

    • Księżniczka w kaloszach
      Listopad 24, 2014

      U nas prowadzenie krowy wypada najsłabiej hihi. A konie nasze nie kopią, tymczasem krowie się zdarzyło;]

Dodaj komentarz