Taka fala przelewa się przez media od kilku dni. Ludzie grzmią, media grzmią. Czy słusznie i po co? Po co nam ta halloweenowa zadyma?
Podam wam kilka powodów, dla których te zamieszanie jest potrzebne.
1. Spędzanie czasu z rodziną. Nie tylko podczas stawiania znicza na grobie i wymuszonych grzeczności z dalszym kuzynostwem. Chodzi mi o spędzenie czasu na wydrążaniu dyni, szykowaniu kostiumów, makijaży. To dobry pretekst do tego, by coś porobić z dzieckiem.
2. Przypomnienie sobie, że u nas świętowano Dziady. To ważne, bo większość wyparła ten fakt już dawno, na etapie edukacji szkoły podstawowej. A tu – rach, ciach i sobie przypominamy. Dobrze, że przypominamy, nawet jeśli ton jest agresywny – to jednak pod pretekstem obrony wartości przypominamy o tradycji.
3. Można bez łaski jesienią kupić dynię i dynia jest tania. Kilkanaście lat temu wymagało to gimnastyki nie lada.
4. Polacy jedzą dynię. Ano jedzą, bo kupią, bo tania, zapomną wydrążyć i zostaje. A od tego już tylko krok do zacierek, jakie robiła babcia.
5. Pojawienie się uśmiechu na twarzy. Nawet jeśli nie jest to uśmiech wywołany falą wesołości z tytułu amerykańskiej mody a tylko żałosny uśmiech, bo idiota na pasie obok ma pełen makijaż jak z horroru klasy B. Uśmiech zawsze w cenie, nawet jeśli od niego mamy zmarszczki mimiczne.
Ja tam Halloween lubię. Nie nadymam się, że jest beznadziejnie amerykańskie i obce kulturowo.
Chrześcijaństwo kiedyś też było obce, choinka w naszej kulturze jest „stosunkowo” nowa, wyparła podłaźniczkę – czy ktokolwiek z frakcji wojującej z Halloween stawia ja jeszcze w domu?
Ja tam łączę stare z nowym, z powodzeniem zresztą. A by nie być wyklętą przez frakcję antyhalołinową do środka dyni wstawiam wkład do znicza.
Wtedy dynia mniej obca jakaś kulturowo, prawda?
Listopad 2, 2014
U mnie dynie na ganku stoją i palą się cudnie każdego wieczoru od kilku dni. Mijałam je wychodząc na różaniec, czy na cmentarz wczoraj i dziś. Jestem chrześcijanką całym sercem, ale lubię zabawę, stąd, lubię ten nowy halołinowy zwyczaj. tez wydrążaliśmy dyniaki rodzinnie i to fajne było i zupka dyniowa na drugi dzień Pracuję w malutkiej miejscowości i od dzieciaków usłyszałam, że nie dekorujemy klas i nie możemy zorganizować zabawy w przebierańców, ksiądz się nie zgadza. Idiotyzm, pomyślałam i przypięłam tu i tam kilka duszków a! „Dziady” omawiamy w gimnazjum, młodzież lubi…bardzo, akurat zawsze planuję na ten tydzień tuz przed
Listopad 2, 2014
Zgadzam się ze wszystkim. Podpisano: regularnie obchodząca Halloween nie-satanistka
Listopad 2, 2014
No to mnie teraz zjesz. Nie lubię, nie obchodze w ten sposób. Dla mnie to Święto to czas prawdziwej zadumy, czas wspominania zmarłych. Rodzinnie. Dwa dni poświęcamy na te spotkania i rozmowy o bliskich, którzy odeszli. Co roku tęsknota, wspomnienia, czasem łzy. Nie pasują mi te przebieranki. A dynie kupuje wyłącznie na zupę. Może z czasem przekonam się. Narazie nie, zbyt krótki czas od pogrzebu najblizszej osoby mojego mężczyzny.
Listopad 2, 2014
Czemu mam zjeść? Szanuję – to, że nie widzę zgrzytu nie znaczy że ktoś inny nie ma prawa go widzieć;]
Listopad 2, 2014
Ja też podchodzę zupełnie inaczej. Szczególnie, że w tym roku pierwszy raz wspominamy kogoś nam bliskiego. Nie jest to dla nas czas na zabawy i psikusy. A wręcz przeciwnie.
p.s. Ale L. w stroju prezentuje się cudownie:)
Listopad 3, 2014
Zgadzam się Kochana!
A foty pierwsza klasa. Co tam foty! Twój Syn Instrumentalista wymiata po prostu!
Listopad 3, 2014
Hehe kochana ty się dynią miałaś podniecać moją, choć w tym roku skromna w sumie. A zestaw zza wielkiej wody mam, kupiony w SH u nas.Zwało to się „pumpkin carving set”
Listopad 3, 2014
Po pierwsze uważam, że halloween nie przeszkadza dniu wszystkich świętych ze względu, iż to pierwsze jest obchodzone 31 października, a drugie 1 listopada. Wczesniej co roku strugalam dynie i szłam do kina na nocny maraton horrorow. W domu też zawsze byly cukierki zeby poczestowac pukajace do drzwi dzieciaki. Bliskich, którzy odeszli wspominacie tylko raz w roku 1 listopada? Na cmentarze tez chodzicie tylko wtedy? A co z reszta dni, groby puste bez jednego znicza? Ja u dziadkow na grobach jestem stosunkowo często, wspominam ich, jak sie razem na ryby jeździło czy spedzalo czas. Moze dlatego nie przeszkadza mi haloween. Niech sie dzieciaki bawią, co to komu przeszkadza. Polacy to chyba najsmutniejszy naród na swiecie, nic tylko sie zaamartwiac, umartwiać i smucic.
Listopad 3, 2014
Może też w tym jest sedno? jak często odwiedza się groby? Ja też chodzę często, dzień zaduszny jest jednym z wielu dni, kiedy palę tam świeczkę. Być może jakaś korelacja jest między tym jak wkurza halloween a tym jak często się chodzi na cmentarz?
Listopad 3, 2014
Mam nieco inne zdanie, nawet nie do końca bazując na ideologii, chociaż Halloween w moim przekonaniu z chrześcijaństwem się gryzie. Myślę, że tradycja jako taka też podlega wartościowaniu.
Dla mnie Halloween to rozmiękczanie zła na potrzeby zabawy, ale jednak zła. Nie chcę się przyjaźnić z wampirami, strachami, pająkami, dziurami w głowie, mrocznymi wnętrzami, nawet na jeden dzień. Instynkt samozachowawczy od wieków każe nam od tego uciekać, a w ten jeden dzień w roku tłamsimy go, wyciągając rękę do potwora. Myślę, że system wartości dziecka nie jest jeszcze na tyle stabilny, żeby go zaburzać (bo w każdy inny nie pozwolimy dziecku przyjmować cukierki od obcych, czy śmiać się na widok czegoś strasznego). I tak samo, jak ktoś już tutaj wspomniał, doświadczenie zła z pierwszej ręki mocno otrzeźwia. Ja też tego zła doświadczyłam w najbardziej bolesny sposób i nie chcę siebie, ani dzieci z nim oswajać. Zło to zło. Za dużo go na świecie, żeby robić z niego jeszcze przedmiot zabawy.
(PS. piękne zdjęcia!)
Listopad 3, 2014
Dla Chrześcijanina, który serio traktuje swoją wiarę Halloween nie jest błahą rozrywką i pozostaje w opozycji nie tylko do rodzimych tradycji, z chrześcijaństwa wyrosłych, ale jest zaprzeczeniem prawd wiary. Zabawa w zło nie jest tylko igraszką, bo zło nie zna się na żartach. Jeśli ktoś chce obchodzić dziady i czcić Trygława i Swarożyca to oczywiście mu wolno, ale niech nie oszukuje się, że jednocześnie jest chrześcijaninem. Kulturowy eklektyzm to signum temporis; każdy może wybrać to, na co mu gust i wyczucie pozwalają. Chociaż fakt, że w aspekcie wiary ludzie wybierają z zasad tylko to, co jest im wygodne (i to się ładnie przyodziewa w światową elokwencję postępowego chrześcijaństwa) również stanowi znak czasu. Tylko na ile taki erzac ma jeszcze coś wspólnego z chrześcijaństwem?
Jeśli zaś chodzi o rodzinne celebrowanie czasu to jest przecież alternatywa. Zamiast za demony można przebierać się za postacie utożsamiane z dobrą stroną mocy, drążyć lampiony z dyń niekoniecznie z gębami maszkar etc. Spożywczy i rękodzielniczy aspekt tego święta można skierować na zupełnie inne tory, niemniej kreatywne, a za to bardziej spójne, jeśli ktoś jeszcze wierzy w świętych obcowanie i inne niemodne prawdy wiary…
Listopad 3, 2014
Ale moja dynia nie stoi w opozycji, jest tam czarownica taka jak jedna z wielu, które płonęły na chrześcijańskich stosach. Gdyby nie to, że chrześcijaństwo jest postępowe owe stosy płonęłyby do dziś.
Epoki się zmieniają, żywa wiara też dostosowuje się do nowych epok.
Listopad 3, 2014
a święta inkwizycja, procesy czarownic, wymuszanie przyznawania się do czarów za pomocą tortur, płonące stosy…? Co to miało wspólnego z chrześcijaństwem?
Listopad 3, 2014
Cieszę się, że zdjęcia się podobają.
Co do cukierków od obcych -nie zastanawiałam się nad tym, na mojej wsi nie ma takich klimatów.
Ale co do śmiania się na widok czegoś strasznego – wydaje mi sie, że lepiej oswajać dziecko niż budować w nim lek przed ciemną nocą czy cmentarzem, duszami zmarłych.
Listopad 3, 2014
Polacy narodem smutasów, wszystko na smutno, poważnie…
A Lew wymiata w tym stroju. The best pumkin ever ♥
Listopad 4, 2014
Każde święto jest dobre, jak się odpowiednio je umie przeżyć i celebrować, ja tam nie mam nic przeciwko i Halloween i Wszystkich Świętych
Listopad 4, 2014
A ja tam wolę nasze kolędowanie, nie mniej jednak Lew w tym stroju wymiata i powala na łopatki;-)
Listopad 4, 2014
Ja też lubię kolędowanie. Jestem mocno osadzona w kulturze lokalnej, zwyczajach. Wiesz, ze na Podlasiu mamy Wołoczebne – czyli wiosenne wielkanocne kolędowanie?
Listopad 15, 2014
Napisane i prowadzone z pasją. Tak trzymaj! Uroczo wyszło na Domo+
Listopad 15, 2014
Dzięki, miło słyszeć! Pozdrawiam!