haloliny falstart

piątek, Październik 30, 2009 6 0

Haloliny jak nazwał Halloween pewien mały chłopczyk w sumie jutro, ale nas naszło na zupę dyniową więc zrobiliśmy sobie dynię wcześniej. Co roku staramy się robić inny wzór.

Większość osób postrzega haloliny jako amerykanizację życia a tak naprawdę
Halloween wywodzi się z celtyckiego obrządku Samhain. Ponad 2 tys. lat temu w ten dzień żegnano lato, witano zimę oraz obchodzono święto zmarłych. W ten dzień w Irlandii palono ogniska oraz odprawiano modły za dusze zmarłych.

Irlandzcy imigranci sprowadzili tradycję do Ameryki Północnej w XIX wieku.

W drugiej połowie XX wieku święto trafiło do zachodniej Europy. W czasach pogańskich ludzie w Irlandii przebierali się w kolorowe kostiumy i odprowadzali duchy do granic miasta.

Nazwa Halloween jest najprawdopodobniej skróconym All Hallows Eve – wigilia Wszystkich Świętych. Źródło Wikipedia

Dla mnie to jest okazja do zjedzenia dyni, do wycięcia jej ładnie i do pooglądania horrorów – kupujemy lub wypożyczamy na tę okazję totalnie odjechane horrory. Tym razem jakieś azjatyckie;]


Zupa z dyni dla wielbicieli czosnku

pokrojone w kostki ziemniaki
pokrojona w kostki dynia
bulion
pod koniec gotowania czosnek – ze 3-4 ząbki

na koniec miksujemy zupę
wlewamy do misek, wrzucamy wcześniej przygotowane grzaneczki, wyciskamy po pół ząbka czosnku do każdej miski i tarkujemy troszkę żółtego sera!

A co poza tym?
Wczoraj znów odwiedziłam „gabeć”, sklep w którym kupiłam swój fotel. Uwielbiam takie miejsca a odwiedzanie ich to swego rodzaju nałóg. Człowiek nic nie potrzebuje ale jedzie i z pustą ręką nie wychodzi.
Wczoraj się rozdzieliliśmy i w pewnym momencie patrzę a mój mąż stoi z pięknym koniem na biegunach z Papier-mâché pod pachą. Pięknym a zarazem kiczowatym, wielkości konika bujanego dla dzieci. Jest bardzo misternie wykonany i taki niesamowity bo w końcu z papieru!


Komentarze: 6
  • Jadzik
    Październik 30, 2009

    Talent do wycinania dyni to macie niesamowity :) Jeszcze tego nie próbowałam…

    A konik pierwsza klasa. Naprawdę z papieru? Jakoś nie potrafię sobie tego wyobrazić…

  • Kamila
    Październik 30, 2009

    Z tymi horrorami to niezły pomysł…..tak, ale obawiam się że jutro to ja raczej będe miała horror w pracy i padnę wieczorkiem jak mucha ;)

  • Aga Wó. i Wojtek Wr.
    Październik 31, 2009

    Dynia rewelacyjna:) Też jeszcze tego nie próbowałam, a to pewnie fajna zabawa:):) Irlandia Irlandią, a my tu też mieliśmy swoje „haloliny” które nazywały się Dziady:)U nas niestety tradycja już z tym związana szczątkowa, ale niedaleko Was (bo przez granicę:) ) jeszcze nosi się jedzenie na groby w ten dzień:)

  • Sarenzir
    Październik 31, 2009

    Lubie te święta, przypominają mi o moich korzeniach i kochanych którzy już gdzie indziej , i wcale ponuro mi się nie kojarzą ,wiec nic przeciwko dyniowym szaleństwom nie mam , chociaż z reguły wole takie zasiedziałe tradycje :)

  • Shere
    Listopad 4, 2009

    Uważam, że Polsce przydałoby się jakieś takie święto. Głównie smęcimy i płaczemy nad zmarłymi, co i tak głównie polega na tym, żeby zaszpanować najlepszym futrem na cmentarzu. Trochę optymizmu, trochę zabawy przyda się każdemu.

  • Green Canoe
    Listopad 4, 2009

    A ja nie cierpię hellołinów i innego tego typu szajsu, który dostał się do naszej kultury.
    Shere – trudno o optymizm i zabawę kiedy umiera Ci siostra, ojciec, dziecko…Na zabawę jest czas w karnawał.Na wszystko jest w zyciu odpowiedni CZAS. Świeto zmarłych jest potrzebne choćby po to , by sie chwilę zatrzymać w tym naszym BIEGU zwanym życiem i zadumać – bo my tez UMRZEMY i uciekanie od tej prawdy to po prostu oznaka słabości. A wkurza mnie bardzo u rodaków to, że własną tradycję odrzucają w bok, i zachłystują się „g….” owiniętym w szeleszczący papierek. jakoś właśnie Irlandczycy potrafią kultywować własną kulturę i „sprzedawać” ją innym….( co amerykanie zrobili z hellołinem to już w ogóle inna bajka – oni są mistrzami popeliny)My, Polacy wszystko co nasze odrzucamy – to co bardziej świeci jest atrakcyjniejsze. Noc kupały – w walentynki zamieniliśmy bez zająknięcia, zaduszki – na hellołiny głupie…. Nie ma we mnie zgody na to.
    Księzniczko – konik jest MAGICZNY, pozdrawiam was ciepło.

Dodaj komentarz