Ale do rzeczy;] Czasem jest tak, że robimy coś, trudzimy się a okazuje się że istnieją narzędzia i maszyny które mogły by nam znacznie ułatwić pracę. Tak i było tym razem, spotkanie z kimś kto tworzy, działa w różnych tworzywach i pokazanie mi Dremela spowodowało, ze w nocy mi się śniło jak graweruję;] Na szczęście niebawem mam urodziny więc wejście w posiadanie nie było mocno skomplikowane, ba nawet mimo, że do urodzin ponad 2 tygodnie mogę już dłubać i działać. I nawet nikt z bliskich specjalnie się nie dziwi, że to nie nowa torebka, szpilki czy karnet do kosmetyczki.
Robienie mebli pod gołym niebem albo na środku salonu jest średnim pomysłem;] Generalnie w nowym domu marzy mi się warsztacik. Taki w którym będę mogła trzymać swoje narzędzia, dłubać, śmiecić, malować. Wczoraj dostałam od taty piękne narzędzia. Młoteczki mosiężne, takie z końcówką ołowianą, piękną szpachelkę.
I kowadełko, w sam raz do warsztatu. To kowadełko zresztą to nie lada sentymentalny skarb. Mój tata dostał je od swojego taty do mini warsztaciku jak miał jakieś 10 lat, zatem to kowadełko nie dość że z historią to takie rodzinne, pamiątkowe.
A co robimy z tymi narzędziami? Ja walczę z małymi przedmiotami, Karol tymczasem z większymi. Ku uciesze wszystkich w koło;] Zduni widząc „mebel” powiedzieli że akurat na trzy razy do pieca;] A chłopcy od elewacji widząc jak wieziemy go w łyżce koparki tylko się uśmiechnęli pod nosem i podrapali w głowę. Fakt, że obcują z nami już długo spowodował że wielu rzeczom po prostu się nie dziwią.
A co będzie efektem naszych prac? Na razie walczymy, porąbać i popalić zawsze zdążymy;] A jak skończymy na pewno pochwalimy się efektem.
Lipiec 23, 2012
wow!kochana, ale Ty sie rozwijasz!..
dawno nie zagladalam-bo mnie juz nie ma ;)- ale nowa grafika – ta sowa na grzybku, hmm wymowne :))
buziaki!!
Lipiec 24, 2012
Hihi wymowna mówisz;]?
Lipiec 23, 2012
no no, ja moze az tak zaangazowana nie jestem, ale zdarzylo mi sie kilka staroci odrestaurowac- sam proces tworczy jakos mnie nie fascynuje- ale efekty bardzo. natomiast moj mezczyzna moze dlubac, wiercic czy pilowac calymi dniami. Na urodziny uszczesliwilam go nowa wiertarka Makita- pan w Kastoramie popatrzyl na nia rozmarzony i powiedzial, ze tez by tka chcial:)
A tu efekty naszej dzialanosci
http://kosmostolog.blogspot.com/search/label/M%C5%82ynek
Milego grawerowania!
Lipiec 23, 2012
Makita to wypas;] Zazdroszczę mężczyźnie;]
Właśnie wróciłam z Twego bloga! Super się urządziliście na strychu! Ale najbardziej wymiata zdjęcie „a róbta se co chceta”;] Mąż mój się zaśmiewał do rozpuku, bo jak się czuje klimat i ma si pewne rzeczy na porządku dziennym to rozumie się kontekst i dopiero śmieszy;]
Lipiec 23, 2012
Nie wiem jak u Was, ale u nas z tego robta co chceta- to nie zawiele udaja, bo ojciec ciagle łazi, komentuje i poprawia a dolaczywszy do tego jego pekata posture i wschodni zaspiew- Pawlak jak malowanie:)
Lipiec 23, 2012
A ja już nie mogę się doczekać kiedy pokażesz co tam dłubiecie:) gratulacje prezentu:)
Lipiec 24, 2012
Pokażę, choćby to nawet była relacje z palenia i rąbania;]
Lipiec 23, 2012
jak wyżej…, też doczekać się nie mogę:)))
Lipiec 24, 2012
cierpliwym trzeba być;]
Lipiec 23, 2012
Mmm, taki warsztat byłby spełnionym marzeniem Życzę.
Lipiec 24, 2012
Dziękuję, wierzę, że się spełni!
Lipiec 23, 2012
Dobrze, że tu do Ciebie dzisiaj zajrzałam. teraz wiem co to „DREMEL” :)))))
pozdrowienia
M.
Lipiec 24, 2012
I też pragniesz go miec?;]
Lipiec 24, 2012
Dobry sprzęt ! Będą się działy cuda
Pozdrawiam serdecznie
Lipiec 24, 2012
No mam nadzieję że bedą!
Lipiec 24, 2012
Ja też kocham mojego Dremela Odkryłaś już świat końcówek, którymi możesz operować? Moją ulubioną jest taka tarczka , do której na rzep przyczepiasz małe krążki papieru sciernego .
Lipiec 25, 2012
Takiej nie mam:( Na razie odkryłam dzięki znajomym, że żeby używać końcówek innych firm muszę kupić uchwyt szybkozaciskowy;]
Całe odkrywanie dopiero przede mną!
Lipiec 24, 2012
Sprzęt pierwsza klasa! Na mnie też czekają meble do roboty…
Lipiec 25, 2012
Asia, my nie nadążamy. Kupa nieskończonych drzwi i ciągle coś nowego wymyślamy;]
Lipiec 28, 2012
To ciekawa jestem kto nadąża:-))) Bo podobno jak człowiek zamieszka na wsi – wolniej żyje. Ja tam nie wiem…Odkąd mieszkamy w Siedlisku nie mam pojęcia co to nuda…
Uściski
A.
Lipiec 24, 2012
Znam te narzędzia i wcale mnie nie dziwi,że tak Cię kręcą. Ja mam jakieś rozszczepienie osobowości bo z jednej strony -bardzo lubię dłubać w naszym wiejskim warsztacie-stolarnio-malarni :),a z drugiej strony te szpilki i torebki to taki mój anturaż którego nie oddam za nic
p.s. Naprawdę dostrzegam podobieństwo między Tobą a Manią
p.s. te zdjęcia mają jakąś niesamowitą energię i ten kolor patyny,sama nie wiem..
Sierpień 2, 2012
Wiesz, moje uzależnienie torebkowe trochę osłabło. Ale kilka lat wstecz miałam ich ponad 60;]
Dzięki, miło mi że widzisz podobieństwo, od razu mi się kurze łapki wyprostowały;]
Lipiec 24, 2012
Życzę powodzenia! No i czekam na efekty prac, które mam nadzieję wkrótce tu zaprezentujesz – bardzo mi się Twój blog podoba, niedawno go odkryłam:) Pozdrawiam, Monika.
Lipiec 25, 2012
Niezmiernie mi miło! Na pewno pokażemy!
Lipiec 24, 2012
tez jestem ciekawa, co to bedzie! (choc ciekawosc, to pierwszy stopien do piekla..) Ja nie mam prawdziwego Dremla, ale koncowki… moja ulubiona jest ten papier scierny (jak na zdjeciu) w roznych grubosciach i srednicach. Pozdrawiam i zycze powodzenia! Jadwiga
Lipiec 25, 2012
Papierek fajny, chociaż zdecydowanie będę musiała rozejrzeć się za nieoryginalnymi, bo papierek jak papierek szybko idzie a dremlowski ma cenę kosmiczna.
Lipiec 29, 2012
WoW, super sprzęcik Życzę udanych warsztatowych prac!
Sierpień 1, 2012
Hm…a może znacie jakieś godne polecenia składowiska skrzynek „jedynek”, nalepiej ze skrzedażą wysyłkową? (To w kontekście mebli oczywiście, o palety nie pytamy, bo opylili nam je w budowlanym na przedmieściach, których nie ma, bo miasto za małe.)
Sierpień 1, 2012
A cóż to za skrzynki „jedynki”? Bo nie znam;] Albo nie wiem, że znam.
Sierpień 4, 2012
Czekam zatem niecierpliwie na efekty Dremela
I wcale sie nie dziwie, ze wymarzonym prezentem nie sa szpilki, torebka czy wizyta u kosmetyczki, bo i umnie takie prezenty by byly nietrafione
Pozdrawiam serdecznie i zycze weekendu z choc odrobina relaksu mimo wszystko!
PS. I melduje, ze dla Ciebie wkleilam jeszcze dwa zdjecia fruczaka – http://www.beawkuchni.com/2012/08/sobotnie-farniente-i-koktajl-jablkowo-granatowo-bzowy.html
:))
Sierpień 5, 2012
Dzięki Bea! Relaks był o dziwo!
Dzięki za zdjęcia fruczaka! Zostałam jego fanką!
Sierpień 6, 2012
Kochana, ja wiedziałam, ze nas łączy coś więcej niż Podlasie. Jeszcze tamtej jesieni zdałam sobie sprawę, co jest moim królestwem. Kobiety zazwyczaj czują wielką radość podniecenie w sklepach z ciuchami, kosmetykami. Niektóre mają świra w kwestii perfum. A ja czuję niesamowite podniecenie w sklepie żelaznym, dział majsterkowicza w markecie budowlanym jest ok, ale te tradycyjne małe „żelaziaki”, które są pełne skrbów, przecudnych mechanizmów. Dremel to cudna maszynka, powinnam ją sobie zażyczyć na 40tkę… Tylko dlaczego tego nie zrobiłam???? Powodzenia w stawianiu „mebla” na nogi. Pozdrawiam. J.
Sierpień 6, 2012
Oooo bratnia duszyczka;]
Na pytanie o mój ulubiony sklep ja bym chyba odpowiedziała Leroy lub Castorama;]
Co do Dremla – gwiazdka idzie, może pisz do Mikołaja?
P.S. dziś przywiozłam dwa kolejne meble! Oj będzie się działo niedługo hihi!
Sierpień 8, 2012
Zazdroszczę dremla, też bym sobie podłubała w drewienkach
Wrzesień 4, 2012
Zawsze mnie zastanawiał i nadal zastanawia taki Dremel. Nigdy nawet w ręku tego nie miałem. Znaczy się, w sklepie jakimś miałem ale się nie zdecydowałem… Pewnie był to błąd(?)
Październik 29, 2012
Apropo tegoż cudownego nabytku to jaki to model czy zestaw? Życzę owocnej współpracy