o psach i konsekwencjach zmiany stylu życia

czwartek, Styczeń 20, 2011 25 0


Wczoraj w końcu przyszedł dzień zaplanowanej od dawna operacji sterylizacji Anuk. Trochę czarno to widziałam, bo to nie lada wyzwanie dla nas.
Anuk od małego mieszka w stajni, jej domem jest buda wyścielona słomą, rytm dnia wyznacza sobie sama wraz z Kruszyną, pije z wiadra, chodzi swoimi ścieżkami. Nie wiedzą obie tak naprawdę co to znaczy być grzecznym w domu, że nie pija się z sedesu a jak się widzi w dachowym oknie odbicie swoje nie trzeba z nim się obszczekiwać.
Tymczasem reżim pooperacyjny nakazuje zabrać psa do domu. Zawsze się śmieję że moje psy mają jeden rozum na pół i generalnie dobrze się czują tylko w tandemie. No chyba że Kruszyna daje nogę, wtedy zasadniczo koleżanki nie potrzebuje. A tak to papużki nierozłączki.
Po operacji gdy Anuk zaczęła się wybudzać w domu zaczęło się też wycie. We wszystkich możliwych tonacjach, wycie przeszywające już nie tylko serce ale i uszy pewnie w okolicznych domach.
Więc szukałam ratunku i oparciu w Karolu wtórując Anuk, by nam przyprowadził do domu drugie tandemowe „pół”.
W międzyczasie się Anuk rozbudziła na dobre, i zaczął się sajgon na dwa psy. Przy czym Kruszynka tylko w stajni w kontraście z końmi wydaje się małym psem. W domu to monster;] Z ADHD, skaczący po łóżkach, sapiący i strącający nosem co się da.
O 21 nawet się udało towarzystwo zamknąć w pokoju z zakręconym ogrzewaniem, ale nasza radość trwała niedługo. Po dwóch godzinach Kruszyna postanowiła szczekać, bo wieś szczeka. A jak wieś szczeka znaczy ze powody są i żadną miarą nie dała się uspokoić. A w domu powodów do stróżowania więcej było, bo każdy przejeżdżający ulicą samochód potencjalnie trzeba obszczekać.
Tak więc została odprowadzona do stajni by mogła pilnować po swojemu.
Tymczasem Anuk przeżywała rozterki serca że została sama i chodziła popiskując.
Po półtorej godziny gorzkich żali postanowiła ze jednak pójdzie spać.
O pierwszej obudziło mnie miarowe stukanie – właśnie konsumowała kabel antenowy…
A rano nie mogliśmy jej znaleźć.
Schowała sie bowiem w szafie Karola, a jak w końcu wyszła stamtąd okazało sie że przednia część kubraczka pooperacyjnego została zjedzona do połowy.

Zniszczeń w szafie na razie nikt nie oszacował a ja naiwnie wierze że nie ma takowych.
Pozdrawiam z domu wariatów.
P.S. Szwy zdejmują psu po 10 dniach dopiero…

Komentarze: 25
  • Anonymous
    Styczeń 20, 2011

    u weterynarza można dostać kołnierz plastikowy. wygląda strasznie ale to złudzenie. psy się przyzwyczajają i nie mogą zdjąć szwów. Uwaga! potrafia to zrobić bo to ‚obce ciało’ i działa instynkt. A i ta druga pomoże….
    Niestety, wiem z praktyki.
    Powodzenia – to nie trwa długo, a korzyść z braku przychówku 2 x w roku nieoceniona.

  • MariaPar
    Styczeń 20, 2011

    Mówią, że „goi się jak na psie”. Pewnie szybko wszystko wróci do normy :-)
    Wytarmoś rozrabiaki za uszy ode mnie.
    Pozdrawiam

  • martu
    Styczeń 20, 2011

    szybkiego powrotu dla zdrowia dla tej niebieskookiej ślicznoty.
    Zazdroszczę stania,psy…a ja próbuje przekonać męża na jakiekolwiek zwierzę:)

  • zawadka-jaworzyny
    Styczeń 20, 2011

    Ja przechodziłam przez to dwa razy i wiem o czym mówisz, cierpliwości życzę :)) Moje psy mieszkają z nami w domu i zachowują się dokładnie jak Twoje – wieś szczeka, to one też nie mogą być gorsze, no bo pewnie jakiś zbir grasuje :)))

  • bestyjeczka
    Styczeń 20, 2011

    Nawet najdłuższa żmija mija…trzymam kciuki za wielkie pokłady cierpliwości dla Was wszystkich. Uściski!

  • Bree
    Styczeń 20, 2011

    Jak widac pies ma tez rozterki :) To ladne przeboje mieliscie, mam nadzieje ze wiecej nie ucierpialo, z usmiechem czytalam tego posta bo fajnie opisalas cale wydarzenie, pozdrawiam

  • Bree
    Styczeń 20, 2011

    Ten komentarz został usunięty przez autora.

  • ika
    Styczeń 20, 2011

    Oj, to niezły sajgon miałaś, zdrzemnęłaś się chociaż tej nocy? Ja po sterylce Majki prawie nic nie spałam bo wciąż wymiotowała :/ Biedulka, później będzie lepiej :)

  • ABily
    Styczeń 20, 2011

    Kilka miesięcy temu sterylizowalam kotke i nawet nie zwracalam uwagę na uszkodzenia czy zniszcenia, po prostu serce mi się krajalo jak toto małe się zatacza naćpane, albo tuliło sie i szukało schronienie jak nigdy wcześniej, albo nie radziło sobie z jedzeniem, piciem czy załatwianiem w kuwecie(musieliśmy jej pomagac we wszystkim bo miala kołnież ochronny na glowie)…3mam za Was kciuki:)Oby rana ładnie się i szybko goiła:)

  • labarnerie
    Styczeń 20, 2011

    No to ciekawie się zapowiada ;) Cóż jakoś przeżyjecie ten nietypowy czas, a Anuk wróci szybciej do pełnego zdrowia, niż wam się wydaje :) Tego życzę przede wszystkim pieskowi, bo męczy się bida w domu :) Pozdrawiam serdecznie :)

  • Inkwizycja
    Styczeń 20, 2011

    Ojej… śmiałam się przez łzy ;-) też przez to przechodziłam z moimi zwierzakami – suczkami, kotką i kocurkami – więc wiem, co przezywacie. Trzymam kciuki za bezproblemowe gojenie i słowa otuchy ślę ;-)
    Uściski!

  • Asia i Wojtek
    Styczeń 20, 2011

    Wiem co przeżywasz… Ostatnio Larka miała sterylkę, a teraz moja kicia Jo chodzi w pomarańczowym kubraczku po operacji guza gruczołu mlecznego. Najgorsze jest unieruchomienie kota i codzienne strzelenie zastrzyku. Masakra! Powodzenia w pilnowaniu i szybkiej rekonwalescencji dla suni!

  • LiluLilu
    Styczeń 20, 2011

    Czyli przed Wami jeszcze 10 dni nieustającej zabawy ?! :) będzie dobrze :)

  • madzika
    Styczeń 20, 2011

    wyobrażam sobie ten cyrk w domu,mój pies jak wraca po wakacjach na wsi,ma najpierw świra a potem łapie deprechę na kilka dni.Pozdrowionka dla suni.

  • cozerka
    Styczeń 20, 2011

    Czeka mnie sterylizacja mojej Łobuzicy…po przeczytaniu tego posta już nie mogę się doczekać :/ szczególnie wchodzenia z psem na 4 piętro bez windy :)

    A tak to się uśmiałam, bo jak pies łobuzuje, to znaczy, że jest OK :)

    pozdrawiam

  • joanna
    Styczeń 20, 2011

    Straszne – dla wszystkich nowa sytuacja, ale może coś się jakoś poukłada…
    Trzymaj się dzielnie :)
    Głaski dla dziewczynek :)

  • Malgosia i Mentos
    Styczeń 20, 2011

    U nas sprawdzil sie kolnierz (choc kiepsko sie wchodzilo z nim pod stol) i wypuszczenie suk po 2 dniach na dwor. Inaczej my bysmy je zagryzli….

  • Ola_83
    Styczeń 20, 2011

    Trzymam kciuki, żeby wszystko szybko się unormowało!

    pozdrawiam ciepło!

  • Anonymous
    Styczeń 21, 2011

    u nas borderka szybko z tego wyszła i nie musiała mieć na szczęscie ani kołnierza ani ciuszka. poprostu spała prawie trzy dni. wybnosilismy ja na siku i znow spala. Druga-Cavalierka też bardzo szybko się wygoiła i była cierpliwa. Choć kiedy miała ciuszek to bardziej jej się z tego lało i dziadziło więc jej sciagnelismy i wtedy szybko sie zagoila. Trzecia- spanielka tybetanka gorzej od nich to znosila. Ciagle lizała(na szczescie nie gryzła) więc była pod stałą kontrolą człowieka. Ale wszystko sie za szybko zarastalo i szwy wrosly sie w ciałko. Przez to kiedy wet chcial wyciagac szwy to tylko kilka sie dalo a reszta zostala. I przez te szwy w srodku sie ciągle nie chcialo goić. Robiły się ropne bulwy, które później pękały i tam wtedy pokazywały się końcówki szwów. Więc organizm jakby sam je wyrzucał w górę. Dopiero kiedy wetowi udało się już wyciągną wszystko to Mistka zagoiła się i już nie było problemów.
    Ale u nas było prosciej bo to domowe psinki wiec domyślam siię jaki macie sajgon.
    Życzę żeby sie szybko wygoiła.
    NataszkaR

  • ach ♥
    Styczeń 21, 2011

    Ojej… 10 dni to długo. Nas to czeka lada moment tylko ja strasznie panikuje, bo boje się spojrzenia mojego psa pt. „dlaczego?”. Wiem, że to ważne jeśli się nie chce mieć szczeniaków i wiem jakie mordęgi są z cieczką (nasza pierwsza trwa już trzeci tydzień i co spacer muszę odganiać towarzystwo adoratorów) ale kiedyś będzie trzeba się zdecydować.
    Przynajmniej wiem, że urlop murowany trzeba będzie mieć, bo moja sunia jak tylko coś gdzieś ma (łącznie z próbą noszenia kagańca) reaguje wściekłością i natychmiastową próbą zdjęcia tego czegoś…

    Pozdrawiam i przesyłam „głaski” dla bohaterki posta!

  • Pracownia na Kaszubach
    Styczeń 21, 2011

    Życzę Wam cierpliwości i spokoju ducha :)

  • artemisia
    Styczeń 21, 2011

    Nasza suka wciąż wymiguje się od sterylizacji, chociaż decyzja wreszcie zapadła. Zawsze w odpowiednim terminie albo była chora albo upały niemożebne a do porządnego weterynarza z wioski, gdzie mieszkam latem, daleko. Problemy z cieczką jakoś udawało nam się opanować, ale teraz to już kwestia zdrowia. Ostatnio przytrafiła nam się jednak inna operacja- usuniecie krwiaka. Pies w kołnierzu przez 2 tygodnie to była prawdziwa zmora. Kołnierz być musiał, bo drapała szwy jak wściekła. Obijała się swoim plastikowym „abażurem” o sprzęty, blokowała w drzwiach i waliła nas tym ustrojstwem po nogach- z miłości, ale do siniaków. I to pełne wyrzutu spojrzenie- nieznośne. A późną wiosną kolejna próba sterylizacji, brrrr.

  • ulinkap
    Styczeń 22, 2011

    szybkiego powrotu do pełni sił dla Anuk! 10 dni szybko minie! :)

  • Anonymous
    Styczeń 23, 2011

    Dzięki kobieto,za ten opis dawno tak sie nie upłakłam ze śmiechu,alw znam ten ból alw miłość owych stwirzonek jest tak wielka że warto troche pocierpieć.Wyliśmy ze .miechu oboje z mężem.

    Pozdrawiam serdecznie

  • Bea
    Styczeń 25, 2011

    Trzymam kciuki za szybki powrot do formy zatem! Was wszystkich, nie tylko Anouk ;) I moze faktycznie kolnierz by byl dobrym rozwiazaniem?

    Pozdrawiam serdecznie!

Dodaj komentarz