Szopa

niedziela, Sierpień 5, 2012 36 0

Ostatnio pisałam, ze marzy mi się warsztacik, domek narzędziowy czy też ostatnio modny na zagramanicznych blogach „shed”. Ponieważ jestem zwolenniczką by było po polsku zastanawiałam się nad tym jak to miejsce ma się nazywać. Bo w końcu nazwa powoduje, że coś będącego do tej pory imaginacja zaczyna się materializować.
Wkurzają mnie niemiłosiernie wszelkie Ville i inne obcojęzyczne próby nazywania chat, zajazdów czy zagród. Zamiast jardin ja będę miała ogród tudzież inny warzywniak, a zamiast cudaków zwanych craftroom, shed czy inny workshop ja będę miała szopę.
Szopa brzmi dobrze, swojsko. Ma jeden jedyny mankament, na razie jej nie ma;] Ale już niedługo, będzie przylegać do drewutni i jak zamykam oczy już ją widzę. W moim przekonaniu najlepszym sposobem urzeczywistniania marzeń jest sprawianie by choć częściowo były namacalne.
Tak wiec sposobem na „zaklinanie” szopy jest zrobienie jej szyldu. Żeby było jasne jak już powstanie, że to właśnie szopa;] Miejsce do psucia, piłowania i malowania. Do robienia bałaganu twórczego. Dziewczyński warsztat, manufaktura cudów.

A wtedy żegnaj dłubanie w salonie!

Tymczasem odnawiam i tworzę nieduże formy takie jak wieszaczek, kończę skrzynię zegara a głowa aż kipi od pomysłów;]

A duże formy chwilowo maja zastój, na budowie pracujący ludzie wprowadzają taki chaos i zamieszanie, że nie ma ani warunków, ani klimatu do dłubania tymczasowo.

Komentarze: 36
  • SZTUKOTEKA
    Sierpień 5, 2012

    Pomysł super. Mam nadzieję, że zaklinanie szopy powiedzie się w 100 procnetach. Też nie zachwyca mnie nazywanie wszystkiego „po zagramanicznemu” – jak by nie można było swojsko, po naszemu…

  • anula_un
    Sierpień 5, 2012

    Świetnie, nazwa, szyld już jest:) GRATULUJĘ! pięknie wyszło… a maszynę również ta planujesz mieć??

    • folkmyself
      Sierpień 6, 2012

      Anula, nie raczej. Szopa jak to szopa, nie będzie ogrzewana, a maszyna lubi mieć ciepło. Ale pożyjemy zobaczymy!

  • FairyWitch
    Sierpień 5, 2012

    Wspaniale! Oby tak dalej! :D
    Szopa rzecz potrzebna.

    Pozdrawiam ^^

  • majowa babcia
    Sierpień 5, 2012

    tez mysle o taiej szopie tylko gdzie miejsce takie wykombinowac to jest zagwostka

  • mania
    Sierpień 5, 2012

    Ach mieć szopę na własność – marzenie! Zagospodarowałabym każdy metraż :)

    • folkmyself
      Sierpień 6, 2012

      No właśnie tego metrażu się obawiam, bo ja jestem niepokonana w zagracaniu każdego metrażu;]

  • mrs.right
    Sierpień 5, 2012

    O tak! Szopa to szopa, a nie jakieś jardiny i hausy:)))

  • Ziemolina
    Sierpień 5, 2012

    Szopa brzmi znakomicie- tez nie cierpie tych wszystkich zagranicznych nazw, ale i polskie nazewnictwo czesto bywa nie adekwatne do wnetrza. Na przyklad jedlam kiedys pierogi- notabene pyszne- w knajpie o nazwie”Slowianskie korzenie”. Byl to dol domku jednorodzinnego na tylach stacji benzynowej za wroclawiem. Rozowo- zolto -zielone sciany, luki przyozdobione kamieniami z kastoramy, plastikowe kwiaty i obrusy- makabra.
    Ale jedzenie pyszne- nie mozna bylo nazwac tego po prostu- domowe obiady, albo jedzenie jak u mamy, bo mama rzeczywiscie gotowala?

    • folkmyself
      Sierpień 6, 2012

      Mnie chyba najbardziej Ville śmieszą. Np taka Villa Tradycja;] Zajebisty zlepek słów;]
      Mąż wypomniał mi że mój blog jest „folkmyself”, cóż fakt jest taki że „zludujsię” brzmiało co najmniej dziwnie;]

  • Ziemolina
    Sierpień 6, 2012

    Willi wszedzie pelno, zwlaszcza tych a `la dworek polski z podjazdem dla Karingtonow ikoniecznie w obecnosci innych podobnych, czyli w osiedlu dworkowym , jak z przekasaem nazwal to moj wujek

  • Maria z Pogórza Przemyskiego
    Sierpień 6, 2012

    Pewnie, że szopa, a jeszcze spotkałam się na Pogórzu z nazwą „przydach”, jeśli szopa jest przytulona do ściany budynku; wróciliśmy wczoraj z gór, a tam „swojskie jadło” – pizza i pasta na pierwszym miejscu, że nie wspomnę o wszelkich Ibizach, Piccolach i innych dziwnych nazwach knajpek i kwater; ma być regionalnie i po polsku, po mojemu; serdeczności.

    • folkmyself
      Sierpień 6, 2012

      Swojskie jadło – nazwa świetna, szkoda że nic fajnego za tym się nie kryło:(
      Przydach brzmi też rewelacyjnie!

  • Anuszka
    Sierpień 6, 2012

    Do szopa hej pasterze :)

    Zludujsię – piękne jednakże.

  • Ola_83
    Sierpień 6, 2012

    Masz rację z tymi nazwami:-) szopa brzmi super!pozdrawiam!

  • Matka Czworokątna
    Sierpień 6, 2012

    Księżniczko, SZOPA jest the best ;-) Najważniejsze że to nie od shop :-D, pięknie tam u CIebie bedzie. Takie działania jak Twoje dają mi niezłego kopa. Nawet do codziennych czynności.

    • folkmyself
      Sierpień 6, 2012

      Cieszę się, swoją drogą to działa w dwie strony. Ja podziwiam, ze w ferworze domowych obowiązków masz czas coś tworzyć!

    • Matka Czworokątna
      Sierpień 6, 2012

      Gdybym nic nie tworzyła trwałego, to bym oszalała :-) Tworzenie porządku jak i wszelkiego jadła niestety jest wyjątkowo nietrwałe ;-)

    • folkmyself
      Sierpień 6, 2012

      Hihi no coś w tym jest. Ja z kolei traktuję tę całą dłubaninę jako taką „jogę umysłu”. Bo budowa relaksująca nie jest, a jak przez cały dzień majstrowie mnie i tu następuje @#$%^&*(* to nic nie odpręża tak jak walenie młotkiem!

  • Bree
    Sierpień 7, 2012

    „joga umyslu” – podoba mi sie :)
    Tez potrzbuje jakiegos swojego kacika, kawalka ziemii – chwilowo nieosiagalne, moze kiedys.

    • folkmyself
      Sierpień 9, 2012

      Kiedyś na pewno, ja wierzę, że marzenia się spełniają!

  • ach!
    Sierpień 7, 2012

    Trzymam kciuki za szopę ;) Swoją drogą szopa brzmi prawie jak Chopin więc to świetna nazwa dla tak twórczego miejsca:) Super blog, fajnie że tu trafiłam ;)ach!

    • folkmyself
      Sierpień 9, 2012

      Musi być tam twórczo! Nie ma innej opcji!
      Zapraszam częściej!

  • madzika
    Sierpień 8, 2012

    u mnie na wsi (kurcze jak to dumnie brzmi :) ) funkcjonują :szopka ,drewutnia,malarnio-stolarnia zwana w skrócie wiatą,no i domek na palach.Wszystkie ważne i wielce użyteczne.
    Widzę,że urodzinowy prezent cieszy :)

  • monroma
    Sierpień 8, 2012

    W końcu coś „po polskiemu” :)

  • RedBull
    Sierpień 13, 2012

    Grunt to jakiekolwiek miejsce do pracy ale poza domem, szczególnie w przypadku gdy powstaje duzo pyłu, wiórów… Marzy mi się jakakolwiek szopa blisko domu
    Red

  • Jo
    Sierpień 21, 2012

    podziwiam Twój zapał ;)

  • Riona
    Sierpień 22, 2012

    Też mi się marzy miejsce gdzie mogłabym realizować moje wszystkie projekty – i duuży stół który je pomieści. Życzę powodzenia w realizacji:”)