zabieramy sie do roboty

czwartek, Lipiec 2, 2009 2 0

Rano niteczki zostały elegancko przywiązane i można było zabierać się do roboty.

2 a

Najpierw ciemna magia, cztery podnóżki, cztery nicielnice i co kiedy wciskać. Potem przyszedł kolejny wzorek i czułam radość bo dokładnie kumałam w czym rzecz. Ale by radość nie trwała długo zaczęło się wybieranie listewką i wtedy juz nie kumałam nic. Ale powoli powoli zaczęło się przejaśniać, podnóżki tez nie były takie juz nieposkromione.
Ba powiem więcej zdarzało już mi się całkowicie samej dobrze wybrać wzorek listewką i tak były już i kopyta i obcasy.

2b

2c

2d

2e

Ale radość ludzka nie może trwać za długo, niestety nici jasne które wybrałam okazały się beznadziejne i tak systematycznie osnowa zaczęła mi się zrywać, my podwiązywałyśmy a ona darła się dalej. Plus nitka źle do płochy wsadzona. W końcu Pani Teresa postanowiła ze obcinamy, bo w sumie praca dalej niestety nie miała żadnego sensu. No i nie powiem, było mi zwyczajnie przykro. Bo włożyłam serce, pracę a tu pod koniec dnia zostałam z odciętym kawałkiem mojej pierwszej dwuosnowówki.

2f

W dodatku mam uczucia mieszane co do tego by dalej na tym krośnie na tej osnowie tkać bo ja wiem ze się dalej będzie rwać.
Tak w sumie w domu rozmyślałam o tej sytuacji, bo wiadomo warsztaty są po to by się nauczyć, ze pewne sytuacje powinny być brane przez nas na luzie, bo się przecież tylko uczymy a ja tkam pierwszy raz w życiu.
Z drugiej strony ambicja mi podpowiada ze powinnam mieć namacalny efekt mojej pracy, idealny, prosty i bez błędów.
A tak się przecież nie da!
Nie wiem jaki plan będzie dziś, czy robimy to samo na tym samym krośnie? Czy czekać na inne wolne? A może „popełnić” jakiś garnek albo koszyk?

Komentarze: 2
  • Anonymous
    Lipiec 2, 2009

    Nie poddawaj się,następnym razem będzie lepiej :) ładna ta dwusonówka, a nitki na drugi raz zakupisz mocniejsze :) pozdrawiam Nietka

  • wejlantf
    Lipiec 2, 2009

    możesz mi udziergać kocyk Navajo pod siodełko!