Święta tuż tuż. Przed nami ultramaratony za stołami. Karpik, śledzik, tatarek, kaczka ze śliwkami, sałatka jarzynowa, grzybki z cebulką i kapustka na ciepło. Potem serniczek cioci Krysi, makowiec mamusi, piernik zagryzany pomarańczami w czekoladzie. Istna orgia obżarstwa. Co dalej? Dalej na kanapę, fotelik, nóżki w górę i jak to mawiała moja babcia, zawiązuje się sadełko. Bo przecież jest za zimno, by opuścić tę krainę pierogiem i boczkiem stojącą. Czy jest tak faktycznie?
Category Styl życia
-
-
W co się bawić, czyli subiektywny przegląd planszówek
Gdy zmrok zapada wcześnie a na zegarku dopiero godzina 16, hasło „w co się bawić” pojawia się na ustach Lwa bardzo często, wtedy wyciągamy planszówki, których mamy całkiem sporo. Gdy wieczorem pijemy przy kominku grzańca, a młody człowiek słodko śpi, wyciągamy planszówki. Gdy przychodzą znajome dzieciaki – wyciągamy planszówki. Gdy przychodzą dziadkowie, wyciągamy planszówki. Gdy zapraszamy wieczorem znajomych na wino – wyciągamy planszówki, albo znajomi przynoszą swoje. Dlaczego? Gry integrują, pozwalają na poznanie się od zupełnie innej strony, tworzą fajny czas. Zatem dziś będzie niekwestionowany przegląd gier! Zaczynamy!
-
Bądź oszczędnym, abyś mógł być szczodrym
Grudzień. W sklepach rozbrzmiewają kolędy, dekoracje zewsząd nas otaczają. Bombki, lampki, świecidełka. Czas intensywnego zastanawiania się nad potrzebami. Swoimi, cudzymi. Pytania – a co ty chcesz na gwiazdkę? Czego potrzebujesz?- są na porządku dziennym, zarówno w moich ustach, jak i ustach mi bliskich. Gorączkowo rozmyślam o tym, czego potrzebuję ja. Dziesiątej torebki, siódmej pary jeansów. Czy kupowanie kolejnego krawata, portfela ma jeszcze jakikolwiek sens?
-
Popędzić komuś kota
Bardzo lubię spędzać czas z ludźmi, lubię ich gościć. Lubię również chodzić w gości. Jednak gdy wybieram się do nowego domu – zawsze staram się pamiętać by zapytać, czy w domu są koty. Skąd takie pytanie? Po prostu zwyczajnie mam obawy, że ktoś popędzi mi kota!
-
Wychowałam się w warsztacie
Gdybym miała jednym zdaniem określić jak się wychowałam, chyba najtrafniejsze byłoby zdanie będące tytułem wpisu - „wychowałam się w warsztacie”. Nie byłam klasycznym typem dziewczynki mieszającym z mamą powidła czy wycinającym ciastka. Pamiętam, że uwielbiałam gdy po lekcjach mogłam wrzucić na tylne siedzenie auta tornister i jechać z tatą „gdzieś”. W sumie bez znaczenia pozostawało czy jadę z tatą do pracy do klienta, czy załatwiać urzędowe sprawy. Po prostu lubiłam być pasażerem. Lubiłam też tournee po warsztatach samochodowych, w których koledzy mojego taty składali z miliarda elementów samochody.