Usiadłam do komputera o 9, w piżamie, przed prysznicem, każdy włos w inną stronę, kawę stawiam na wolnych 10 centymetrach przeszło dwumetrowego stołu, na którym jest wszystko, począwszy od korespondencji, na pudełku od żelazka kończąc. Wcześniej, gdy cały dom jeszcze spał przejrzałam instagram. Tak się zastanawiam bardzo często przeglądając zdjęcia, ile prawdy jest w nich, w tych, w które stukam dwa razy opuszkiem wysyłając im czerwone serce. Klikam bo podobają mi się, choć nie bardzo wierzę. Ale to, że nie wierzę, wcale nie oznacza że nie mogę uważać, że są ładne;]
W co nie wierzę?
- W te tip top posprzątane mieszkania o 7 rano – ja o 7 rano w domu mam krajobraz po bitwie, naczynia po śniadaniu na stole, kuchennego blatu nie widać, psy wygniatające pościel w łóżku, kanapa ukryta pod stertą prania, którego nikomu wieczorem nie chciało się pochować do szafy;
- w tą kawę w ciszy bladym świtem, pitą na tarasie – o ile ciszę można uzyskać wyprawiając dziecko do przedszkola czy szkoły, o tyle rano zwyczajnie jest zimno. Zimno, wilgotno, kawa na tarasie w piżamie jesienią wygląda dobrze tylko na instagramie, nie przy 7 stopniach na zewnątrz.
- w te stylizacje w pełnym makijazu o poranku, gdy wiadomo, że zostajecie w domu z dzieciakami albo jesteście freelancerami i po prostu pracujecie na sofie. Myślę, że zostajecie w piżamie, rozczochrane, póki świadomość godziny albo niespodziewany gość na kawie nie zmusi Was do ogarnięcia się;
- w te parcie po całym dniu pracy, wrzasków, stresów na ambitne rozrywki wieczorami, serio, myślę, że po prostu „w internetach”nie wypada przyznawać się, że marzymy o obejrzeniu M jak miłość tudzież innego „mózgojeba”, za to wierzę, że wieczorami oglądacie gnioty, wcinacie niezdrowe jedzenie (oczywiscie jak dzieci pójdą spać) i wymiatacie na konsolach
- w te uśmiechnięte dzieci, bawiące sie w ciszy, podczas gdy Wy macie czas na tkanie makatek, czytanie ambitnych lektur i opracowywanie pięciodaniowego obiadu z wykwintnym deserem.
Po co Wam to wszystko piszę? Bo często dostaję od Was maile, że podziwiacie mnie, że same macie brak motywacji, że nic się Wam nie chce i Wasze życie dalekie jest od wyretuszowanych zdjęć.
O wiele łatwiej przychodzi spojrzenie na siebie z dystansem, gdy mamy z tyłu głowy, że nie tylko nas dotyczy jesienny niechciej.
Wrzesień 28, 2017
Bardzo podoba mi się ten wpis, ale nie mogę zgodzić się tak w 100% z jednym punktem. Napisałaś: „albo jesteście freelancerami i po prostu pracujecie na sofie. Myślę, że zostajecie w piżamie, rozczochrane, póki świadomość godziny albo niespodziewany gość na kawie nie zmusi Was do ogarnięcia się;” – i tutaj Cię zaskoczę. Pracuję w domu, syn za rok idzie do przedszkola i… ubieram się, ogarniam do stanu powiedzmy względnie użytecznego – każdego ranka. Nie dlatego, że źle czuję się sama ze sobą w formie „domowej”, ale dlatego, że… tak pracuje mi się dużo łatwiej. Kiedy siedzę cały dzień w piżamie to często łapię się na tym, że moja praca jest dużo mniej efektywna.
Ps. Nazwa bloga – MEGA!
Wrzesień 28, 2017
Ja często też bym chciała, ale jak zaczynam coś robić po prostu zwyczajnie jakos między pralką, telefonem, kawą pomalowane oko schodzi na plan dalszy…
Wrzesień 28, 2017
Ja pracując w domu wyuczyłam się pewnego rytuału – wstawałam przed dzieckiem, brałam prysznic, kawa, domowe ciuchy czyli np. dżinsy i sweter, krem na twarz i… gotowa! Tak mogłam pracować w domu. Teraz zmieniło to się o tyle, że robię to po oddelegowaniu małego do przedszkola. Łatwiej mi się tak pracuje, gdy jestem „odświeżona” i „ogarnięta”.
Niebawem wracam na pół etatu do pracy więc dwa dni w tygodniu będę wskakiwać w make up, nienaganny #ootd i pełną gotowość ;)) Ale tak też lubię!
Wrzesień 28, 2017
True story tak bardzo! <3
Wrzesień 28, 2017
Haha, dokładnie tak jest:) Ajlowju!
Wrzesień 28, 2017
O kurcze. Robię coś nie tak. Rano mam porządek, w ciągu dnia również, ok 7 jestem już umalowana tylko fotek nie wstawiam…
Wrzesień 28, 2017
uwielbiam instagram,codziennie spędzam (marnuje?) sporo czasu oglądając różne profile i coraz więcej oglądam takich na których pokazane jest myślę że prawdziwe a nie wyretuszowane życie,też nie wierzę w te poranki spokojne o siódmej rano z kawą na tarasie i porządek pod linijkę,sama mam dwójkę dzieci i psa (beagle;))) i wiem doskonale jak wygląda dom na codzień i ile pracy muszę włożyć żeby jako tako wyglądało a i tak zaraz pełno sierści pieska;)
Październik 2, 2017
A ja mam komentarz trochę niezwiązany z tematem Na tego bloga trafiłam przez Twojego końskiego bloga dawno temu. Czytam regularnie i uwielbiam Twoje wpisy, ale czy można poprosić o jakiś update co słychać u kopytnych? Pozdrawiam
Październik 5, 2017
Haha uśmiałam się wiele z tego, a zwłaszcza opis wieczoru z niezdrowym żarciem, żywcem wyjety z mojego życia. Jestes wyjatkowa osoba
Październik 5, 2017
Wyjatkowa w sensie, ze nie masz problemu z pokazaniem prawdziwego ja
Październik 23, 2017
jak to miło, ze ktoś otwarcie potrafi przyznać się do bycia… człowiekiem
Listopad 10, 2017
Czytam i czytam kolejny post i przestać nie mogę
Listopad 10, 2017
Lubię to!