Portale ogłoszeniowe – czyli rzecz o Januszach, cebulach i chytrych babach z Zamczyska

środa, Październik 18, 2017 13 3

Wielokrotnie przeglądając portale ogłoszeniowe zastanawiało mnie, skąd w piszących teksty ogłoszeniowe tyle złośliwości i braku zrozumienia dla klienta. Skąd te wszystkie teksty o nieodpisywaniu na smsy, zadawaniu głupich pytań i Januszach Biznesu. Jednak jak się okazuje wystarczy dodać ogłoszenie na jednym z najpopularniejszych portali ogłoszeniowych, by wznieść się na wyżyny absurdu.
1473601744_zhx0fs_600

Ooooooddam kozę

1003201_543674809014542_1518232307_n

To jedna z najlepszych przygód ogłoszeniowych. Kiedyś w pakiecie z kucem dostaliśmy kozę. Koza niestety zostać u nas nie mogła, wiec postanowiliśmy ją oddać. Nie sprzedać tylko oddać. I tu zaczęły się schody.  Dając ogłoszenie nie spodziewaliśmy się, że każdy Polak marzy o kozie. Serio.
Planowano po nią jechać nawet 300 km. Bo była za darmo. W tonie pełnym pretensji wymagano od nas by ją rezerwować, bo za miesiąc ktoś po nią przyjedzie. Wyjeżdżano już z domu, by nigdy po nią nie dojechać. Po dwóch dniach oczekiwania na ludzi, którzy „już jadą” nauczyliśmy sie szybko, że klient to ten, który jest pod bramą. Mówienie, że się przyjedzie oznacza tylko tyle, że się mówi, nie że się przyjedzie
Prócz tego, że koza była za darmo dzwoniący rzucali słuchawkami pełni pretensji, że nie chcemy jej przywieźć 300 km, również za darmo.
Pozbycie się kozy mimo odebrania 200 telefonów i wielkiej chęci na nowy dom dla kozy zajęło nam tydzień. Ale co przeżyliśmy po drugiej stronie słuchawki to nasze:D

Sprzeeeedam auto

265974_2180779609623_1935802_o
Wydaje się nic prostszego niż sprzedaż auta, wystawiamy ogłoszenie, zainteresowani dzwonią pod podany nr w ogłoszeniu. Dopytują. Przyjeżdżają na miejsce, oglądają, negocjują, decydują się lub nie. Tak robimy my, gdy chcemy coś kupić,
Jednak jak się okazuje, to nie takie oczywiste. Terenowe auto którego się pozbywamy jest grubo więcej niż pełnoletnie i kosztuje tyle co dobry rower, a dokładniej mniej niż 4 tysiące, ma ubezpieczenie, badania, dobre opony, jest zdrowe jeśli chodzi o korozję i jeździ. Jest kluczowe dla zrozumienia komizmu sytuacji.

  • Panie, za ile oddasz? – pytanie dotyczy większości telefonów, negocjacje bez oglądania na żywo. Tekst z Demotywatora idealnie obrazuje wczorajszy wieczór – „Panie, daje 2,5 i jutro będę”:D
  • Eeee, daleko…rozmawiamy sobie 15 minut, po czym rozmówca mając w ogłoszeniu lokalizację z mapą dopytuje gdzie jest samochód i stwierdza, że mieszka w górach, nad morzem i ma do nas 500 km i to za daleko…
  • telefon i pytanie ” Panie, a co to  pan sprzedajesz?” -  wtedy by się chciało powiedzieć, że albę komunijną albo kości pamięci
  • proszę zarezerwować mi samochód do weekendu, jak znajdę czas to przyjadę obejrzeć w niedzielę – to fragment dzisiejszej korespondencji mailowej:D – to chyba mój ulubiony typ klienta – roszczeniowy, zarozumiały i organizujący mi czas. To, że chcę coś sprzedać, nie znaczy, że można mi planować weekendy.
  • pytania z kategorii „niedorzeczne i osobliwe”

- „A jest tam jakiś zamek?” – i tak się zastanawiałam czy o lokalizację pyta? Wszak w Zamczysku mieszkamy; czy raczej o to czy auto się zamyka.
- „Biore koła za 500 zł” – serio? ale nie napisałam nigdzie że to auto dawca i sprzedaję je na części.
- „Daję łódkę i wkrętarkę” – nawet jeśli nie ma informacji, ze interesuje Was wymiana, zaprawdę powiadam Wam, że ktoś Wam coś głupiego zaproponuje.
- „Proszę przyjechać autem do Warszawy, bo chciałbym je obejrzeć”:D – to nawet ciężko komentować.

Codziennie zatem edytuję ogłoszenie, dopisując, że nie chcę motorówki, auto ma 22 lata i nadaje się do lasu a nie na sumę do kościoła.
Codziennie dopisuję tam informacje o nieodpisywaniu na maile i smsy, a na telefony odpowiadamy z coraz mniejszą cierpliwością.
Codziennie Janusze Biznesu myślą sobie, że chytra baba z Zamczyska chce zrobić interes życia i nie chce pójść im na rękę.

A ja codziennie zastanawiam się, czy mimo straty finansowej dla higieny i komfortu psychicznego nie lepiej pojazd zezłomować.

Komentarze: 13
  • mamalinka
    Październik 18, 2017

    napisz, że oddasz kozę razem z autem :) to dopiero będzie jazda hahaha
    pozdrowienia i powodzenia :)

    • Księżniczka w kaloszach
      Październik 20, 2017

      oplułam monitor!

  • Iwi
    Październik 18, 2017

    W sedno. U mnie wózek 3w1 moja cena za komplet 1200. Mogłam zejść trochę z ceny ale taki sms mnie rozbawił ” mój budżet na wózek to 700 i za tyle mogę go kupić”

  • Jadźka
    Październik 19, 2017

    Oj skąd ja to znam ;) ,mój syn niedawno chciał sprzedać rower , dobry i nie tani ,ale telefony i maile w podobnej tonacji niestety,ludzie myślą że jak ktoś chce coś sprzedać to będzie całował w rękę każdego kto zaproponuje pół ceny albo głupią wymianę. Już nie wspominając o oddaniu czegoś za darmo ,człowiek chciałby po prostu z dobrego serca coś oddać ,bo jeszcze jest w dobrym stanie to jeszcze pretensje i roszczenia. Ech !
    Pozdrawiam :)

  • joaleks
    Październik 19, 2017

    Hehe, dobre, uśmiałam się:)

  • bozena
    Październik 20, 2017

    Dlaczego wyprzedajesz, moja ulubiona Pani na Zamczysku…

    • Księżniczka w kaloszach
      Październik 22, 2017

      Nie bardzo rozumiem. Nie jestem typem zbieracza, jak czegoś nie potrzebuję po prostu sie tego pozbywam. Nie doszukuj się drugiego dna.

  • AgnieszkaK
    Październik 23, 2017

    A ja odpowiedziałam na ogłoszenie „oddam psa” za darmo”. Dzwonię, mówię, że biorę a pani na to :” w zestawie z psem jest obroża za 500zł”. Wiem, że handel zwierzętami jest ograniczony przepisami, ale mimo wszystko byłam zaskoczona ;-)

  • Aneta-portrety
    Listopad 5, 2017

    Ale rozumiem ze dla kulturalnego dzwoniącego byłaby opcja rezerwacji samochodu ;)? Zdarzyło nam się a jesteśmy akurat w trakcie poszukiwania nowego auta znaleźć ogłoszenie z interesującą nas ofertą ale bardzo daleko, i w tygodniu nijak nie dali byśmy rady podjechać kilkaset km. W grę wchodzi tylko weekend i zastanawialiśmy się czy w takim wypadku czy taki sprzedający na nasza prośbę by przystał.

  • JSG
    Listopad 10, 2017

    To jak już dojrzejesz do oddania na złom to daj znac, za 350 (chyba tyle średnio się dostaje na szrocie) wezmę do zabawy i potem sam zezłomuje ;) Mam do was mże 40 km, będę tego samego dnia wieczorem z gotówką ;)

    • Księżniczka w kaloszach
      Listopad 13, 2017

      Januszu, zmartwię Cię, sprzedane. Za 350 to kurnik wolałabym z niego zrobić;]

  • Spa pod Warszawą
    Listopad 13, 2017

    kurczem a najgorzesz, ze takie przypadki nie są odosobnione :P

  • malapani.pl
    Listopad 24, 2017

    Kupiłam kiedyś sukienkę w sklepie internetowym. Niestety, nie trafiłam w rozmiar, a że nie chciało mi się odsyłać, przeleżała w szafie kilka miesięcy, jak sobie o niej przypomniałam to możliwości zwrotu już nie było. A że prawie jak nowa, to wystawiłam na olx.pl. W ogłoszeniu uczciwie zawarłam info skąd pochodzi zdjęcie sukienki i owej modelki na zdjęciu. Po 5 dniach od publikacji ogłoszenia dostaję wiadomości: „Ale jesteś piękna, umówimy się na kawę?”, „Masz śliczną figurkę”. Zbaraniałam. Mimo adnotacji w ogłoszeniu, że zdjęcie modelki pochodzi z tej danego sklepu, faceci myśleli, że to ja :D Na początku był śmiech, potem żal i złość.

Dodaj komentarz