Tydzień temu, dokładnie we wtorek zrobiłam listę, harmonogram na cały tydzień. Padły prośby o wpis na ten temat. Zakładam, że spróbuję sprzątać z taką listą przez miesiąc i wtedy będzie wiadomo, czy to ma sens. Dziś pokuszę się o relację z pierwszego tygodnia. A na zachętę – zdjęcie mojego biurka w sypialni, dziś, bez ściemy i aranżacji. Sypialni która miała zostać posprzątana we czwartek…
Wstępna lista zadań została oparta na podobnych listach na blogach i w sieci. Mamy na niej to co codziennie, to co każdego dnia tygodnia po kolei i to co raz w miesiącu.
Codziennie
To, co trzeba robić codziennie w zasadzie robiliśmy bez zająknięcia. No dobra, prawie.
Sterta ubrań na biurku w sypialni leży od piątkowego wieczoru, choć miała być składana codziennie. W sobotę cały dzień nas nie było, wczoraj były warsztaty a wieczorami zwyczajnie mi się nie chciało.
Blatów w kuchni po weekendzie poza domem i w pracy nie pokażę, bo się wstydzę.
Nie jest prosto zrealizować wszystko co ma być robione codziennie. Zwłaszcza to, czego się nie lubi – jak składanie suchych ciuchów w moim przypadku. Blaty w kuchni są zastawione naczyniami do umycia, bo nikt nie miał siły po całym dniu pracy opróżnić zmywarki. Na pewno trzeba to dopisać do listy. Jak coś jest na liście, jakoś większy obciach jak nie zrobione.
Z kompostem też przejściowe trudności;] Kompost i śmieci wynosi Karol.
Scena z życia
– wynieś kompost, to robimy CODZIENNIE
– wynosiłem WCZORAJ
kurtyna
Wtorek
Umyliśmy okna w pokoju Lwa, wytarłam mu kurze, posegregowałam jedno pudło. Zgodnie z planem posprzątaliśmy taras i wiatrołap.
Umyłam klamki i włączniki – myślę, ze nie muszę tego robić raz w tygodniu, że to w ogóle kuriozalny punkt na liście, zmałpowałam go, ale nie sprawdza się.
Sprzątając każde pomieszczenie innego dnia i tak wycierałabym klamki i wyłączniki.
Środa
Byliśmy super, wszystko z listy zrobione, prócz kurnika. Ale bonusowo przejrzałam papiery firmowe i umyliśmy okna w łazience.
Do tego umyłam pralkę (z listy raz w miesiącu).
Ręczniki zdecydowanie wymagają częstszej wymiany u nas niż raz w tygodniu.
Czwartek
Miał być przegląd lodówki i zakupy – nie było takiej potrzeby, ale czwartek to u nas często dzień miejski. Tak było i w ten właśnie czwartek. Zamiast gruntownego sprzątania kuchni skończyło się na wymyciu okien w kuchni i wytarciu z kurzu lodówki… Reszta leży i czeka, choć mam wrażenie, ze skoro w czwartki zdarza nam się być poza domem, trzeba go bardziej lajtowo planować.
Piątek
W piątek była mega miazga, bo zrobiliśmy tylko wersję codzienną. Cały dzień były „utrudnienia”, wizyta kowala, wizyta u lekarza, wizyta w gminie. Podłogi nie odkurzone, nie umyte. Kurze w sypialni są dalej. Jedyne co, to umyliśmy w sypialni okno i uprałam firankę.
Weekend
Selektywne śmieci nie wyniesione, lampy nie wytarte, pościel nie zmieniona, to co codziennie niewykonane.
Więcej grzechów nie pamiętam.
Rozgrzeszam się jedynie warsztatami i weekendowym, hubertusowym graniem.
Bonusowo zrobione za to sprzątanie na dole przed warsztatami, powierzchnia wielkości sporego mieszkania. Po warsztatach do posprzątania znów. Niestety. To ta mroczna strona sprzątania, ze się brudzi i tak w koło…
Poniedziałek, czyli dziś
Zrobiłam od rana jedno pranie, pościągałam suche rzeczy z suszarek, puściłam mały odkurzacz i piszę wpis na bloga.
Zastanawiam się też, czy mam nadrabiać zeszły tydzień, czy dziarsko iść według planu nie zważając na to, że na szafce w sypialni palec miękko zagłębia się w kurz.
A może zwyczajnie olać to wszystko, napisać palcem na szafce DUPA, zrobić herbatę i iść czytać książkę?
Przez tydzień miałam wrażenie, że jest ciężko, że wszystko kręci się wokół sprzątania, fakt, że dodatkowo myliśmy okna na zimę nie ułatwiał – zostały nam jeszcze w salonie. Plus pierdyliard okien na dole…
Z drugiej strony jeśli robiłam większość z listy czułam, że jak ogarnę, wpadnę w rytm to zajmie mi to godzinę dziennie i będę miała ZAWSZE czysto i miło.
Ciekawi jesteście relacji z kolejnego tygodnia? Macie swoje listy? A może podzielicie się swoimi pomysłami i radami, jak odgruzować chatę, wpaść w rytm sprzątania codziennego i nie popaść przy tym w depresję?
Październik 19, 2015
A mi ulżylo bo lepiej mi z myślą, ze te gary do zmycia na szafce to nie tylko u mnie i że kurz też gdzieś osiada! Jakiś czas temu w TV wywiad z jakaś aktorką która mówi, ze była pedantką i odpuscila bo uznała, ze od wysprzatanego mieszkania woli czas z rodzoną i inne przyjemności i jest jej lepiej nie spina się. I ja tez choć uwielbiam porządek czasem mowie sobie ze lepiej wyjść z dzieckiem i chłopem na spacer a potem to się jakoś ogarnie. Nie musimy być idealne bo juz i tak jesteśmy „super hiroł”
Pozdrawiam
Ula
Październik 19, 2015
Czytając Twojego posta przez cały czas myślałam: „Jak dobrze, że nie tylko u mnie taki bajzel i że nie tylko ja nie umiem sobie z nim poradzić”. To dość miłe, bo czasem patrząc na te wszystkie cudowne zdjęcia w polskiej (i nie tylko) blogosferze, można byłoby pomyśleć, że u innych to się nie brudzi tak jak u mnie albo samo sprząta…
I chociaż często chcę wprowadzić rytuał regularnego sprzątania, po jakimś czasie i tak kończy się jak zawsze… I nie wiem jak, dlaczego, jak to działa, że moja Mama ZAWSZE ma czysto. Może to jednak chodzi o taką regularność, na którą ja nie umiem/nie chcę sobie pozwolić? Bo czasem właśnie wolę przeczytać książkę i dać bałaganowi pole do popisu.
Pozdrawiam!
Październik 19, 2015
Myśle, ze napis dupa mógłby uwolnić sporo nagromadzonych emocji trzymam kciuki. U mnie miazga pod tym względem, ale moze faktycznie, jak sie człowiek jakos wdroży, to niemal bezwiednie, w drodze do łóżka wieczorem/w nocy bedzie przecierał klamki i włączniki? trzymam kciuki za taką opcje, która pozwoli myślec o czym innym niż sprzątanie, ale tez zaspokoi. Potrzebę ładu
Październik 19, 2015
Ufffff jak dobrze że ktoś podziela z nami tą bolączkę! Z racji drewnianych podłóg w kolorze ciemnego orzecha wpadającego w czerń, powoli zaczynam „ślepnąć” Po dwóch albo trzech dniach nie odkurzania udaje że nie widzę tego co dzieje się na podłodze. Trudno takie uroki ciemnej podłogi. My mamy system pt. Kiedy przyjdzie wena to sprzątamy. Zazwyczaj przychodzi wena w sobotę i wtedy poświęcam te 2-3 h na ogarnięcie domu. Myjemy, odkurzamy, sprzątamy kurze, segregujemy pierdoły, robimy pranie. Na tygodniu robimy to co uważamy za słuszne. Zgarniamy na bieżąco domowy bajzel, prasujemy, ścielimy łózka, ogarniamy w kuchni, pierzemy, wynosimy śmieci i cała reszta. Jakoś wyszłam z założenia że nie można wiecznie żyć od sprzątania do sprzątania.
Pozdrawiam
Październik 19, 2015
Z mojego doświadczenia wiem jedno – zbyt ambitny plan nie ma szans powodzenia. Lepiej powoli wdrażać małe zmiany i dokładać kolejne zadania.
Ja wdrażam nawyk codziennego 10-minutowego ogarnięcia całego domu (odkładanie rzeczy na swoje miejsce, porządki w kuchni, ale bez zbytnie zagłębiania się). Zaczęłam na początku października i teraz po prawie 3 tygodniach jest już to dla mnie prawie naturalną czynnością i o dziwo mam coraz mniej do sprzątania, bo uczę się przy okazji odkładania rzeczy na swoje miejsce zaraz po ich użyciu (żeby już później nie sprzątać).
Oprócz tego codziennie (w zależności od potrzeb): ścielenie łózka, jedno pranie, wyrzucenie śmieci, załadowanie i rozładowanie zmywarki, szybkie odkurzenie podręcznym odkurzaczem, sprzątanie zabawek.
Do tego codziennie coś:
- poniedziałek – łazienki
- wtorek – kurze
- środa – odkurzanie
- czwartek – mycie podłóg
- piątek – ogarnięcie całości
- sobota – zakupy z listą w ręku
U mnie ten system sprawdził się rewelacyjnie
Październik 19, 2015
A dzień dobry – ja pierwszy raz ,ale nie ostatni
z tym sprzątaniem w domu to cholery można dostać,już wydaje mi się że cały dom mam posprzątany…prawie że wyciągam nogi na kanapę,ale jeszcze wchodzę do łazienki …a tam znowu wokoło umywalki nachlapane i brudno….. no ze mną mieszkają krasnale ,bo mąż zawsze mówi ,że on nie brudzi….ha,ha ha
A co do systemu sprzątania -to ja nie mam.Lubię jak jest czysto ,ale często po pracy nie mam siły na porządki,wtedy tylko” ogarniam” dom i czekam, czekam na wenę
pozdrawiam
Październik 19, 2015
Każdy ma jakąś wypracowaną metodę na sprzątanie.Moja najlepsza i sprawdzona metoda to kupienie pięknych kwiatów do wazonu i dopasowanie do nich serwety… a reszta to już pestka..Zawsze zaczynałam od tego i doszłam do wniosku, że to naprawdę działa. Jak mam piękny stół to resztę ogarniam bezproblemowo…
Październik 20, 2015
Witaj
jakiś rok czytam już Twego bloga. Poruszasz wiele ciekawych kwestii, ale dziś szczególnie mnie poruszył Twój tekst, bo sprzątanie to i moja bolączka. Czasem mam ochotę walić głową w ścianę…
Zawsze mam coś lepszego/ważniejszego do zrobienia niż sprzątanie. Choć starałam się utrzymywać jako taki porządek często bałagan wymykał się spod kontroli.
Przerobiłam już chyba wszystkie metody organizacji sprzątania od spontanu do wykonywania punkt po punkcie- nie sprawdzało się.
Teraz mam mieszany system, taki trochę cwany. Czasowo-punktowy. Na pamięć już wiem co muszę wykonać każdego dnia więc lista punktowa to tylko formalność. Dom i prace podzieliłam na strefy/pokoje.
Ustawiam minutnik na np 30 min (zależy od dnia tyg) i „go”. To takie trochę oszukiwanie siebie- muszę się wyrobić zanim zadzwoni budzik. Na początku 30 min to za mało, ale teraz kiedy stosuję te metodę dłuższy czas to się trudno mi znaleźć coś do sprzątania w czasie 10 min- nie mam co sprzątać, ale choćby nie wiem co – dzwonek nie dzwoni, znaczy sprzątam
więcej znajdziesz na blogu „inspirująca codzienność”. http://inspirujacacodziennosc.blogspot.com/2013/03/strategia-sprzatania.html
Życzę powodzenia i wytrwałości. Mam nadzieję że już niedługo będziesz czuła satysfakcję z osiągniętych efektów
Październik 21, 2015
Sprzątam mniej więcej wg listy od 1,5 roku i sobie chwalę. Wiadomo, że nie zawsze idzie wg planu ale jakaś mobilizacja jest Powodzenia
Październik 23, 2015
Niestety, jak ma się dom, to gdy skończysz z jednej strony, z drugiej już trzeba zaczynać na nowo. Im większy dom, tym gorzej. Chociaż, gdy mieszkaliśmy na 35m2, było tam tak zagracone, że wyciąganie i odsuwanie wszystkich pudeł, pojemników podczas odkurzania np. spod łóżka zajmowało też kupę czasu. Ja nie mam listy. Patrzę, co trzeba zrobić, wiem ile czasu mam mniej więcej kolejnego dnia, wybieram priorytet i działam. Latem dom cierpi, bo więcej czasu poświęcam ogrodowi. W domu wtedy w zasadzie tylko śpimy, więc mnie tak nie wkurza i się bardzo nie bałagani, bo jesteśmy na zewnątrz. Planuję też zgodnie z pogodą. Teraz jak leje, sprzątam szafki (ale nadal nie pochowałam letnich ciuchów i nie wydobyłam z czeluści wszystkich zimowych). Jak jest ładnie grabię liście lub przycinam krzewy. Takie większe sprzątanie (odkurzanie i mycie podłóg + 2 łazienki) robię w piątki. W poniedziałki znów odkurzam. A reszta, jak jest potrzeba. Okna raz na miesiąc. Pościel raz na 3 tygodnie, ręczniki raz w tygodniu. Pranie, jak się nazbiera. Prasowanie w międzyczasie. Itd. Kontakty i klamki myję przy okazji, ale pewnie raz w miesiącu Co drugi dzień zmywarka ( w nocy, bo druga taryfa za prąd) i rano robiąc kawę rozpakowuję. Nie cierpię brudnych naczyń w kuchni i na stole, więc nie mam tego problemu.
Październik 23, 2015
Perfekcyjna Pani Domu.A ja taka nie jestem.Wole z psem iść się przejść kilka godzin.Poz.:-)
Październik 27, 2015
A ja powiem Ci tak – sprzątam zawsze raz w tygodniu całą chatę- kurze hurtem, sprzątanie, mycie podłóg, łazienka, kuchnia. Łazienkę i mycie podłóg zawsze mąż. W kuchni: codziennie myję blaty, bo to moja mała obsesja i również nawyk z pracy, zmywarka głównie na noc i rano rozpakowujemy. Okna myję 1-2x w roku, na święta i gruntownie odgruzowuje mieszkanie tylko na Boże Narodzenie, 2 tygodnie przed mam liste co robię każdego dnia i tylko wieczorami po koniach 3 dni w tygodniu i 2 dni przed południem zgodnie z rytmem pracy plus weekendy. 2,3 dni przed świętami zawsze mam wolne i wtedy szykuję jedzenie. .Nie sprzątam w tygodniu, bo mi sie nie chce. No chyba,że mam wenę, lub zaczyna mnie coś drażnić to i owszem..Pranie.. zawsze w poniedziałki ( chyba,że wcześniej się przesypuje ;)), ręczniki 1,2x w tygodniu zmieniam. Pościel… wstyd się przyznawać,ale zmieniam ,hmm rzadko.. Małego częściej
Październik 30, 2015
A ja jeszcze listy nie zrobiłam …. więc jestem rozgrzeszona i nie mam wyrzutów,że bałagan i itp. Ale czysta wydrukowana z netu czeka od miesiąca na wypełnienie….
Listopad 27, 2015
Ooooo, ja też zrobiłam harmonogram i póki co nie jest źle. Najgorzej idzie mi mobilizowanie chłopa a jemu i tak przydzieliłam minimum No ale cóż – małymi kroczkami może osiągnę sukces
pozdrawiam
Listopad 29, 2015
mój zasilił niestety kominek;]
Czerwiec 23, 2016
Minimalizm oto moja refleksja a zarazem recepta na czysty dom I po raz kolejny powiedzenie im mniej tym więcej znajduje swoje potwierdzenie w życiu codziennym oczywiście nie w każdej dziedzinie Im mniej rzeczy do ogarnięcia tym więcej czasu dla nas samych (to bardzo istotne gdyż każdy z nas potrzebuje chwili tylko dla siebie) i naszych rodzin.Swoją drogą taki wnętrzarski minimalizm w odpowiedniej oprawie może być cool zwłaszcza dla tych którzy nie lubią zagraconych pomieszczeń i cenią sobie dużo przestrzeni.Pomysł na dodajmy piękną minimalistyczną sypialnię http://www.wnetrzarium.pl/inspiracje-wnetrz/181-minimalistyczna-sypialnia/ Pozdrawiam.