Jak wyglądają wieczory na wsi? Pewnie podobnie jak w mieście chciałby się rzec. Ja opowiem Wam jak wyglądają wieczory bez telewizora;]
Kiedyś wieczorami w erze przeddzieciowej, kto pierwszy ten lepszy łapał pilot i miał władzę. I wchłanialiśmy raz mniejszą sieczkę, raz większą. Żadnej celebracji czasu we dwoje – no, może przesadzam. Ale jednak ten tv był częścią integralną życia. Jak się ma dziecko bez telewizora? – kto nie czytał klika tu
Dziś w nocy śniło się Karolowi, ze wybierał w sklepie taki wielki, 52 calowy. Rano więc temat przy śniadaniu wrócił – bo myślałam, ze tylko mi nie brakuje. W sumie nigdy w życiu nie czytałam tyle książek co mieszkając na wsi. Nigdy tak nie celebrowałam tego czasu wieczornego.
Dla mnie ten słodki czas tylko dla nas zaczyna się po 20, gdy mały człowiek idzie spać. Wieczór to zawsze kąpiel w pianie, z książką w wannie. Na szczęście jeszcze ani razu nie udało mi się utopić Kindla;] Aktualnie kończę czytać „Córkę Wikingów”.
To herbata z goździkiem a potem słodkie wylegiwanie się na kanapie w blasku kominka i kul. To trzask palących się szczap i odgłosy łuskania orzechów. To bliskość drugiego człowieka i magia domu.
Kule wypatrzyłam już w sieci jakiś czas temu. Urzekły mnie, ale nie przypuszczałam, że tak fajnie robią klimat we wnętrzu. Wieczorami dają nastrojowe światło, w dzień są fajną dekoracją.
Czasami się śmieję, gdy usiłuję przy nich poczytać, że szkoda oczu ale tak błogo, że aż żal zapalać lampkę. Widziałam je zwykle w typowych aranżacjach dziecięcych pokoi, ale kto powiedział, ze dorosły nie ma prawa do odrobiny magii?
Qule pochodzą z tego sklepu, do podejrzenia też na Pinterest i na Faceobooku
Październik 2, 2014
Kule to magia dzięki jednemu pstryknięciu. Mam, uwielbiam i też mi zawsze żal zapalać lampę, żeby poczytać.
Październik 2, 2014
Ja też trzymam kule u siebie. Początkowo były u Tośki, zresztą z takim zamysłem je kupiłam, ale szybko przejęłam to dobro. A co do TV. My mamy, ale i tak nie oglądamy. Raz na tydzień włączymy na chwilę i tyle. Kompletnie mnie nie ciągnie, nie mam zresztą czasu na to pudło. Raczej służy nam do oglądania filmów z dysku na dużym ekranie…
Piękny masz dom, piękne macie wieczory. Celebrujcie je, by jeszcze piękniej żyć. Buziaki.
Październik 2, 2014
Czadowo, tam u was… marzy mi się taki domek na wsi. Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się spełnić to marzenie
Październik 2, 2014
Uwielbiam Ballsy i ma prawie w każdym kątku )))
Październik 9, 2014
A wiesz, że jesteśmy przed akcją pozbycia się tv? Podjęliśmy decyzję w wakacje kiedy to Mikołaj zrobił karczemną awanturę o to pudło i aktualnie stoi jeszcze, ale nie włączamy od kilku dni, czasem się młodemu przypomni baja, ale zagadujemy i jesteśmy max szczęśliwi! Kupimy sobie chyba projektor do wyświetlania filmów wieczorami;-))
Październik 19, 2014
Pieknie, Magicznie…slow mi braklo, bo sie rozmarzylam…:)
Grudzień 1, 2014
Oj Paulina. Nie szkoda Ci uroku otoczenia by skupiać wzrok na tym ekraniku zamiast prawdziwej książki?:) Wieczory bez telewizji to normalna sprawa. Samej telewizji nie oglądam od drugiej połowy lat 90-tych. Zawsze telewizor razem z magnetowidem pełnił role odtwarzacza by oglądać to co by się rzeczywiście chciało zobaczyć i co się udało zdobyć. Tak też zostało do dziś – mały Biazet do filmów czarno-białych oraz rzutnik do kolorowych plus wideo i dvd. W zasadzie dziś to też już jakiś rytuał (zwłaszcza rzutnik,rozstawianie maszynerii i płótna). Celebracja czasu wieczornego we dwoje przede wszystkim na wspólnym czytaniu, o ile nie zasiedzimy się za długo nad czymś innym. Magii jak najwięcej, zwłaszcza w dorosłym wieku. Pozdrowionka z miasta
Grudzień 2, 2014
Wiesz, to mocno wiąże się z czytaniem w wannie. Książki papierowe cięzko znoszą tę próbę!
A magia to podstawa!
Grudzień 4, 2014
Tradycyjne książki i woda to rzeczywiście złe połączenie. Są zbyt cenne by je tak narażać. Wersja audio dobrze się sprawdza w otoczeniu mokrym