Codziennie rano pijąc kawę układamy plan działania na dany dzień. Zwykle ostatnio nasze plany dotyczą działań poza domem, wszak czasu siania i sadzenia nie da się przesunąć.
Gdy myślałam o przeprowadzcce nie przypuszczałam, ze jeszcze w tym roku uda się załozyć grządki by mieć swoje warzywa. W dalekich planach był też pomysł na szklarnię.
Tymczasem okazało się, że da sie! Korzystamy z czasu gdy Lew śpi, konie leniwie się pasą i grzebiemy w ziemi;]
Aż miło popatrzeć jak wschodzą buraki, spod ziemi wyziera groch i fasola. Są też pory, sałata, kapusta, kalafior i brukselka. Przede mną jeszcze posadzenie karczochów, ogórków, dyń, cukinii i innych cudów.
Pracy co niemiara ale liczę na to że radość jak rośnie i plony będą tego warte.
Bo to duże wyzwanie i tak naprawdę w zasadzie pierwszy tak duży warzywnik o który będziemy dbać sami. A wiedzę i doswiadczenie musimy zdobyć po prostu w praktyce.
Jedyne co zaprząta moją głowę to to czy tak naprawdę, z ręką na sercu da się mieć zbiory bez oprysków? A może macie jakieś sprawdzone eko sposoby na to by odstraszyć robale i inne szkodniki?
Maj 17, 2013
Ogrodniczka ze mnie marna, bo hoduję tylko pomidorki koktajlowe na balkonie ale moja ciotka z powodzeniem stosuje na grządkach nawóz z pokrzyw http://dzialkowiec.pixelart.com.pl/nawoz-z-pokrzyw.html
Maj 19, 2013
Dzięki, już klikam!
Maj 17, 2013
Ja też właśnie zastanawiałam się nad nawozem i kupiłam nawet jakiś, ale nie wiem czy zastosuję.
Ja też czekam aż mi z ziemi coś wykiełkuje i jak na razie to tylko rzodkiewka
Maj 19, 2013
Powodzenia z rzodkiewką zatem!
Maj 19, 2013
Heah dzięki
Maj 17, 2013
Da się bez chemii – praktykuję 4 rok:-))) Podstawą jest gnojówka z pokrzywy i ze skrzypu. Zawsze w maju zakładam w dwóch wiaderkach ” hodowlę ” W jednym zalewam woda porwane pokrzywy, a w drugim skrzyp. Potem uzywam do oprysków na roslinach rozcieńczone w proporcji 1/10. Jezeli jest dużo mszyc dodaję jeszcze wyciąg z czosnku i mydło ogrodnicze ( potasowe ). Nie ma siły – musi pomóc!
Powodzenia
Asia
P.S. Co za ustrojstwo maja na sobie konie?
Maj 19, 2013
To maski przeciwmuchowe, dzięki temu unikam tego że Holda ma zapuchnięte oczy i wymaga zakraplania kropli. A generalnie dzieki temu spokojniej się pasą. Na większą mam jeszcze „suknienkę” derkę od much, ale na razie nie ma takiej potrzeby.
W takim razie muszę iść rwać pokrzywę!
Maj 19, 2013
OOoo ja właśnie też się zastanawiałam, co konie mają na oczach. Wczoraj byliśmy na festynie i tam były konie i faktycznie muszyska właziły im do oczu!
Czyli pokrzywy i ja muszę nazrywać!;)
Maj 17, 2013
Spróbuj wyciągów np. z aksamitki, pokrzyw, bzu czarnego,naci ziemniaka,skrzypu. Na ślimaki czy krety itp dobre są np. pułapki np.z fermonami…
Maj 19, 2013
Muszę zatem zaopatrzyć sie w takie podczas najbliższych zakupów!
Maj 17, 2013
Księżniczko, wiem, że moja babcia wszelkie robale zalewała – podlewała wodą z popiołem. Były skuteczne na robale na kapustę. Tyle pamiętam, ale mojej babci już nie ma, więc więcej nie pomogę.
Kompost zawsze działał u nas na takiej pewnej działce w pewnej wsi w okolicach Królowego Mostu.
Maj 19, 2013
Kompost dopiero się robi, a o popiele będę pamiętać!
Maj 19, 2013
Popiołu u mnie pod dostatkiem, też muszę zapamiętać
Maj 17, 2013
Pierwszy raz napiszę coś na Twoim blogu (pewnie zniknie w gąszczu innych komentarzy, bo zawsze ich jest mnóstwo), choć czytam go od dawna, bo jest opisem mojego wymarzonego życia. Znów czytam i zazdroszczę, że można myśleć o warzywnikach, koniach, budowaniu domu, a nie trzeba walczyć o każdą złotówkę, żeby mieć za co żyć w małym, ledwo co wynajmowanym, mieszkaniu… Zazdroszczę i pisz częściej!
Maj 19, 2013
Jak sie mocno czegoś pragnie to marzenia sie spełniają. Życzę spełnienia Twoich!
Maj 17, 2013
Z mojej malutkiej praktyki, bo dopiero trzyletniej twierdzę, że da się Też stosuję gnojówkę z pokrzyw, popiół z kominka i kuchni (drzewny), robię kompost, w tym roku zastosuję obornik. W dobrych sklepach ogrodniczych można kupić obornik w granulkach. Zbiory mam zadowalające, w tamtym roku ani razu nie kupiłam fasolki, sałaty, rzodkiewki, kopru,pietruszki, buraczków, cukini i wielu innych warzyw. W tym roku, ze względu, że jestem roślinożerna powiększam areał do uprawy. Mam też to szczęście, że za płotem sąsiad uprawia ziemniaki, kapustę i kalafiory, których smaku nie da się porównać do tych sklepowych. Trzymam kciuki za Wasze warzywka.
Ps. Zdjęcia Waszego domu z poprzedniego wpisu – cudne
Maj 19, 2013
Zachęcasz by grzebać w ziemi! Mnie zastanawia czy z konskiego mozna zrobic gnojówke do podlewania, czy lepiej nie bo popali?
Maj 19, 2013
P.S. Zajrzałam do Ciebie, odkurz bloga bo cudnie tam i chce się czytać!
Maj 20, 2013
Świeży koński młode siewki mógłby popalić, najlepiej go przekompostować albo jesienią już bezpośrednio zasilić ziemię.
Nie wiem, czy znasz tego bloga, ja czerpię stamtąd dużo inspiracji:
http://katarzynabellingham.blogspot.com/
A co do mojego bloga, to faktycznie najwyższa pora go poodkurzać, tylko życie wiejskie tak wciąga, że mało czasu na komputer!
Maj 18, 2013
cudowne życie, pogrzebałabym tak w ziemi, a później ta satysfakcja z efektu
Maj 19, 2013
no ba! a ty teraz nawet jakbyś bardzo chciała to musisz odpuscić;]
Maj 18, 2013
U mnie licha gleba, ale rzodkiewka i tak czadowa się udaje. W tym roku na miejscu kompostowej pryzmy, która przeniosłam gdzie indziej, posadziłam sobie cukinie, wiesz jakie już wielkie??? Co będzie z tej wikliny???
Maj 25, 2013
płociszcze;] takie przeplatane;] taką przynajmniej mam wizję!
Maj 19, 2013
Ech, zazdroszczę Ci. Ja jestem w tym roku ciągle bez warzywnika. I tylko cebulkę hoduję w doniczkach i rzodkiewkę na rabacie kwiatowej
Maj 25, 2013
Zatem życzę by w przyszłym było tego więcej!
Maj 19, 2013
Założyłam warzywnik tydzień temu. Wcześniej jesienią wysypałam dobrze przerobiony koński obornik. Teraz użyłam gnojówki z zeszłorocznego kompostownika, a za jakiś czas podleję końskimi kupkami rozpuszczonymi w wodzie. Stosuję też zasadę, żeby pomidorów nie podlewać zimną wodą prosto ze szlaucha, bo będą chorować, dostaną takie paskudne liście. Nalewam wodę do konewki, czekam aż się trochę nagrzeje na słońcu i dopiero podlewam. A co z tego wszystkiego wyjdzie to się okaże za kilka tygodni
Maj 25, 2013
Z tego wniosek, że też muszę konewką polewać pomidory. Do tej pory ustawiałam zraszacz, dzięki za radę!
Maj 19, 2013
Wszystko pięknie, sielsko-anielsko. Ja się chciałam zapytać :-), czy jakaś agroturystyka u Was kiedyś zagości? Bo jak czytam to bym spakowała się i w tej sielskości pobyła.
O warzywniku nie mam pojęcia, co roku obiecuję sobie , że już w tym roku to na 100% założę, się wezmę. I z tego wzięcia się wynikły donice z ziołami na balkonie, a ziemia trawą zarośnięta nawet jeszcze w tym roku kosiarki nie widziała. A mniszka na syrop miałam zebrać i pędy sosen cukrem zasypać, maj mija i co weekend miasto wsysa, bo targi książki kuszą, bo urodziny, bo egzamin córki do gimnazjum no w sobotę, bo rocznica komunii syna i tak w koło Macieju Ten czas weekendowy miastowy miły, ale tęskno za ziemią i plonami , które by mogła dać. Trzymam kciuki za Twój warzywnik.
Pozdrawiam Agnieszka
Maj 25, 2013
Może za czas jakiś? A niedługo otwarcie stajni! W każdym razie zapraszam;]
Maj 26, 2013
dziekuję Jak będę w okolicy to dzieci na konie chętnie dam, ja z tych bojących się :-(, a może to respekt lękiem podszyty przed większym, nieznanym , ale dzieci na konie jak najbardziej :-). Niech matkowego lęku nie biorą ze sobą. AA
Maj 20, 2013
Tam gdzie masz marchew i pomidory posadz cebulę i czosnek. Dosłownie powtykaj w wolne miejsca. Dzięki temu robaki nie dobiora się do warzyw. Podpytam teścia do jakich warzyw jeszcze, bo ją dopiero 2 rok grzebie w ziemi.
Gratuluję spełnienia kolejnego marzenia.
Maj 25, 2013
Ojjj cebulę mam zupełnie gdzie indziej, cóż widać za pierwszym razem trzeba popełnic wszystkie możliwe błędy;]
Maj 25, 2013
My od tego roku mamy wspólne zabawy w ogrodnikow z synem….
Maj 25, 2013
Zazdroszczę! Lew na razie z wózka mi kibicuje;]
Maj 25, 2013
No niestety… Dłubam w ziemi praktycznie od urodzenia (a to już niedługo półwieku – O,Matko!), ale nie dało mi się nigdy obejść się całkowicie bez oprysków. Wiem, że na pewno nie pójdą ślimaki tam, gdzie grządki obsypane są trocinami. Chociaż by tak tylko dookoła – boją się okaleczyć delikatne brzuszki Kapustę ratują od gąsienic aksamitki. Można obsadzić nimi grządki. Tak że i innym warzywom zrobią dobrze, bo wabią, a potem niszczą nicienie. Obsadzenie czosnkiem może uratować warzywa od wielu chorób (jak i człowieka, z kolei…). Od mszyc rośliny można opryskiwać nastojem lub naparem z pokrzywy. Co u mnie, niestety, się nie sprawdza Gnojówka z pokrzywy jest świetnym nawozem do podlewania. To potwierdzam w 200%. Rośliny stają się mocne i ciemno zielone, odporniejsze na choroby. Ale najlepszym nawozem liczę gnojówkę z kurzego g… Wiadro gnoju zalewam ośmioma wiadrami wody (mam taką beczułkę fajną, nastajam 10-14 dni, czas od czasu mieszając. Potem dodaję po kubku tej gnojówki na wiadro wody i podlewam pod korzeń. Jest świetnym nawozem. Ostatnie dwa lata dodaję do kurzej gnojówki pokrzywę, gnoi się razem, i już nie stosuję żadnych innych nawozów. Buszują i pomidory, i ogórki i kwiatki przeróżne. Aha, kapustę od gąsienic można posypywać popiołem drzewnym. Działa. Jak i cebuli zaczynają żółknąć końce liści (to znaczy, że ją zaczynają gryść robale), dobrze jest posypać dookoła roślin wzdłuż rządków troszkę sody. Zwykłej takiej, oczyszczonej. I spulchnić ziemie. Można podlać, wtedy szybciej zadziała Zwykle już na drugi-trzeci dzień po zabiegu widać, jak liście się odradza. Niektórzy posypają solą, też działa. Ale ja wolę nie zasolić ziemi, to nie zbyt dobrze działa na rośliny. Oto to, co ja osobiście wypróbowałam i wiem, że jest dobre. Co do chwastów – niestety – tylko ciągłe, bez przerwy, męczące pielenie. Życzę powodzenia i dobrych plonów!
Maj 26, 2013
Dzięki Darakw! Bardzo wyczerpująco mi napisałaś! Na pewno skorzystam z rad! Jak to dobrze zapytać jednak doświadczonych ogrodników!