idą pełną parą. Za oknem szaleje zamieć a u nas ciepło i miło, blask świec rozjaśnia wieczór.
W domu już pachnie chojak ubrany po raz pierwszy przy pomocy małego człowieczka. Była pierwsza własna złota bombka w kształcie sowy i pierwsze złote skorupy po niej.
Późnym wieczorem terkocze maszyna szyjąc prezenty dla innych małych dzieci.
A my zaklinamy atmosferę świąteczną nosząc czerwone ubrania i piekąc pyszne cupcakes.
A jak Wasze przygotowania świąteczne?
Grudzień 15, 2012
Maleństwo rośnie na pociechę rodziców, pozdrawiam świątecznie.
Grudzień 17, 2012
Rośnie!
Pozdrawiam również świątecznie!
Grudzień 15, 2012
sama radość
Grudzień 17, 2012
wszak Święta!
Grudzień 15, 2012
Fajny pomocnik;-) a do do sówki to jej wina że nie poleciała;-)
Super wyglądacie razem -mama piękna jak zawsze.
A ciasteczka wyglądają obłędnie.
Pozdrawiam
Grudzień 17, 2012
Dzięki śliczne! Pozdrawiam również1
Grudzień 15, 2012
Księżniczko!
wszystkiego najlepszego dla Waszej rodziny!
Wesołych Świąt!!!
Grudzień 17, 2012
Dziękuję i wzajemnie!
Grudzień 16, 2012
Pięknie świętujecie!Z takim pomocnikiem święta są cały czas!:)
Grudzień 17, 2012
To racja!
Grudzień 16, 2012
A co tam jedna stłuczona bombka! Zobaczysz w przyszłym roku jak już Wasz maluch samodzielnie na nogach przemieszczać się będzie!
Moi właśnie wtargali choinkę!
Grudzień 17, 2012
W przyszłym roku trzeba będzie chojaka przywiązać!
Wasza juz ubrana?
Grudzień 16, 2012
Ślicznie wyglądacie
Ciepło i przytulnie w waszym domu.
Uściski ślę
Grudzień 17, 2012
Dziękujemy! Ślemy uściski również Wam!
Grudzień 17, 2012
Księżniczko, tak miło widzieć Twój matczyny uśmiech, ten blask w oku. Szklane bombki pojawiają się u nas od 2 lat, ale takie najzwyklejsze. A sówka cała ze złota to musiała być piękna bombka
A co do mojego zmęczenia, to na ryjek w karpia nie wpadnę, bo mimo przeogromnej tradycji u mnie w domu go nie ma – pamiętam, że zjedzenie karpia wywoływało we mnie straszne skojarzenia: najpierw pływał w wannie a potem trach go tasaczkiem. Nigdy mi nie smakował. Ale obawiam się, że zasnę w misce z kutia lub rybą po grecku… Póki co dzielnie na roraty chodzimy. Dzisiaj nawet wyszliśmy 5 minut wcześniej niż zwykle
Dobrych przygotowań świątecznych
Grudzień 17, 2012
Ja też jakoś nie pałam sentymentem do potraw z karpia, w domu zawsze się pojawiał – kiedyś robiła go babcia ze strony taty a dziś teściowa. Ale nie daję się skusić!
A co do bombki – więcej było śmiechu z tego ze wykoncypowałam sobie taki plan niż żalu. Wszak muszą być jakieś straty!
Wiesz, że nigdy nie byłam chyba ba roratach?
Tobie również cudownych przygotowań!
Grudzień 17, 2012
Ależ słodziaka macie! Ech… to Twój jeszcze nie chodzi… A jak będzie od mojego Tajfunu choinkę uchronić ? Aż boje się bać