Wypadało by coś napisać. Bo wieje tu marazmem. Ale taka jest rzeczywistość, cóż zrobić?
Obiecałam sobie stając po zimowych obżarstwach i pieczeniu na wagę że przez cały post jest ZAKAZ WYPIEKANIA czegokolwiek… Moja „piekarnikoterapia” ma niestety skutki uboczne;] zwłaszcza boczne;] Tak więc czas pościć.
W ramach pożegnania z piekarnikiem zdarzyły się bułeczki wg Liski
18 bułeczek
500gr mąki pszennej
200ml mleka
100gr cukru
50gr masła
1 jajko
1 szczypta soli
1 opakowanie drożdży suszonych instant (użyłam 20 gr świeżych, L)
dżem do nadziewania
cukier puder do posypania
Jajko ubić z cukrem. Mleko podgrzać nie doprowadzając do wrzenia. Dodać masło.
Mąkę przesiać do miski, dodać drożdże, sól, dokładnie wymieszać.
Dodać jajko, wymieszać.
Następnie wlewać powoli mleko z masłem i mieszać do czasu, aż wszystko się połączy. Przełożyć na kuchenny blat i zagnieść ciasto.
Przełożyć ciasto do miski, przykryć wilgotną ściereczką i odstawić do wyrastania na 2 godziny.
Podzielić ciasto na 18 części. Każdy spłaszczyć w dłoniach, włożyć dżem, zlepić brzegi. Bułeczki ułożyć na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, pamiętając o odstępach między bułkami.
Odstawić do wyrastania na 30 minut.
Piekarnik nagrzać do 190 st C.
Bułeczki posmarować mlekiem, wstawić do piekarnika i piec 20 minut.
Po upieczeniu ostudzić i posypać cukrem pudrem.
Pytanie tylko czym teraz będę poprawiać sobie humor? Chyba należy podjąć jakieś działania twórcze!
Pomysłów trochę mam, cały czas chodzi mi po głowie kupienie maszyny Singer – nie wiem czemu wydaje mi się, że na niej będę szyć – mimo że Łucznik stoi w szafie;] Ale pomysł ten siedzi w mojej głowie już dawno, babcia swoją maszynę oddała znajomej wiec pozostało szukać. A może ktoś z Was ma taka i pała chęcią znalezienia jej odpłatnie dobrego domu?
Luty 15, 2010
ooo mniam, przepysznie wyglądają…Maszyny tez nie mam i oglądam się za nową, polecana Janome, ale nie zdecydowałam się na model.
Luty 16, 2010
nieeee, nie przestawaj eksperymentować piekarnikowo. nieeee.
nie zgadzam się!
ooo!
zdjęcia wspaniałe. szczególnie te z mąką
ostatnio śniegi topnieją, chyba pora wyciągnąć kalosze