Moja praca jest specyficzna. Prowadzenie stajni, gospodarstwa agroturystycznego narzuca pewną nieregularność pracy. Przy zwierzętach nie ma pojęcia weekend czy święta. Daleka jestem od narzekania. Taki rytm i taki styl życia wybraliśmy. Są dni kiedy jest bardzo ciężko, jednak jest to zdecydowanie slowlife. Bo tu natura wyznacza rytm i tempo w jakim się oddycha. Czasami też „robimy na nocną zmianę”.
Wykluwanie kurczaków jest bardzo emocjonujące. Wczoraj rano pojawiła się pierwsza dziureczka w skorupce. Obdzwoniłam najbliższych i wszyscy czekali. Co chwila ktoś pisał sms – wykluły się już, coś widać? Słychać? Przykładałam ucho do jajka i słyszałam pipipi a oczy z wrażenia robiły mi się jak 5 zł. I wysyłałam wiadomości do tych wyczekujących narodzin.
Lew wczoraj był umiarkowanie zainteresowany – bo tak naprawdę to totalny brak akcji. Dziurka w jajku dla niego, mimo moich tłumaczeń niewiele znaczyła. Bo nie umiał sobie wyobrazić co będzie dalej.
Wieczorem zaczęło się robić bardziej gorączkowo, kolejne jajo spękane.
W nocy wstawałam, zaglądałam, sprawdzałam.
I o 3 nad ranem pojawiła się pierwszy kurak.
Rano były już dwa, a trzeci się właśnie wykluwał.
I jak była „akcja” to i Lew cały w emocjach. Bo ja rozemocjonowana od wczoraj. Co chwila biegnie do kuchni, zagląda co słychać. Opowiadał przez telefon dziadkom z wielkimi wypiekami, że ma kurczaczki, że z jajek.
To jest wielkie przeżycie, mieć udział w cudzie wykluwania. Obserwować jak natura wszystko wymyśliła, jakie to wszystko proste a za razem skomplikowane.
Udział w tym cudzie uczy pokory, szacunku do zwierząt, szacunku do pożywienia. Uczy się tego i dorosły człowiek i mały.
Wyłącza się pośpiech, człowiek zwalnia, nabiera dystansu. Wypuszcza powietrze i uczy się, świata. Na nowo.
Luty 27, 2015
nooo, cudnie!
ach jaki przemiły zwiastun wiosny…dziś rano żurawie nad Czarną Hańczą, a u Was małe pisklaczki buzia mi się śmieje i łapy same się do ekranu wyciągają żeby takiego pogłaskać! buziaki
Luty 27, 2015
Uwielbiam Twoje wpisy są cudowne a ja za każdym razem bardziej zazdroszczę Ci tego życia
Pamiętam jak sama oglądałam w dzieciństwie u wujka jak wykluwały się kurczaczki i oglądając Twoje filmiki, miałam ciarki na plecach i pełne wzruszenie. Twój syn ma cudowne niezapomniane dzieciństwo
Luty 27, 2015
No cóż,wzruszyłam się tym cudem narodzin!
Luty 27, 2015
Po prostu czadowo!!!
Luty 27, 2015
Ah, jak ja lubię na chwilę oderwać się od pracy i zresetować sobie głowę na 2 minuty takimi właśnie lekturami Aż sama na chwilę zajęłam się tymi poczochranymi kurczakami i przeszłam z trybu myślenia: after deadline, na tryb: slow. Zdjęcia piękne, jak zawsze! Pozdrawiam
Luty 27, 2015
To naprawdę uroczy moment, a szczególny dla Lwa, który niby mimochodem zdobywa wiedzę o świecie, uczy się empatii i jest blisko tego, co ważne. Pozdrawiam z miejskiego zgiełku, niestety.
Luty 27, 2015
Piękna , wzruszająca chwila , sama chciałabym móc pokazać swojemu synkowi narodziny kurczaczka i jestem pewna , że byłby szczęśliwy. Wspaniały blog niesamowicie przybliża mnie do wspomnień sielankowego dzieciństwa na wsi i marzeń by znów się na niej znaleźć.
Czytam , oglądam i serce mi się raduje i bardzo za to dziękuje
Pozdrawiam gorąco .
Luty 27, 2015
Niesamowite! <3
Luty 27, 2015
Wow! Ekstra~!
Luty 28, 2015
Pamiętam z dzieciństwa emocje związane ze Świętami Wielkanocnymi – to był czas KURCZĄTEK, które mieszkały w wielkim kartonie w kuchni mojej Babci. Dogrzewane lampą, dokarmiane z ręki przeze mnie i kuzynkę, puchate słodkie kulki. To były czasy… Dziś na tej wsi ludziom kury nie w głowie – jajka są ze sklepu (najczęściej „na kreskę”), a przed domami, zamiast grzebiącego drobiu, gładkie trawniki… Gratulacje, Księżniczko, z okazji narodzin : )))
Marzec 1, 2015
:-))) Cóż jeszcze dodać?
Marzec 3, 2015
ooo jakie fajne cipciaczki!!! my przezywalysmy to w zeszlym roku. mam nadzieje, ze w tym tez jakas kwoczka siadzie na jajach. nasze po wykluciu wedrowaly na cieply zapiecek i czekaly, az mama wysiedzi reszte rodzenstwa.
ehhh :))) fajowe maluszki
Marzec 5, 2015
pamietam jak w izbie u mojej babci byl wydzielony kawalek podlogi dla kurczaczkow wlasnie. cieplogrzejaca lampa wisiala nad nimi na drewnianym dragu, wszedzi czulo sie ten specyficzny zapach paszy pomieszanej z samym zapachem zwierzat i to pipipipipip a w nocy tylko szuranie skrzydlkami Happy B!:) choc to juz jakis czas temu i pewnie teraz sa juz wieksze
Marzec 9, 2015
Ah! Cudne te kurczęta! Mojej Cioci na Wielkanoc w zeszłym roku na balkonie wykluły się gołębie. Pomimo tego,że to ponad 600 km ode mnie aż się uśmiechnęłam z radości. Gdybym miała uczestniczyć w taki wykluwaniu się „na żywo” to chyba sama bym jajko zniosła :p